Pozory mylą...

Torby typu "mochila" odkryłam ubiegłej wiosny odnajdując je jak zwykle zupełnie przypadkowo gdzieś w czeluściach sieci. Także dzięki internetowemu bogactwu informacji dowiedziałam się szybciutko, że takie torby robi się na szydełku. Wygrzebałam stosowne instrukcje, obejrzałam kilka filmików i z zadowoleniem stwierdziłam, że nie ma w tym nic skomplikowanego wystarczy umieć zrobić półsłupek... Uśmiechnęłam się, trochę z przekąsem;-), kiedy dokładnie  to samo napisała niedawno Justynka>> w poście z kolejnym etapem zabawy z kreatywnym szydełkiem>>, którą prowadzi na zmianę z Renią>>...
Ubiegłego lata zachęcona swoimi wnioskami przeczesałam sklepy internetowe w poszukiwaniu odpowiedniej włóczki bawełnianej, kupiłam na próbę kilka motków i zabrałam się za dzierganie metodą "tapestry crochet".  Postanowiłam nie szaleć na początek z zakupami i zacząć od czegoś mniejszego, żeby się przekonać, czy wszystko dobrze zrozumiałam. Wymyśliłam sobie kosmetyczkę albo saszetkę, jak kto woli;-)
Zapał niestety uleciał bardzo szybko. Mimo iż zaczęłam zaledwie od dwóch kolorów, to i tak nitki mi się ciągle myliły, motki plątały, bawełna "rozdwajała" i haczyła, a do tego wszystkiego robótki przybywało w ilościach aptecznych, bo wzięłam mikroskopijne szydełko przekonana, że trzeba robić bardzo ciasno. Chyba tylko ośli upór sprawił, że jakoś dobrnęłam do końca. Wykorzystując moje artystyczne krawiectwo ręczne:) wszyłam byle jaki zamek i schowałam przed światem i samą sobą do pudła z kordonkami pakując do saszetki swoje czółenka. Byłam pewna, że na tej przygodzie swoje plany o posiadaniu "arrasowej"  torby zakończyłam;-)
Kiedy zobaczyłam temat kolejnego etapu zabawy szydełkowej, przez myśl przeszedł mi pomysł,  aby jednak spróbować raz jeszcze. Trochę w końcu w międzyczasie poddziergałam, mam większa wprawę, trochę czasu  i nawet bawełny  jeszcze sporo mi zostało...
Tym razem wzięłam w obroty okrągły wzór>> wymagający trzech kolorów i trochę grubsze szydełko. Do przyjemności z pracy tą techniką jeszcze trochę mi brakuje, ale przyznam, że szło mi trochę lepiej. Wydziergałam niewielką okrągłą podkładkę, do której dorobiłam wieszaczek i powiesiłam sobie w kuchni jako ozdobną łapkę do garów, oczywiście z instrukcją - nie używać!;-)




Dla porównania efektów użyłam dwóch rodzajów półsłupków. W środku są zwykłe półsłupki przeciągane przez dwa oczka, a dalej półsłupki robione na tylnej nitce. Myślę, że widać na zdjęciu, że ta druga metoda daje (charakterystyczne dla prawdziwych "mochila bags") "ząbki" przy zmianie kolorów nitek. Jest oczywiście trochę błędów i niedociągnięć. Szczególnie po "lewej stronie" widać, że nie wszędzie udało mi się dokładnie schować nitki... 


Szczerze powiem, że nie wiem, czy "porwę się" na dzierganie torby, bo chociaż efekt bardzo mi się podoba, to ciągle mam wątpliwości, czy starczy mi cierpliwości. Na razie dorzucam do zabawy moją łapkę, a czy powstanie coś jeszcze, czas pokaże ;-) 

http://paperafterhours.blogspot.com/2016/07/kreatywne-szydeko-etap-2.html

Dla porównania wyciągnęłam z pudła i pstryknęłam też fotki mojej ubiegłorocznej robótce.



Pewien postęp dostrzegam:-)

A u mnie właśnie pada przyjemny, chłodzący deszczyk...
Pozdrawiam:)

P.S. Mała uwaga techniczna, dla tych, którzy chcą podziergać metodą tapestry crochet szczególnie z większą ilością nitek. Moim zdaniem warto skorzystać z metody, którą podpatrzyłam na jakimś filmiku i kłębki schować sobie w kartonie z odpowiednią ilością dziurek, przez które przeciągamy pracujące nitki. Jeżeli przy zmianach koloru łapie się nitki przy samym kartonie, to od razu wiadomo czy nitka którą chowamy ma być skręcona z poprzednimi czy nie, w ten sposób naturalnie "skręcamy i odkręcamy" chowane nitki zapobiegając ich plątaniu.


17 komentarzy:

  1. Mnie się wszystko w tym poście podoba i łapka i saszetka. Są super, a na dodatek piszesz o wszystkim o czym ja dopiero zaczęłam czytać. Moja podbudowa teoretyczna właśnie doszła do tego, że powinno się w tę tylną nitkę i o tym pudełku też. A ta łapka to by na dno torby była idealna. Saszetka jest świetna, nie wiem na co narzekasz, mnie się podoba i na dodatek jeszcze funkcjonalna. Chyba dodajesz mi przyspieszenia Swoim postem. Pozdrawiam serdecznie :-) i czekam na torbę :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu nie wiem czemu nie pochwaliłaś sie tym etui jest świetne!!
    łapka też, tylko że u mnie instrukcja "nie używać" musiałaby być ogromniasta i tak nie jestem pewna, czy by zauważyli :D
    ja właśnie ogarniam temat i już wiem, że o torebce mogę zapomnieć- nie na moje nerwy :D
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Pojęcia o tej technice nie mam żadnego 😞 z szydełkiem nawet zaręczyn nie braliśmy , doszłam do wniosku po dwóch randkach, że nie pisane nam wspólne życie 😉, tym bardziej podziwiam Twoją wytrwałość i "oślą" upartą naturę, etui i łapka bardzo mi się podobają.{TBP}

    OdpowiedzUsuń
  4. Olu, czasem " ośli upór", wychodzi na dobre, zawsze to jakieś podstawy nowej techniki załapiesz. Odrzuca Cię na pewien czas, ale wracasz bogatsza o wcześniejsze doświadczenia. Kosmetyczka wyszła całkiem-całkiem, czego się jej czepiasz; nawet jest funkcjonalna. Łapka do garów, świetna - mogłaby nawet za podkładkę na stole pod garnek służyć, gdyby zaszła taka potrzeba. Torbę jeszcze udziergasz, jak się zaweźmiesz, bo z tego co piszesz podoba Ci się takie cudo. Ostatnie spostrzeżenia w Ps. przekazane, bardzo przydatne, warto zapamiętać.)
    Z parnego Podkarpacia ślę pozdrowienia.)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie ta mochila to czarna magia. Niedawno spróbowałam się nauczyć szydełkować, ale na razie to nie dla mnie... Nie mam cierpliwości, a szkoda bo chciałabym sobie zrobić parę rzeczy ;) Twoje prace są naprawdę super, nie wiem dlaczego saszetki wcześniej nie pokazałaś - jest super i w moich kolorach :) Łapka do garów ma niepotrzebną instrukcję "nie używać" bo widać że będzie bardzo funkcjonalna. Jestem oszołomiona Twoją wszechstronnością umiejętności najróżniejszego rękodzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo bardzo podobają mi się oba "arrasy", są prześliczne!
    Kosmetyczkę skrzywdziłaś, nie wiem dlaczego skazałaś ją na banicję, nie dość, że praktyczna, to bardzo dekoracyjna. Za to jeżeli chodzi o łapkę to postąpiłabym tak samo, żeby tylko oko cieszyła. Zapaćkać łatwo, i potem dumaj jak to usunąć (ja jeszcze potrafię przyjarać, ale wtedy to już żegnaj łapko:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Z wielką uwagą poczytałam o Twoich uwagach , bo miałam ochotę złapać za szydełko ... ale skończy się pewnie jak zawsze na dobrych chęciach. W moim przypadku będzie to czas. W sierpniu mam 2 tygodnie urlopu i wyjeżdżam na drugi koniec Polski Teoretycznie mogłabym zapakować trzy motki włóczki i szydełko , ale na urlop to chyba jednak wolę krzyżyki :-)
    A Twoja podkładka Olu jest świetna jak być całe życie się tym zajmowała. Zresztą ta debiutancka kosmetyczka też jest super, nie wiem czemu jesteś z niej niezadowolona.
    Numer z pudełkiem jest mi nie znany ale wart opatentowania. Zawsze mi się wszystko masakrycznie plącze.
    Pozdrawiam i życzę aby Twoja podkładka stała się wkrótce torba, przecież dno jest najgorsze potem to już leci do góry samo :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie się podoba i torebeczka/kosmetyczka i łapka. Bardzo ładnie wyglądają, więc torba na pewno wyszłaby świetnie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. łapka świetnie się prezentuję a i kosmetyczka wspaniała :) ja zamysł z torbą mam tylko szydełko nie chce współpracować lenia złapało ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniala Kosmetyczka, dobrze, ze światło dzienne ujrzała :) tez mam ochotę na te torbę, ale czasu mi brakuje. A technikę muszę spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Postęp widać ale i saszetka jest świetna. Początki zawsze są trudne, szybko się przekonujemy że teoria i praktyka to dwa odległe bieguny. Łapka wygląda ślicznie! Dałaś radę, jestem pewna, że i z torbą świetnie byś sobie poradziła.
    Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam Cię z całego serca... Niestety przerażające są dla mnie wielokolorowe robótki dziergane szydełkiem.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Podziwiam :))podkładka super:)tak jak piszą koleżanki świetna na dno torby,a ja właśnie "rozkminiam"jak to działa.Czy ktoś mi może podpowiedzieć ,że fajnie wychodzi tylko robiona na okrągło czy np kwadrat też wyjdzie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że kwadrat też można spokojnie wydziergać tą metodą, tylko wzór trzeba by sobie dopasować do ilości oczek dobieranych na narożnikach. Aczkolwiek nie próbowałam, póki co...;-)

      Usuń
  14. Świetna podkładka i super etui! Podkładka idealnie nadaje się na dno niedużej torby :-)
    Patent z pudełkiem jest rzeczywiście bardzo pomocny, jak również to by nitkę wyciągnąć ze środka motka - problem z plątaniem nitek niemal nie istnieje.
    W swojej pracy popełniłam już trochę błędów, ale uparłam się skończyć :-) Tobie mogę trochę pozazdrościć, bo poradziłaś sobie doskonale!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Też zrobiłam kiedyś łapki kuchenne, których nie wolno używać :)
    Twoja bardzo mi się podoba, a i etui wpadło mi w oko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim, którzy pozostawionym słowem mobilizują mnie do pracy:)

Copyright © 2014 Papierolki , Blogger