W poszukiwaniu wiosennej radości...
Wiosna coraz śmielej puka do drzwi. Kocham wiosnę. Kocham jak żadną inną porę roku. Kojarzy mi się z ciepłem i odradzaniem życia. Mimo osłabienia spowodowanego przesileniem, kości bolących od ogrodowych porządków, ciągle chłodnych nocy i oszronionych poranków nie potrafię sobie wyobrazić świata bez wiosny. Mogłabym żyć w miejscu gdzie nie ma zimy, jesieni a nawet lata, ale bez wiosny..., przecież bez niej nie byłoby nadziei, a nadzieja, to moja specjalność;-)
Szukam tej nadziei od kilku dni. Trochę bezskutecznie. Próbuję zagłuszyć rozmyślania przyjaźniąc z grabiami. Tyle dobrego, że wieczorami zasypiam ze zmęczenia, no i ogród ogarnęłam w ekspresowym tempie. Niby nic wielkiego się nie dzieje, po prostu rozchorował nam się pies. Stracił czucie w tylnych łapach i w zasadzie nie ma już dla niego ratunku. Pozostaje albo go uśpić, albo zapewnić opiekę i towarzyszyć w odchodzeniu. Rozsądni powiedzą, to tylko pies. Na dodatek stary, ślepy i przygłuchy. Ale ten pies dawał nam co dzień tak wiele radości i bezinteresownego oddania, że strasznie trudno się pogodzić z jego nagłą bezradnością i powolutku gasnącą radością. Tej radości, którą mimo starości, zawsze miał w swoich wielkich oczach i merdającym ogonku strasznie mi brakuje. Nic więc dziwnego, że i mnie gdzieś uleciał cały poświąteczny uśmiech, ale staram się jak mogę łapać każdy promyk coraz cieplejszego słońca i nie dać się smutkom. Bo przecież niezależnie od tego, co w życiu nam się przydarza, świat obok biegnie dalej wystukując dni swoim nieubłaganym rytmem codzienności. Więc mimo przygnębienia i ogrodowego zmęczenia przychodzę dziś do Was podzielić się poświąteczno-wiosenną radością.
Przede wszystkim chciałabym podziękować za dobre, wielkanocne życzenia i świąteczne upominki, które do mnie przyleciały z blogowego świata i nie tylko.
Dziękuje Marysi za śliczną, haftowaną kurzo-kogucią parkę, która pilnowała domowej świątecznej atmosfery podczas mojej nieobecności
Szukam tej nadziei od kilku dni. Trochę bezskutecznie. Próbuję zagłuszyć rozmyślania przyjaźniąc z grabiami. Tyle dobrego, że wieczorami zasypiam ze zmęczenia, no i ogród ogarnęłam w ekspresowym tempie. Niby nic wielkiego się nie dzieje, po prostu rozchorował nam się pies. Stracił czucie w tylnych łapach i w zasadzie nie ma już dla niego ratunku. Pozostaje albo go uśpić, albo zapewnić opiekę i towarzyszyć w odchodzeniu. Rozsądni powiedzą, to tylko pies. Na dodatek stary, ślepy i przygłuchy. Ale ten pies dawał nam co dzień tak wiele radości i bezinteresownego oddania, że strasznie trudno się pogodzić z jego nagłą bezradnością i powolutku gasnącą radością. Tej radości, którą mimo starości, zawsze miał w swoich wielkich oczach i merdającym ogonku strasznie mi brakuje. Nic więc dziwnego, że i mnie gdzieś uleciał cały poświąteczny uśmiech, ale staram się jak mogę łapać każdy promyk coraz cieplejszego słońca i nie dać się smutkom. Bo przecież niezależnie od tego, co w życiu nam się przydarza, świat obok biegnie dalej wystukując dni swoim nieubłaganym rytmem codzienności. Więc mimo przygnębienia i ogrodowego zmęczenia przychodzę dziś do Was podzielić się poświąteczno-wiosenną radością.
Przede wszystkim chciałabym podziękować za dobre, wielkanocne życzenia i świąteczne upominki, które do mnie przyleciały z blogowego świata i nie tylko.
Dziękuje Marysi za śliczną, haftowaną kurzo-kogucią parkę, która pilnowała domowej świątecznej atmosfery podczas mojej nieobecności
Dziękuję Ani, Eryce, Reni, Mirce, Hani i Ani-Pawannie, Ewuni, Justynce i Gosi za życzenia ubrane w cudne karteczki.
Dziękuję Agatce, która do ciepłych słów dołączyła ulubiony przez frywolitkujących i już nieosiągalny kordonek, na dodatek kolor i grubość jednego z nich jest dokładnie taka, jakiej mi brakowało;-)
Dziękuję Ali - "fejsbukowej" koleżance od papierowych splotków, która pokazała mi, że gazetowe rurki, nie tylko splecione, mają swój ogromny urok i oryginalność.
A skoro przy rurkach jesteśmy, to pozwólcie, że podzielę się z Wami (a właściwie to się nieskromnie pochwalę ;-)) radością z wygranej>> w szufladowym wyzwaniu.
Wiosna, mimo iż lekko spóźniona, nadgania zaległości. Za chwilkę buchnie soczystą zielenią i kolorami wiosennego kwiecia, ale zanim zapanuje na dobre postanowiłam przywitać ją starym zwyczajem w miejscu dla mnie magicznym, w którym rytm odradzającego się życia i niezmienność przyrody nie poddaje się ani długiej zimie, ani powalonym przez wiatr konarom drzew. Pisałam już o tym miejscu (tutaj>> i tutaj>>) więc nie będę się powtarzać, ale zapraszam Was na wiosenny, wirtualny spacer. Wczoraj, w ciepłych promieniach słońca było tak...
I jak tu nie kochać wiosny:-)
Też uwielbiam wiosnę , to moja ulubiona pora roku :)
OdpowiedzUsuńKurki fantastyczne , sama chciała bym takie dostać !
Kartki to takie małe arcydzieła , fajnie ,że tyle osób pamięta i śle nam ciepłe słowa , prawda ?
Rozumiem Cię dobrze ... my mamy sukę-staruszkę, ledwo chodzi ....
Och i ach takich widoków zazdroszczę ! Przecudne kwiatuszki :)
jakie czadowe kuraki! piękna wiosna:) i karteczki też bardzo ładne
OdpowiedzUsuńTakie wiosenne widoki to ja bardzo lubię. Życie na swoje prawa i nic na to nie poradzimy.
OdpowiedzUsuńPiękne prezenty i karteczki otrzymałaś.
Jakie piekne kurki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo poproszę mi te śnieżyce pokazywać co roku, są przepiękne i niesamowite. Może kiedyś przyjdzie czas aby je zobaczyć na żywo. Wygraną w Szufladzie widziałam i jest jak najbardziej zasłużona. A kartki i kurzy prezent dostałaś śliczne, bo jakże mogłoby być inaczej. Pozdrawiam serdecznie i łączę się w psich smutkach.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana Oleńko - jak to mówią pies to najwierniejszy przyjaciel człowieka, więc jak tu nie żałować gdy przyjaciel odchodzi...
OdpowiedzUsuńwiosna coraz piękniej rozkwita i kolejny rok żałuję, że nie widziałam jeszcze tych kwiatowych pól w Śnieżycowym Jarze na żywo- może za rok się uda :) na razie podglądam u Ciebie i w swoim ogrodzie - krokusy i hiacynty i takie małe niebieskie kwiatki, których nazwy nie znam ;) pozdrawiam Cię ciepło i przytulam mocno :)
Gratuluję Ci Oleńko wyróżnienia! Ten kawałek lasu to prawdziwie magiczne miejsce, szczególnie o tej porze roku - nigdy nie widziałam tyle śnieżyczek w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój ból, sama też jakiś czas temu musiałam pożegnać naszego wiernego przyjaciela. Trzymaj się kochana. Cieplutko pozdrawiam.
Strasznie mi przykro z powodu Twojego pupila:( Dobrze, że jest ogród, te przesliczne śnieżyczki no i wiosna!!! Ja też ją uwielbiam najbardziej:))
OdpowiedzUsuńPiękny las z kwiecistym dywanem. Takiego nie widziałam bo u mnie to podobnie wygląda gdy zawilce zakwitną. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTaaa wiosnajest cudna!!!! Dzisiaj z chłopcami oglądaliśmy powoli rozwijające sie z pączków listki, uwielbiam takze ten czas:) karteczki sliczne otrzymałaś Olu a wygranej z całego serca gratuluje! Nalezy sie Tobie bo zrobiłaś cudna prace:) a pies to przyjaciel człowieka wiec sie wcale nie dziwie Twojemu smutkowi, wspieram ciepłymi myslami :) a kordonek niech Ci służy-na zdrowie :) pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńCholera! (nie "cholera", leci rynsztokiem...) myślę o Twojej suni, całuję zimne psie nosy i miękkie uszki moim psów i widzę ją, kochanego ślicznego psa. Nie potrafię pocieszyć Cię, nie wiem skąd wziąć słowa pocieszenia, gdy cierpi i odchodzi ktoś kochany...
OdpowiedzUsuńJednak czas na pogaduchy. Wiele spraw omówić trzeba, a na śnieżyce mnie nie zabrałaś.
OdpowiedzUsuńOlu gratuluje wygranej w Szufladzie , nie dziwi mnie wcale bo typowałam Twój gazetowy wazon an podium . Dowody sympatii od blogowych przyjaciół cudne i bardzo bliskie sercu.
OdpowiedzUsuńPrzykro że Twoja kochana psinka dobiega końca , niby wszyscy wiemy , że koniec kiedyś nadejdzie ale zawsze przychodzi pytania dlaczego Tu i teraz . Wiosenny biały dywan zachwyca.
Pozdrawiam
Bardzo ci współczuję z powodu TWojego psiaka:-( Przesyłam cieple myśli do was . Pozdrawiam;-)
OdpowiedzUsuńOlu, uwierz mi na słowo że życie bez lata i zimy jest strasznie dołujące ;) wiem coś o tym mieszkając (jeszcze) w Irlandii. Tu trzeba przyzwyczaić się za to do jesieni przez większość roku :D
OdpowiedzUsuńCo do psa, to nie pisz że to "tylko" choroba, bo pies czy inny zwierz jest naszym przyjacielem, rodziną i towarzyszem w życiu, więc zawsze boli jak się coś mu dzieje. Sama mam to z kotem; panikuje na każde zachowanie które odbiega od normy.
Piękne kartki dostałaś, a pracami naszej "fejsbukowej koleżanki" Ali też od dawna się zachwycam :) Wspaniałości na wiosnę dużo życzę :)
Gratuluję wygranej! Zdjęcia wiosenne piękne, a kartki i prezenty, które otrzymałaś wspaniałe. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne dowody sympatii! Gratuluję wyróżnienia!
OdpowiedzUsuńKocham wiosnę, a takich leśnych widoków zazdroszczę. Kiedyś miałam miejsce gdzie kwitły łany zawilców, niestety las wycięli:(
Pozdrawiam Olu:)
Piękne prezenty... :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia... zazdroszczę spacerów, u mnie córeczka troszkę choruje, w tym roku nie za bardzo mam jak wyjść i podziwiać... ;)
Dużo zdrówka dla czworonożnego członka rodziny!