Lekarstwo na niż.
Zima zawitała za oknem odpłacając nam długą nieobecność całkiem słusznym mrozem. Do tego mrozu wczorajszego wieczora dołączył śnieg, który skrzył się dziś w pięknym słońcu. Taka zimę to ja nawet lubię;-). Zanim jednak zrobiło się tak pięknie kolejne niże skutecznie wyłączyły moją ochotę na jakąkolwiek aktywność, poza tą konieczną do istnienia. Kiedyś lubiłam taką wietrzną pogodę. Docenia się wtedy ciepło domu, a odgłos wiejącego wiatru doskonale zastępuję radio. Dziś niestety taka pogoda daje mi w kość i to dosłownie, widocznie szybko się starzeję;-) Ale wszystko ma swoje plusy, bo dzięki tej niżowej niemocy mogłam sobie z czystym sumieniem podziergać zalegając pod ciepłym kocykiem. Każdy kolejny wieczór wyglądał więc tak samo...
A co do dziergania, to pomysłów i planów mam zdecydowanie nadmiar. Wszystko dzięki prezentowi gwiazdkowemu, który sobie sprawiłam. W przypływie zakupowego szaleństwa przedświątecznego nakupowałam całą masę włóczek do testowania.
Ta włóczka, którą widać na fotce to "mercedes" we włóczkowym świecie. Ręcznie barwiona, stuprocentowa wełna z merynosów - włóczka Malabrigo Lace. Ten rodzaj naturalnej wełny, to jedyny, który nie robi wrażenia na mojej wrażliwej skórze (mnie nawet akryl potrafi podgryzać). Patrząc na ceny włóczek z wełny merynosów myślę sobie, że widocznie jestem kobieta luksusowa:-D. Tego "mercedesa" kupiłam dwa motki w wersji mocno cieniowanej (odcień 862, Piedras) z przeznaczeniem oczywiście na cieniutką chustę. Przekonałam się osobiście, jak takie ręcznie farbowane motki różnią się od siebie, chociaż pochodzą z tej samej partii farbowania. Chustę wydziergałam z jednego motka dodając tylko dwa rzędy i zakończenie z drugiego, różnica jest dość dobrze widoczna na zdjęciach. Wzór>> znów ten sam co tutaj>>, tutaj>> i tutaj>>, czyli znany i sprawdzony, bo na takiej włóczce wolałam nie eksperymentować, za to efekt jak dla mnie zupełnie inny. Zresztą z tych wcześniejszych chust, to tylko jedna została u mnie.
Trochę mnie to "dziubanie" z cieniuteńkiej nitki nużyło, ale wczoraj udało mi się nareszcie skończyć i zblokować. Zdjęcia w scenerii dzisiejszego późno-popłudniowego, zimowego spaceru...
Słoneczko już prawie zdążyło się schować, więc trudno było złapać aparatem rzeczywiste odcienie włóczki, które są trochę inne niż na zdjęciach, ale za to możecie sprawdzić dokładnie ile razy się pomyliłam przy dzierganiu;-)
Jestem zachwycona delikatnością tej chusty. Może to nie jest wersja odpowiednia do pogody, ale w końcu niedługo wiosna;-). Został mi jeszcze prawie cały motek włóczki, na który chwilowo nie mam pomysłu...
a w zasadzie mam pomysł całkiem szalony i w tym celu postanowiłam jednak sprawdzić, czy po prawie 30 latach ciągle umiem robić na drutach...
Wyszło mi, że jednak coś tam jeszcze umiem. Tylko sama nie wiem, czy ta wiedza i kolejna pokusa mnie uszczęśliwia;-)
Pozdrawiam:-)
Przepiękna chust, taka zwiewna :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w testowaniu włóczek :)
Chusta przepiękna, a kolorystyka wełenek niesamowita:) Bardzo podobają mi się takie kolory. Robienia na drutach nie zapomina się -wiem to z autopsji, bo kiedyś miałam bardzo dłuuuugą przerwę:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWcale nie, to jest wersja na każdą pogodę, cieplutka, ślicznie ażurowa, do tego kolory jak z bajki, wprost idealna dla kobiety luksusowej! taki chwilowy brak aktywności jest w sam raz, leżeć, pachnieć... I szaleć rękodzielniczo... Cała Ty:))
OdpowiedzUsuńJak lexus normalnie, należy Ci się i już 😊 kolory rewelacja aż miło patrzeć.
OdpowiedzUsuńBuziaki
I znów godziny dzieliły nas od publikacji postów. Ciekawe czekałaś na mnie ?? :-)
OdpowiedzUsuńChusta super wyszła, od zawsze lubię wszystko co cieniowane. Myślę że z drugiego motka powstanie do kompletu czapeczka :-)
Tak się zastanawiałam kiedy ja miałam ostatni raz druty w ręce ?? to chyba było bardzo dawno temu w poprzednim życiu przed blogowaniem, Też mi ostatnio chodzi po głowie żeby sprawdzić czy cos jeszcze pamiętam .
Pozdrawiam
Przecudna jest!!!
OdpowiedzUsuńOlu z drutami to tak samo jak z jadą na rowerze- nigdy się nie zapomina;D
OdpowiedzUsuńchusta piękna, delikatna i leciutka, bardzo mi się podoba i ta wersja
No i piękne zdjęcia!
buziaki
super jest ta chusta :) ale rzeczywiście na te ostatnie mrozy to chyba zbyt cieniutka :) mnie tam do drutów wyjątkowo nie ciągnie - trochę się nauczyłam w tym roku, ale to nie moja bajka- jednak zdecydowanie wolę szydełko :) przesyłam trochę ciepła :)
OdpowiedzUsuńA zatem niże zdecydowanie Ci służą. :)) Chusta piękna i na tle zimowej scenerii prezentuje się pięknie!
OdpowiedzUsuńA z tymi robótkowymi umiejętnościami jest jak z jazdą na rowerze - tego się nie zapomina!
Buziaczki serdeczne Olu!
Fantastycznie wykorzystany czas zimowych wieczorów... Chusta wyszła przepięknie! Kolory włóczki fantastycznie się przeplatają... i ta zimowa sceneria!
OdpowiedzUsuńCudna chusta, prześliczna. Cóż tu można więcej napisać, no mistrzostwo świata :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i podziwiam :-)
Śliczna jest ta cieniowana włóczka, kojarzy mi się z piękną jesienią. Chusta cudna a zdjęcia "w terenie" wyglądają bardzo romantycznie.
OdpowiedzUsuńIdealna byłaby czapeczka do kompletu.
Gorąco pozdrawiam.
no właśnie "drutowania" podobno się nie zapomina, ale co bardziej skomplikowane wzory to juz na pewno ;-)
OdpowiedzUsuńa merynosy....łaaaaaał!
no , łaaaaaaaaaaał!
mnietam takie wzory nieustająco już od lat zachwycają ...chyba przyjde do ciebie na warsztaty i sobie wreszcie taką trzasnę,
i może niekoniecznie od razu "mercedesa", choć zazdraszczam rozmachu ;-)
A nas mrozy zamiast sniegiem poczęstowały smogiem...
Dzisiaj nie daje się oddychać, nawet w domu czuć ten przenikliwy swąd! :-(((
Cudowna chusta!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Przepiękna chusta! Piękny ażurowy wzór no i te kolory! Z wielką przyjemnością matałabym sie w coś tak pięknego :)
OdpowiedzUsuń