Jagodowa pajęczynka.
Przez długie lata spędzałam wakacje w domku położonym tuż przy lesie, bardzo lubiłam wtedy uciekać w lipcowe poranki do lasu i zbierać jagody. Z domku niewiele pozostało, został sprzedany i zapewne zamieni się za chwilę w luksusową działkę rekreacyjną obsadzoną rzędami iglaków i wyłożoną kostką brukową. Nie mam nic ani przeciwko iglakom, ani kostce brukowej, ale trochę mi żal, kiedy widzę ten napór cywilizacji w takim miejscu ;-)
Ale wróćmy do jagód... Leśne zbiory od zawsze kojarzą mi się z pajęczynami i zadziwieniem, jak te pająki to robią, że potrafią rozwiesić sieć miedzy dwoma odległymi drzewami i to najlepiej na wysokości mojej twarzy:-). (Właśnie sobie uświadomiłam, że nie znam odpowiedzi na to pytanie do dziś i chyba zaraz zapytam wujka Google ;-))
Ale wróćmy do jagód... Leśne zbiory od zawsze kojarzą mi się z pajęczynami i zadziwieniem, jak te pająki to robią, że potrafią rozwiesić sieć miedzy dwoma odległymi drzewami i to najlepiej na wysokości mojej twarzy:-). (Właśnie sobie uświadomiłam, że nie znam odpowiedzi na to pytanie do dziś i chyba zaraz zapytam wujka Google ;-))
Ja swoją pajęczynkę usupłałam na szydełku. Miało być leciutko i zwiewnie więc wykorzystałam moherową włóczkę Angora Active (25% moher, 75% akryl) firmy YarnArt, grube szydełko i ten popularny wzór (pierwszy)>>
Jak zwykle zakupy robiłam przez Internet, więc trochę mnie faktyczna barwa włóczki rozczarowała po zakupie, ale w sumie chyba wyszło całkiem nieźle. Wczoraj napstrykałam mnóstwo fotek korzystając z promieni zachodzącego słońca i chyba do końca zaakceptowałam te jagodowe odcienie. Zresztą oceńcie sami...
Jak zwykle zakupy robiłam przez Internet, więc trochę mnie faktyczna barwa włóczki rozczarowała po zakupie, ale w sumie chyba wyszło całkiem nieźle. Wczoraj napstrykałam mnóstwo fotek korzystając z promieni zachodzącego słońca i chyba do końca zaakceptowałam te jagodowe odcienie. Zresztą oceńcie sami...
Jakoś te fioletowe odcienie ostatnio za mną chodzą, nawet moja niebieska hortensja w tym roku postanowiła być fioletowa:-)
Chusta jest mięciutka i co ważne, mimo zawartości wełny nie podgryza
nawet mnie, więc spokojnie można nią opatulić szyję w chłodny jesienny
dzień albo letnim wieczorem zarzucić na ramiona. Wykorzystałam zaledwie jeden motek wełny a kupiłam cztery;-) więc zapewne coś w tych odcieniach jeszcze powstanie, może nawet kolejna chusta, bo tą wydziergałam na prezent imieninowy, jak myślicie, spodoba się?
Pozdrawiam z pochmurnej dziś Wielkopolski.
Olu jest piękna , taka zwiewna, faktycznie jak pajęczynka. Aż się wierzyć nie chce że tylko jeden motek zużyłaś. Osobiście bardzo lubię takie cieniowane włóczki, są bardzo uniwersalne bo pasuje do wielu ubrań .
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Prezent na pewno się spodoba bo wszystko co wychodzi z Twoich rąk jest piękne i dopracowane :) A zachodzące słonce dało super klimat :)
OdpowiedzUsuńJedyna rzecz jakiej nie lubię w lesie to właśnie pajęczyny na twarzy. Jednak w Twoją pajęczynkę zaplątałabym się z przyjemnością! Jest śliczna, delikatna i milusia. Miłej niedzieli Olu!
OdpowiedzUsuńZnowu mi ślinka pociekla. Wiesz co no takie cacuszka robisz że normalnie tak mi się podoba że no hej:-) cudna husta:-) pajeczyn też nie lubię, czasami zauważam ale trudno jak się wlezie gdzie nie trza:-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZawsze, gdy publikujesz coś nowego to zastanawiam się, o czym będzie post. Dajesz fajne tytuły. I masz wyjątkowe zdolności i pomysły.
OdpowiedzUsuńTa jagodowa chusta niesamowita; zawieszona na gałęziach jak artystyczna pajęczynka, którą pająk utkał, zawiesił, a potem oddalił się do lasu postraszyć amatorów słodkich jagód:))
Och co za cudo! Jestem zauroczona i gratuluję! Pozdrawiam cieplutko i życzę cudownej niedzieli <3
OdpowiedzUsuńjest prześliczna! cudny kolor i wzór :) włochatość pominę milczeniem, bo wolę bardziej gładkie włóczki :) a hortensja chyba zmienia kolor jak się doda jakiś barwnik? nie wiem dokładnie - coś tam tylko słyszałam, ale nie zapamiętałam, bo mam tylko białe, które jeszcze nawet nie kwitły :) buziaki :)
OdpowiedzUsuńOlu chusta jest przepiękna, lekka, zwiewna i cudnych jagodowych odcieniach:)
OdpowiedzUsuńJa już dawno się przyzwyczaiłam, że to co kupuje, nie zawsze jest tym co widzę i oczekuje, ale jeżeli nie mogę zobaczyć i kupić w sklepie to muszę zaryzykować.
Pozdrawiam niedzielnie
Chusta jest śliczna i na pewno spodoba się osobie obdarowanej :)
OdpowiedzUsuńU mnie też jagód jest w brud :):)
Chusta jest cudowna w pięknym kolorze.Wzór sliczny.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCudne kolorki, takie moje. Jesteś niesamowicie zdolna osóbką. Tym razem szydełko? No, no ilez to jeszcze talentów skrywasz? Zazdroszcze tej obdarowanej. Wtulić się w takie cudeńko to jak marzenie. Buziaczki Oleńko.
OdpowiedzUsuńCudo. Pajęczynka z tych do zakochania się i całkowitego wkręcenia, no może okręcenia. Piękna jest Twoja "Jagodowa" Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę :-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna chusta :-) Śliczny wzór i cudne kolory - mnie się bardzo podoba :-) Wspaniały prezent wydziergałaś.
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie.
Cudna!!
OdpowiedzUsuńA jednak szydełko :-)
OdpowiedzUsuńOlu, spodoba się bo :
-ręczna robotsa
-mięciutka
-i "smaczniutka" ;-)
po prostu nie może się nie spodobać
w sumie to też nie wiem jak te pająki to rozwieszają...ide zapytać "wujka" ;-D
Az dziwne, ze tylko jeden motek zużyłaś na tę chustę. Ale to i dobrze, warto wiedzieć ;)chusta delikatna jak te pajęczyny w lesie. A do kolorku można się przyzwyczaić. Też się zastanawiam nad tą wysokością tych pajęczyn.
OdpowiedzUsuńKolor i splot podoba mi się ogromnie. Dziękuję za udział w Wyzwaniu Szuflady.
OdpowiedzUsuń