Kosz(mar)
Ten kosz spędzał mi sen z powiek od jakiegoś czasu. Potrzebowałam go, bo parasolnik>>, który uplotłam dawno temu ulegał powolnemu rozpadowi. Nie żebym śmiała twierdzić, że papierowa wiklina jest nietrwała, ale że tamta wersja powstawała w czasie delikatnie mówiąc dość nieprzychylnym, to i wykonanie pozostawiało trochę do życzenia. Poza tym, za sprawą różnych remontów, których ów kosz doświadczył był stale przenoszony, co mocno nadwyrężyło miejsca, w których był tak powycinany, że trzymał się na jednej rureczce. Potrzebowałam więc nowego parasolnika i kompletnie nie miałam na niego pomysłu, a w zasadzie, to pomysłów miałam nadmiar. W trakcie wyplatania kilka, (jeśli nie kilkanaście) razy zmieniałam koncepcję. Zaplatałam, rozplatałam, rzucałam w kąt, znów wracałam ze świeżym pomysłem, zaplatałam, rozplatałam ... i tak to trwało, i trwało. A ile ja rurek zmarnowałam, aż żal :(
Wczoraj w końcu dałam za wygraną i skończyłam, bo już nie mogłam patrzeć na te sterczące w kącie rurki no i potrzeba była paląca;-).
Przetestowałam na tym koszyku wiele różnych pomysłów i umiejętności więc jest trochę umęczony, ale powiedzmy, że taka jego uroda...
Kolorowe rurki zostały na zewnątrz "trochę pomalowane" żeby nie przyćmiły folkowego wzoru a ten pas białych rurek na środku, to pozostałość po jednym z nietrafionych pomysłów.
Po raz pierwszy przyklejałam serwetkę na koszyk, przyznam, że wcale nie było łatwo przykleić duży motyw na tak nierówną powierzchnię.
To może jeszcze duecik ;-)
A tu efekt moich szaleństw wycinankowych i remontów...
Nowy parasolnik trafił na swoje miejsce. Domownicy orzekli, że to jest dobra zmiana:-)
Pomyślałam, że taki koszyk doskonale nadaje się również do tegorocznej edycji zabawy Dwanaście projektów dla domu>> prowadzonej przez Asię z bloga asia-majstruje.blogspot.com> więc dołączam z przyjemnością do listy pomysłów.
Dziś u nas piękny dzień, chociaż niebo lekko przychmurzone. Czeka mnie jeszcze trochę pracy w ogrodzie, bo znowu zupełnie przypadkiem wpadłam do sklepu ogrodniczego;-). Na razie w ramach poobiedniego relaksu testuję zasięg sieci w ogrodzie i wącham...
Ola
Wczoraj w końcu dałam za wygraną i skończyłam, bo już nie mogłam patrzeć na te sterczące w kącie rurki no i potrzeba była paląca;-).
Przetestowałam na tym koszyku wiele różnych pomysłów i umiejętności więc jest trochę umęczony, ale powiedzmy, że taka jego uroda...
Kolorowe rurki zostały na zewnątrz "trochę pomalowane" żeby nie przyćmiły folkowego wzoru a ten pas białych rurek na środku, to pozostałość po jednym z nietrafionych pomysłów.
Po raz pierwszy przyklejałam serwetkę na koszyk, przyznam, że wcale nie było łatwo przykleić duży motyw na tak nierówną powierzchnię.
To może jeszcze duecik ;-)
A tu efekt moich szaleństw wycinankowych i remontów...
Nowy parasolnik trafił na swoje miejsce. Domownicy orzekli, że to jest dobra zmiana:-)
Pomyślałam, że taki koszyk doskonale nadaje się również do tegorocznej edycji zabawy Dwanaście projektów dla domu>> prowadzonej przez Asię z bloga asia-majstruje.blogspot.com> więc dołączam z przyjemnością do listy pomysłów.
Dziś u nas piękny dzień, chociaż niebo lekko przychmurzone. Czeka mnie jeszcze trochę pracy w ogrodzie, bo znowu zupełnie przypadkiem wpadłam do sklepu ogrodniczego;-). Na razie w ramach poobiedniego relaksu testuję zasięg sieci w ogrodzie i wącham...
Pozdrawiam weekendowo:-)
Ola
Ty nawet nie wiesz jak za mną chodzą tak pomalowane rurki. Tylko się zastanawiam które na to przeznaczyć. Zapisałam sobie nawet Twoją miseczkę na pulpit (przez którą zauroczyłam się tym malowaniem) i motywuje mnie do szybszego działania w tej kwestii;) Teraz tym parasolnikiem przyśpieszysz moje działania :)) Nie wiem jak Ty to robisz ale w Twoim wykonaniu ulegam urokowi rzeczy za którymi normalnie nie przepadam - w tym wypadku decoupage na wiklinie ;) W sumie to wiem - estetyka i minimalizm mi odpowiada ;) A ten Twój stary parasolnik to jest do odratowania - przynajmniej ta dolna część jako mniejszy koszyk, więc może dostanie drugie...yyy...w sumie to już trzecie życie? :))
OdpowiedzUsuńNo to czekam na efekty przyspieszenia. A ze starego parasolnika koszyk już jest, pokażę przy okazji ;-)
UsuńBiałe przecierki bardzo ładnie łączą się z motywem na serwetce, a te prześwitujące kolorki bardzo pasują do całości. Podoba mi się folk w Twoim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńNowy parasolnik wyszedł super :) a Wzór na nim faktycznie taki jak na moim Decu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper wygląda, pomysł z pozostawieniem w środku kolorowych rurek a pomalowaniu tylko na zewnątrz jak dla mnie dał rewelacyjny efekt :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW Twoim wydaniu folk przetrawię, kochana cudeńko, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudowny parasolnik.Przepparasolki.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowny parasolnik.Przepparasolki.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny parasolnik - nie widać po nim tego wymęczenia:) Jest rewelacyjny z tym folkowym wzorem. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten Twój koszmarek Olu. Próbowałam decu na wiklinie i wiem, że to nie jest takie proste. U Ciebie wyszło świetnie. Nowy parasolnik prezentuje się wspaniale a stary zapewne jeszcze posłuży w innej formie. Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńOlu parasolnik jest genialny!
OdpowiedzUsuńi nie widać po nim, żeby sprawiał aż tyle kłopotu :D
folk lubię i mnie tu bardzo pasuje
Buziaki
A ja zaordynowałam sobie terapię, czytam Twoje posty, oglądam Twoje prace, i na nowo się wszystkim zachwycam. Twój dzisiejszy wiklinowy kosz(mar) jest wyjątkowo (jak zwykle) piękny!
OdpowiedzUsuńOlu, jaki koszmar???Piękny jest!!! Motyw folkowy jak najbardziej pasuje! Brawo!!!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWOW, jaki świetny kosz na parasolki.
OdpowiedzUsuńŚwietny parasolnik, extra wypleciony, ładne kolorki i super motyw, rewelacja;)
OdpowiedzUsuńCoż ja mogę tutaj odkrywczego napisać? Że piękny to widać i napisano przede mną, że ciekawe malowanie to również, że rewelacyjne połączenie decu z wikliną, co nie jet łatwe. Taka prawda. Cud, miód i podziwiam. Napiszę jeszcze jak Mariola, że ten sposób malowania mam zapisany do przetestowania już od dawna, więc może się zmobilizuję :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli :-)
Parasolnik piękny i wcale na wymęczonego nie wygląda. ;))) A motyw idealnie pasuje, a że go tak wspaniale umieściłaś (co rzeczywiście musi być bardzo trudne na tych wybojach), to tym bardziej chylę czoła! :))
OdpowiedzUsuńBuziaki
Kosz rewelacyjny , a ile tu było skręcania rurek i plecenia - szok !
OdpowiedzUsuńAle parasolnik był wart trudu włożonego w plecenie go :)
Przepiękny, równiutki pomimo dużych gabarytów i bardzo solidny :)
OdpowiedzUsuńPrzeżyje wiele :)
Wspaniała praca, gratuluję i podziwiam.
Przepiękny, równiutki pomimo dużych gabarytów i bardzo solidny :)
OdpowiedzUsuńPrzeżyje wiele :)
Wspaniała praca, gratuluję i podziwiam.
Olu - cudowny! No mnie się bardzo, ale to bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńWspaniały parasolnik, a czym zabezpieczyłaś środek przed wilgocią?
OdpowiedzUsuńSolidnie polakierowałam lakierem akrylowym, a na spód (do środka) wkładam dopasowaną podstawkę od plastikowej doniczki.
UsuńAle wielki kosz , mnie to by zajęło lata :*
OdpowiedzUsuńSuper! Praktyczny i fajny z tym motywem ludowym. Nadal nie plotę, dlatego zazdraszam tych koszyczków, koszyków, misek...i podziwiam!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka!
Powiem szczerze, że równiez zapisałam sobie sposób malowania rurek. Strasznie mi sie to podoba. Wyglada nad wyraz elegancko i nie tak zupełnie biało. Naklejenie serwetki na rurki to "sama przyjemność Już to sobie wyobrażam. Chyba pierdyknęłabym tym koszykiem o podłogę. Tym bardziej podziwiam. Buziaczki.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodobny efekt można uzyskać na naturalnej wiklinie a koszyk jest wtedy o wiele wytrzymalszy :)
OdpowiedzUsuńNo super parasolnik, a u mnie dla leniwych - produkcja i sprzedaż papierowych rurek. Mam białe i kolorowe różnych długości.
OdpowiedzUsuńKontakt: karolina_tv@o2.pl
ale fajne folkowe cacko! :-)
OdpowiedzUsuńtak, to zdecydowanie jest ta "dobra zmiana" ;-D
jak ja zazdraszczam tej umiejętności plecenia...rurki mnie pokonały :-/
Łał, wielkie dzięki za udział! Raz czy dwa próbowałam pleść z rurek i jest to wymagająca robota. Twój parasolnik prezentuje się świetnie, a folkowy motyw fajnie komponuje się z przebijającymi z rurek kolorami. Cudo!
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w zabawie,
Asia