Nitki, dżins i papier.
Zasupłałam się w tych niteczkach. Ciągle coś plątam i próbuję gonić za ideałem, sama nie wiem, skąd we mnie te pokłady cierpliwości i zapał do nauki ;) Na razie jestem wierna igiełce, a prace nad okiełzaniem czółenka postępują, chociaż powoli:)
Zachęcona wezwaniem u Doroty>>, która tworzy takie cudeńka, że aż dech zapiera, tym razem "powalczyłam" z serduszkiem. Pierwsze serduszko, którego wzór wygrzebałam tutaj>>, usupłałam z dość cieniutkiego kordonka i nawet wyglądało całkiem ładnie do momentu, kiedy nie zostało przyszyte do innego serducha.
Serducho "uszyłam;)" z dżinsu, który został mi po moich ostatnich ekscesach z szyciem>> i wypełniłam lawendowym suszem z jesiennych zbiorów. Albo koroneczka zbyt cieniutka, albo moje umiejętności posługiwania się igłą mierne, bo serduszko frywolitkowe trochę straciło fason:)
Jak widać, juz usupłałam następne, według tego samego wzoru, ale tym razem z grubszego kordonka.
Będą pewnie kolejne pachnące lawendą serducha, ale tym razem już nie z dżinsu, którego obróbka trochę mi obrzydła, bo to dość ciężka materia do szycia ręcznego.
Pachnące serduszko dorzucam do zabawy, ale mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wymyślić coś lepszego;) tym bardziej, że praca może być w dowolnej technice.
Mimo zauroczenia frywolitką o moim kochanym papierze też pamiętam i z radością wracam do wyplatania, kiedy nauka supłania nie bardzo mi idzie. Najchętniej wtedy, kiedy zabieram się za czółenko:)
Więc na deser kolorowy "dzbanuszek", jak go nazwała właścicielka;)
Pozdrawiam:)
Ola
Ola
a jaki miało mieć fason, że go niby straciło? :D
OdpowiedzUsuńa właścicielka "dzbanuszka" deser miała w jego środku :-DDD
Bardzo podoba mi się połączenie dżinsu i frywolitki ;) Oba serduszka wyglądają uroczo. No i"dzbanuszek" bardzo ładny, chociaż dla mnie to bardziej szkatułka z gazet :)
OdpowiedzUsuńWszystko piękne. Opanowałaś te frywolitki. Śliczne serduszko
OdpowiedzUsuńPiękne serduszka! Naszyte też mi się podoba, ładnie wygląda z jeansowym niebieskim :-)
OdpowiedzUsuńZwykle naszywam koronki na materiał chwytając za pikotki na samych czubeczkach, chociaż częściej zamiast pikotków mam koraliki - wtedy po prostu przyszywam koralik. Może taka rada pomoże na przyszłość, zresztą pewnie sama dojdziesz do własnych wniosków.
Dziękuję za udział w wyzwaniu :-)
Przy okazji chciałam zapytać o papierową wiklinę i sploty. Podobno jest taki splot wikliniarski, który można by uznać za wodoszczelny. Znaczy że do koszyka tak wyplecionego można by nalać wody i nie uciekłaby tak od razu. Zastanawiam się, czy to czasem nie jest to co właśnie zrobiłaś? Wygląda na tak ciasno zrobiony, że nie ma żadnych dziurek. Jak sądzisz? Oczywiście biorę pod uwagę, że to papier, więc kontakt z wodą raczej by mu zaszkodził...Ale gdyby to był jakiś inny materiał? Taki, który na dodatek pod wpływem wilgoci pęcznieje?
Przyszywanie koronek do przećwiczenia, może na innym materiale będzie łatwiej ;)
UsuńA co do wikliny, to powiem szczerze, że nigdy o takim splocie nie słyszałam, a swoje już wyplotłam i trochę tych splotów znam. Temat mnie zaintrygował, więc pewnie spróbuję poszukać jakiś informacji na ten temat.
Mój splot to zwykły ósemkowy, tyle że ja po prostu tak mam, że plotę bardzo ciasno i rzeczywiście "dziur" nie ma specjalnie, szczególnie po lakierowaniu. Niektóre gatunki papieru są bardzo plastyczne, więc można te prześwity wyeliminować, ale w przypadku prawdziwej wikliny pewnie byłoby dużo trudniej. A inny materiał, odpowiednio ciasno spleciony... hmm... ciekawa sprawa...
No i stało się, zdecydowałam się... i przeniosłam się na inny adres, więc kolejne serduszka możesz zgłaszać już gdzie indziej :-) a konkretnie tutaj:
Usuńhttp://landoflaces.blogspot.com/2015/01/serduszkowe-wyzwanie-juz-na-nowym.html
Pozdrawiam serdecznie
Tak się zamotałam tymi przenosinami, że nie zauważyłam, że napisałaś mi odpowiedź :-) Fajnie że zaraziłam tematem, bo może się czegoś wreszcie dowiem ;-) Wiadomość jest z książki, powiedzmy sobie beletrystyka, ale kobieta która to pisała miała sporo wiedzy zebranej na temat... życia w prehistorycznych czasach ;-) W jej książce specjalnych ciasno splecionych koszy używano do gotowania ( przez zanurzanie rozgrzanych w ognisku kamieni jak grzałki ). Myślę, że to mogło być całkiem prawdopodobne, w końcu nie sądzę, żeby zupę i herbatę wymyślono dopiero wraz z wymyśleniem ceramiki, prawda?
UsuńTwój splot "ósemkowy" jest wg. mnie bardziej prawdopodobny niż sploty z którymi spotykałam się dotychczas, złożonymi z pojedynczej fali, jak splot płócienny w tkaninie. Tam dziury były naprawdę spore. A gdyby do plecenia tych ósemek używać np łodyg traw składanych po kilka na grubość rurki - świeże trawy, albo namoczone jak prawdziwa wiklina - mogłyby być dość plastyczne...?
Jej, ale teoretyzuję. Próbowałam kiedyś zrobić papierową wiklinę,bo mi się nieziemsko podoba, ale chyba miałam za wiotkie rurki na "osnowę" i nie mogłam tak ładnie ciasno dobijać kolejnych ósemek. Patrząc na Twoje cudne koszyczki, szczególnie na te na zdjęciu hurtowym gdzie pokazywałaś swoje kosze do kuchni - zapragnęłam się nauczyć, spróbować jeszcze raz.
wręcz niewiarygodnie ciasno!
Usuńszpilki nie wciśniesz! :-D
Koszyk z trawy, czemu nie, niech no tylko wiosna przyjdzie to wypróbuję:) Papier im bardziej miękki tym ciaśniejszy splot udaje się uzyskać, a świeże łodygi traw były by chyba wystarczająco miękkie. Ciekawe, czy po wyschnięciu nie przepuszczają wody...
UsuńA wyplatanie bardzo serdecznie polecam obu Dorotom:))
Oba serduszka wyglądają fajnie. A dzbanuszek jak zawsze śliczny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jakie straciło? Jest pięknie! Biel z jasnym dżinsem wygląda super: styczniowy zestaw, ale serduszka zaprzeczają chłodowi, bo są gorące i pachnące letnim kwieciem. Prawdziwa z Ciebie mistrzyni w zaprzeczaniu schematom..... Życzę wygranej!
OdpowiedzUsuńDzbanuszek perfekcyjny :))
Wow, widzę, że się wkręciłaś, albo zasupłałaś na maxa i bardzo dobrze. Cieszę się, że mogę podziwiać takie piękne serduszka, mnie się podobają oba i uważam jak poprzedniczki, że to przyszyte nic nie straciło. Piękne :-) Pomysł z suszem lawendowym cudowny. A dzbanuszek jak zawsze piękny i perfekcyjny. Serdecznie pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak papier i to jeszcze taki surowy uwielbiam oglądać pozdrowionka ......
OdpowiedzUsuńSerduszko czarujące;)
OdpowiedzUsuńGdybym ja umiała frywolitkować,to na pewno zrobiłabym podobne;)
Koszyczek genialny i perfekcyjny.
Podziwiam,że tak cudnie wychodzi Ci wyplatanie z ,,surowych'' rurek.
serduszka piękne - oba i nic nigdzie i niczego nie straciły:)
OdpowiedzUsuńja ostatnio przyszywam do filcu, ale robię to żyłka i przytrzymuje za pikotki
pozdrawiam cieplutko:)
Olu obie prace genialne, choć w skrajnie różnych technkach. Twoje wypletanki zachwycaja mnie od dawna , a dzbanuszek jest sliczny , strasznie mi sie podoba jego kształt. Co do serducha ja tam nie widze nic do czego by sie mozna przyczepic . Naszyc cos w rękach na dżins to trzeba miec sporo cieprliwości i Twrde palce , a serducho wcale nie straciło fasonu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Super serducho:) Też jestem w trakcie robienia takiego samego :)
OdpowiedzUsuńSerduszko piękne i na pewno cudownie pachnie. Ręczne szycie dżinsu... gratuluję cierpliwości, ja bym wymiękła po chwili ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNic nie straciło to serduszko, na niebieskim tle wygląda równie pięknie. Bardzo mi się takie serduszko podoba, szczególnie gdy pachnie ziołami. Dzbanuszek też jest uroczy i bardzo kształtny. Miłego weekendu Olu!
OdpowiedzUsuńMega klimatyczne serduszko i mnie podoba się bardzo. Frywolitkę przyszyłaś równiutko i według mnie trzyma fason. Wyobrażam sobie jak to serduszko pięknie pachnie:) Kosz też jest świetny:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!:))
Zrobilas śliczne serduszko :) Ja też kiedyś próbowałam uczyć się frywolitki ale niestety z marnym skutkiem :<
OdpowiedzUsuńPiękne serduszko:)
OdpowiedzUsuńPiękne serducho zakochałam się :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń