Mimo wszystko...

Myślę, że mam naturę buntowniczki. Wystarczy, że ktoś, nierzadko ja sama, próbuje mnie przekonać, że czegoś się zrobić nie da. Być może się nie da, ale przecież spróbować trzeba choćby wszystkie znaki na niebie i ziemi wróżyły niepowodzenie. Bywa, że ten mój upór prowadzi na manowce ale najczęściej, to właśnie on, staje się przepustką do pokonywania życiowych schodów, a tych mi jakoś nigdy nie brak;-)
Kalendarz wieszczy połowę listopada czyli jesień w pełnej krasie. Dni tak krótkie, że trudno je zauważyć, szarzyzna ulic, deszcz, wiatr i zapach dymu w przesiąkniętym wilgocią powietrzu.
Brrr, jak ja nie cierpię jesieni!
Kiedy już wydaje mi się, że nie zniosę kolejnego, szarego i zimnego poranka, wiecznie bolących stawów i nieustannego pastowania ubłoconych butów, ona, ta paskudna jesień, budzi mnie w niedzielny poranek pięknym słońcem a z radia sączy się liryczny głos Kasi Nosowskiej (też buntowniczki:-)) "kochaj mnie, mimo wszystko..." 
Poczęstowana optymizmem poranka ubrałam więc z prawdziwą przyjemnością ubłocone buty, zapakowałam do samochodu "dziecko" (lat 23;-)) oraz psa i pojechaliśmy poszukać kolorów i czystego powietrza w lesie.

Na wszelki wypadek, trochę kolorów zabrałam ze sobą...




ale jesiennych kolorów ciągle jeszcze w lesie całe mnóstwo.



 brudne dzieci, szczęśliwe dzieci ;-)





Zabrałam też skromniutkiego, ale bardzo pozytywnego, krzyżykowego bałwanka (podpatrzony na blogu Mariny Nostromo>>, której minimalistycznymi hafcikami jestem zachwycona)



Dwugodzinne buszowanie w słońcu i szeleszczących, jesiennych liściach dodało mi energii i pobudziło apetyt. Wróciłam do domu z zamiarem przełożenia tego pięknego poranka na jakiś dobry obiad i wtedy, próbując znaleźć jakiś pomysł na ten obiad, odkryłam, że gdzieś w liściastych czeluściach pięknego lasu... zgubiłam telefon!
Rozsądek podpowiadał, że raczej nie ma szans by go odnaleźć, tym bardziej, że telefon miewam zawsze wyciszony na spacerach. Tylko co tam rozsądek, przecież ja muszę spróbować. Zapakowałam więc znów do samochodu wyszorowanego i zdziwionego psa (dziecko już zdążyło się ulotnić) i pojechałyśmy zaliczyć kolejny, jesienny spacer.

Tym razem bardziej przyziemny...
 


a telefon wylegiwał się na kołderce liści nieopodal tego grzybka i spokojnie na mnie czekał.

O tym, że samochód z lasu wracać nie chciał, nie będę Wam już opowiadać:-) W każdym razie obiad był dziś ekspresowy, leśne kilometry czuję mocno w nogach  ale za to mam zgromadzone zapasy czystego powietrza na dłuuuugo:-)

Bałwanka posyłam na zabawę choinkową u Kasi>>


A kolorowy jesienny listek wyklejony pod okiem Eli na toruńskim zlocie wędruje na zabawę do Reni>>, u której jesienne kolory są tematem listopadowych potyczek z polszczyzną. Ponieważ inspiracją do tych kolorów były "jesienne róże" śpiewane przez niezapomnianego Mieczysława Fogga to dorzucam jeszcze, zrobioną dawno temu, różaną karteczkę, której chyba jeszcze nie zdążyłam pokazać, a na której i róż, i jesiennych barw nie brak.








Życzę Wam słonecznego (mimo prognoz) tygodnia i zostawiam z moją ostatnią, jesienną różą, która mimo przymrozków, jesiennych mroków i chłodów ciągle trwa na krzaku - chyba ma to po mnie:-)



29 komentarzy:

  1. Zaliczyłaś wspaniały spacer, mimo wszystko zakończony pozytywnie. Kartki piękne, estetyczne, takie w Twoim stylu.
    Buziaczki Olu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna! I kartka, i historia! I choć dziś pewnie nie było Ci do śmiechu, to założę się, że już teraz ta historia przywołuje uśmiech również na Twojej twarzy :) Uwielbiam tu zaglądać, ubóstwiam Twoją estetykę. Zaglądam i jestem - mimo, że rzadko się udzielam. Ściskam jesiennie, Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Spacer wspaniały mimo, że podwójny i trochę stresem podszyty;)) Dobrze, że telefon był uprzejmy się odnaleźć!
    Piękne karteczki i haftowany bałwanek:)
    Pies też cudny! Idealny w jesiennej kolorystyce;))
    Uściski.
    ps. Ja chyba jesień lubię - głównie za kasztany i te obłędne kolory liści, ale jak w UK pada niemalże codziennie... to taka jesień jest do bani!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie spędziłaś niedzielny czas i świetnie zaprezentowałaś swoje prace. Mój quillingowy listek jeszcze na oprawę czeka, ale mam na niego plan. jeśli chodzi o upór i wiarę w lepszy czas, to jesteś dla mnie prawdziwą ikoną. Tak trzymaj Olu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Olu jak na matematyka masz niezwykle lekkie pióro. Świetni mi się czyta Twoje posty :-)
    Kartki sa rewelacyjne, tego liścia zagospodarowałaś cudnie. Druga różana kartka równie piękna w Twoim minimalistycznym stylu. Zawieszka z bałwankiem wywoła u mnie uśmiech.
    Twój piesek do zakochania. Widzę że mamy ostatnio tendencję do gubienia, ale szczęśliwie wszystko się odnajduje.
    Buziaczki i lecę dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. W świetnej technice jest zrobiona ta karteczka. Bardzo oryginalna i ładna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najważniejsze , że telefon się odnalazł, to po pierwsze; po drugie - wspaniały spacer zaliczyłaś, a zdjęcia są nieziemskie!!! Po trzecie - piesek skradł moje serce - chciałoby się wręcz do niego przytulić:))
    Ciekawi mnie ten grzybek - nigdy nie widziałam takowego.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezła przygoda z tym telefonem :) Leśne widoki wciąż jeszcze zachwycają, jesień w tym roku nas rozpieszcza.
    Zachwyciła mnie kartka z kolorowym liściem - cudny minimalizm.
    Uściski Oleńko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyprawa z przebojami,ale udana,to najważniejsze 😉 W karteczkach i bałwanku zakochałam się po uszy ❤
    Wspaniały post. Serdecznie Cię pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzien pełen przygód! Na szczęście z przemiłym zakończeniem i smacznym obiadowym akcentem ! Olu karteczki przesliczne, uwielbiam Twoj styl i klasę w tym co robisz i widze ze rozkochujesz sie w krzyżykach :) śniegowy pan sympatyczny :) usciski !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale dzień, ale spacer/y. Mega fuksa miałaś,że się telefon w liście nie zakopał i grzecznie na widoku leżał i to gdzie..w lesie! Piękne zdjecia,świetne kartki.Cocker Spaniel cudny :)
    Bałwanek wprost uroczy:) Mogę zgapić ? Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. No to pospacerowałaś Olu konkretnie :))). Ale miło się czytało i nie ukrywam, że uśmiechnęłam się nie raz :)). Psa masz cudownego. W jesiennej scenerii prezentuje się bosko!. Dobrze mieć w sobie coś z buntowniczki, w niektórych momentach ułatwia to życie. Warto iść ciągle do przodu i nie słuchać innych. Buziaki!
    PS. Bałwanek i kartka piękne!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem co bardziej podziwiam- Twoje prace czy zdjęcia- wszystko mnie zachwyciło ;)
    Masz jednak dużo szczęścia, znaleźć telefon w lesie i to jesienią :)
    Dziękuje za udział w zabawie i pozdrawiam serdecznie
    Ps, poczochraj ode mnie Lunę;) moja też lubi patyczki

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczna jest psinka, śliczna jesień, sliczne kartki i haft, tylko przygoda z telefonem całkiem niesliczna, chociaż dobrze się skończyła.
    Pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Przygoda z telefonem przyćmiła resztę opowieści!
    Ja po czymś takim zagrałabym w totka wykorzystując sprzyjającą szczęśliwą aurę! ;)
    Ci się naspacerowałaś i nawdychałaś świeżego powietrza przy tym to twoje.

    ja na listek jeszcze szukam pomysłu... szukam...

    a bałwanek urzekł mnie swoim marchewkowym nosem ;)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowne jesienne zdjęcia, wspaniałe prace i oczywiście urocza psina w barwach jesieni:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj Olu to miałaś sporo wrażeń w tym lesie. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Ty z płucami pełnymi świeżego powietrza, naładowana pozytywną energią, zrobiłaś nam wspaniałą sesję zdjęciową z kolorowej jesieni i pięknego skrawka lasu. i twojego cudnego psiaka. Zauroczyły mnie nie tylko kartki ale ten cudny bałwanek krzyżykami wyszyty. Serdeczności posyłam i polecam telefon schować głęboko w kieszeń wychodząc następnym razem na spacer.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojej, jestem zachwycona :) Twoimi pracami (karteczki są obłędne!!! chyba mnie zainspirowałaś tą ostatnią kartką, jest przepięknie skomponowana! ), i zdjęciami - cudne leśne ujęcia... Ja też za jesienią nie przepadam, choć w tym roku nawet nie zauważam jak mija, jakoś tak ciągle jestem zajęta i nie mam czasu jej nie lubić :D
    dobrze, że historia z telefonem dobrze się skończyłam :) na początku pomyślałam, że to może pies go znalazł ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karteczkę zapisałam sobie na pinterest jako źródło inspiracji na przyszłość :) mam nadzieję że nie masz nic przeciwko? :)

      Usuń
    2. Ależ skąd, miło być dla kogoś inspiracją:-)

      Usuń
  19. Przepiękne prace :) U Ciebie widzę idealną złotą jesień super :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ach, piękne zdjęcia ze spacerów, mimo, że drugi pewnie zbyt spokojny nie był. Dobrze, że telefon się odnalazł :) Karteczki śliczne, bardzo lubię Twój styl, a bałwanek od razu skradł moje serducho :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przepiękne zdjęcia i wspaniały spacer i najważniejsze, że ten mały, nieprzyjemny epizod nie zepsuł Ci dnia. Kartka urocza!
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne fotki, piękne kartki i bardzo sympatyczny piesio. :)
    Potwierdza się, że..."wszystko dobre, co się dobrze kończy." :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  23. Może i "Buntowniczka" może i "mimo wszystko" ale post bardzo Twój i bardzo optymistyczny, czyli jednak szklanka do połowy pełna :-) Cudne kartki i w ogóle :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. U Ciebie jak zwykle pięknie i nastrojowo...
    Kartka przepiękna i zawieszka również :)
    Pozdrawiam ciepło
    K.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakie przygody! Ale dzięki temu mogę pooglądać przepiękne zdjęcia :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale przygody... za to widoki przepiękne uwielbiam takie małe wzorki

    OdpowiedzUsuń
  27. Bohaterska różyczko, taką jesień pokazałaś, że aż serce się do niej rwie! Telefon nowej generacji to ma w sobie mega emocje, że samotnie w takim lesie musi je poprzeżywać. Boże, jakich my czasów doczekaliśmy ...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim, którzy pozostawionym słowem mobilizują mnie do pracy:)

Copyright © 2014 Papierolki , Blogger