Jesień od kuchni.
W zasadzie to "do" kuchni powinnam napisać, bo właśnie tam zagnała mnie wczorajsza pogoda. Wyczekana sobota obudziła mnie deszczem, wiatrem i stalowym niebem posyłając w niebyt ogrodnicze plany. Po miesiącu bez kropli deszczu był to jednak poranek pozytywny. Niech pada, pada jak najdłużej - pomyślałam spoglądając przez kuchenne okno na odświeżoną deszczem zieleń. Niepostrzeżenie jesienny atak chłodu zza okna szybko rozgościł się także w domu a ja, szukając sposobu na rozgrzanie, postanowiłam ogrodowe rewolucje zamienić na kuchenne.
Pomidorowe zbiory z całego tygodnia w towarzystwie odrobiny leśnego miodu i ziół trafiły do wielkiego garnka na kuchence a w piekarniku zamieszkało ciasto czekoladowe z wiśniami. W domu, a szczególnie w kuchni, zrobiło się zdecydowanie cieplej i przyjemniej.
Nie jestem zapaloną kucharką, gotowanie to raczej nie jest moja wielka miłość;-) ale czasami, gdy doskwiera mi chłód albo jesienna chandra lubię się schować w kuchni, by w towarzystwie ciepłych garnków i smakowitych zapachów poszukać pozytywnej energii. Przecież nie na darmo powtarzamy, że kuchnia to serce domu. Nawet jeżeli bywa, że mnie to kuchenne centrum dowodzenia o palpitacje własnego serca przyprawia nadmiarem obowiązków, to czasem lubię się w kuchni zaszyć i poszukać ciepła. I tego odkuchennego, i tego domowego, które z ogrzewaniem niewiele ma wspólnego.
Kuchenny był też temat mojego ostatniego krzyżykowego wyzwania, bo taką małą podpowiedź dostałam od pewnej jubilatki kiedy podpytywałam, co by jej się na urodziny rękodzielniczego marzyło w ramach upominku.
Haftowałam przesiadując w upalne, ubiegłotygodniowe popołudnia w ogrodzie a w szyciu (notabene w kuchni) mocno wsparła mnie Marysia>> bo z tym szyciem, to mam tak jak z gotowaniem a nawet zdecydowanie gorzej:-) Z tej sąsiedzkiej kooperacji powstał kuchenny proporczyk ze swojskim motywem folkowym i "domowym" napisem.
Pomidorowe zbiory z całego tygodnia w towarzystwie odrobiny leśnego miodu i ziół trafiły do wielkiego garnka na kuchence a w piekarniku zamieszkało ciasto czekoladowe z wiśniami. W domu, a szczególnie w kuchni, zrobiło się zdecydowanie cieplej i przyjemniej.
Nie jestem zapaloną kucharką, gotowanie to raczej nie jest moja wielka miłość;-) ale czasami, gdy doskwiera mi chłód albo jesienna chandra lubię się schować w kuchni, by w towarzystwie ciepłych garnków i smakowitych zapachów poszukać pozytywnej energii. Przecież nie na darmo powtarzamy, że kuchnia to serce domu. Nawet jeżeli bywa, że mnie to kuchenne centrum dowodzenia o palpitacje własnego serca przyprawia nadmiarem obowiązków, to czasem lubię się w kuchni zaszyć i poszukać ciepła. I tego odkuchennego, i tego domowego, które z ogrzewaniem niewiele ma wspólnego.
Kuchenny był też temat mojego ostatniego krzyżykowego wyzwania, bo taką małą podpowiedź dostałam od pewnej jubilatki kiedy podpytywałam, co by jej się na urodziny rękodzielniczego marzyło w ramach upominku.
Haftowałam przesiadując w upalne, ubiegłotygodniowe popołudnia w ogrodzie a w szyciu (notabene w kuchni) mocno wsparła mnie Marysia>> bo z tym szyciem, to mam tak jak z gotowaniem a nawet zdecydowanie gorzej:-) Z tej sąsiedzkiej kooperacji powstał kuchenny proporczyk ze swojskim motywem folkowym i "domowym" napisem.
W towarzystwie folkowej karteczki proporczyk powędrował do Justynki>> i chyba nawet wiem, gdzie będzie wisiał, bo jeszcze całkiem niedawno miałam przyjemność w jej kuchni domowego ciepła skosztować;-)
Pokrzyżykowałam sobie trochę także wczoraj w kuchni, czekając aż sos na kuchence nabierze pomidorowej słodyczy i ziołowego smaku, który zamknę w słoiczkach. Tym razem na tamborku towarzyszył mi anulkowy, różowy flaming>>. Co prawda różu jeszcze w ogóle nie widać, ale na wrześniowy odcinek salu flaminga już troszkę się spod moich krzyżyków wykluło.
Pokrzyżykowałam sobie trochę także wczoraj w kuchni, czekając aż sos na kuchence nabierze pomidorowej słodyczy i ziołowego smaku, który zamknę w słoiczkach. Tym razem na tamborku towarzyszył mi anulkowy, różowy flaming>>. Co prawda różu jeszcze w ogóle nie widać, ale na wrześniowy odcinek salu flaminga już troszkę się spod moich krzyżyków wykluło.
Flaminga posyłam do Ani...
a sama uciekam do kuchni poszukać kawałka czekoladowego ciasta i odrobiny gorącej, pachnącej kawy. Ten wczorajszy chłód i dziś jakoś odpuścić nie chce, ale mam nadzieję, że i ciepłych dni babiego lata tegoroczna jesień trochę nam dostarczy. I tego ciepła Wam i sobie życzę na nadchodzący, wrześniowy tydzień, który dla mnie szykuje bardzo ważne, chociaż niełatwe dni więc ciepła i słonka by mi się zdecydowanie trochę przydało;-)
Ładny proporczyk jako efekt wspólnej pracy z Marysią ;)
OdpowiedzUsuńOjej ! Piękny ten proporczyk ! Widzę ( oczami wyobraźni ), że i flaming cudny będzie :) Równiutko te swoje krzyżyki stawiasz. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOlu aż u mnie ty czekoladowym ciastem z wiśniami i pomidorkami zapachniało, a w buzi mam ślinotok :-)
OdpowiedzUsuńProporczyk niezwykłej urody jest podziwiałam go już u Justynki. Pięknie w tych folkowych klimatach będzie w kuchni Justynki wyglądał. Miałaś świetny pomysł na urodzinowy prezent.
Flamingów zdecydowanie przybyło i to całkiem sporo. A Twoje krzyżyki są wprost perfekcyjne !!
Pozdrawiam i dziękuję za udział w zabawie
Olu piękny proporczyk i sliczne kolory dobrałaś :) na pewno Justynka zachwycona z prezentu :) a flaming rosnie jak na drozdzach :):):)
OdpowiedzUsuńU nas też już zdecydowanie chłodniej... Ale "u Ciebie" w kuchni się rozgrzałam;)) Proporczyk uroczy! Folkowe klimaty - moje ulubione:)
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam:)
Wszem i wobec ogłaszam, że proporczyk wisi w mojej kuchni i będzie tam wisiał do Bożego Narodzenia, kiedy to na czas świąteczny zamienię go na Choinkowy proporzec. Jakoś nie miałabym nic przeciwko, aby np móc je zmieniać wedle pór roku np :-) Ale nie przesadzajmy. Jest piękny, perfekcyjnie wykonany, podziwiam i jeszcze raz , bardzo Ci Olu dziękuję :-) A Flamingi wyglądają zza krzaków, upsss miało być z szuwarów i pięknie się zapowiadają :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPiękny ten folkowy motyw, po mistrzowsku wykonany. Piękna dekoracja Justynkowego serca domu.Flaming, a właściwie jego cień, już kształtów nabrał i na kolor czeka. Powodzenia.O te sprawy, które cieniem na tym tygodniu się kładą, się nie martw, Będzie dobrze, musi być, i tego się trzymajmy.
OdpowiedzUsuńPiękne krzyżyki Olu, a jak smakowicie i aromatycznie u Ciebie... Życzę żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli, dobrego tygodnia.:)
OdpowiedzUsuńPiękny proporczyk,cudnie wykończony i jak pisze Justynka wisi i cieczy oczy,a to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Kuchnia to też nie moja bajka, ale co zrobić, jeść coś trzeba;) Piękny proporczyk! Wszystkie prace są takie... brakuje mi słowa, ale takie czyściutkie, dopieszczone, eleganckie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Olu:)
Teraz Twój czerwony flaming szybciutko się pojawi by taplać się nóżkami w bloku, jak to napisałaś. Pójdzie z górki. zobaczysz. Hafcik na proporczyku mnie zauroczył. widziałam już u Justynki. piękny. Miłego poniedziałku i reszty .tygodnia pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPiękna dekoracja domu :)
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywny haft. A jaką formę proporczyka ma profesjonalnie wykonaną. Wszystko takie gustowne!
OdpowiedzUsuńJeszcze będzie ciepło Oleńko, teraz cieszmy się deszczem bo rośliny bardzo spragnione po suszy.
OdpowiedzUsuńŚliczny jest ten proporczyk, bardzo optymistycznie działa na zmysły :)
Przesyłam uściski!
Olu, piękny kuchenny proporzec ze ślicznym motywem. Cuda tworzysz! Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno:)
Proporczyk prześliczny... nadchodzi ta jesień, szkoda, bo lato kocham (mogę mu wybaczyć nawet te upały)... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna praca, w doskonałym minimalistycznym stylu :) idealnie wyważona :)
OdpowiedzUsuńCo do kuchni - oj, ja to w ogóle nie lubię gotować... unikam jak tylko mogę :P
Ciasto czekoladowe( u mnie z serem) znika zdecydowanie za szybko:) a proporczyk wyszedł przepięknie- wasza kooperacja widać daje rewelacyjne wyniki;)pozdrawiam serdeczne
OdpowiedzUsuńJuż wiadomo, że tydzień zakończył się samymi pozytywami i cieszyć się nam tylko wypada. Proporczyk jest genialny i taki dopieszczony. jak to Olu u Ciebie zawsze bywa. Miejsce zacne w Justynkowej kuchni zapewne znajdzie. Flaming już zza szuwarów wychodzi i choć cień jeno widoczny, zaraz pojawić się raczy w całej okazałości. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI niech tak już zostanie, że wszystkie niełatwe dni okażą się dla Ciebie szczęśliwe!
OdpowiedzUsuńCzekoladowe ciasto i wiśnie to wybitne połączenie smaków, i do tego łyk kawy... A, niech sobie pada jak chce.
"Czekaj....ja tu chyba byłem...."
OdpowiedzUsuńWięc dlaczego nie widać mojego komentarza...
Chyba blogowy chochlik ukradł albo tylko go napisał ale się nie opublikował. Czyli trzeba być czujnym i sprawdzać. 😁
Coś jak z tym zdjęciem co trzeba stawać pośrodku....
Fajne to...podziergalo by się...
Może trzeba o jakimś L4 pomyśleć...😁
piękny ten proporczyk, uwielbiam nasz rodzimy polski folk z łowickimi motywami :)
OdpowiedzUsuńSliczna makatka ,szkoda ze takich nie widuję częsciej.
OdpowiedzUsuńtheprimitivemoon.blogspot.com