Ta noc do innych jest niepodobna...
Przede wszystkim jest gorąca. Mimo bliskiej północy termometr wskazuje 27 stopni. Na szczęście jutro budzik rankiem nie zerwie mnie z łóżka więc świadomość tropikalnej nocy jakoś mnie specjalnie nie martwi. Rozsiadłam się w ogrodzie, zapaliłam trochę światełek, szemrze sobie cichutko woda w źródełku i jakby w rytmie tego szmeru sączą się z kiepskiego, laptopowego głośnika stare przeboje Maanamu. Wychowałam się na tej muzyce. Przypomina mi dobre beztroskie czasy kiedy jako nastolatka miałam głowę pełną marzeń a rockandrollowa i zbuntowana dusza podpowiadała mi, że mogę osiągnąć wszystko:-) Kiedyś tyle miałam w głowie, na tak, na nie - zawsze odpowiedź. Dziś, nauczona życiowym doświadczeniem, marzeń mam wcale nie mniej, tylko one już chyba nie są tak odważne i szalone. Rozsądek chyba doradza częściej niż wyrywne serce, czy to dobrze, nie wiem;-)
Przykra wiadomość o odejściu Kory, w pewien sposób mi bliskiej, nie tylko ze względu na muzykę, dopadła mnie akurat gdy pakowałam walizki. Minione dwa dni udało nam się rodzinnie spędzić nad morzem. Od lat nasze rodzinne wakacje wyglądają właśnie tak. Są bardzo krótkie, spontaniczne i odrobinę szalone. I chociaż wypoczynek był ekspresowy, to w nagrodę, siedząc sobie wczoraj na bałtyckiej plaży pod lekko przychmurzonym niebem, miałam niewątpliwy przywilej zmarznąć:-)
Nie siedziałam oczywiście bezczynnie, bo w tych termicznie i krajobrazowo doskonałych warunkach powstawały sobie kółka...
Zabrałam ze sobą nowy rodzaj sznurka (Makrama by Mila o grubości 2mm) i dłubiąc w rytm fal wydziergałam niewielką, ale bardzo funkcjonalną "torebusię", taką w sam raz na telefon i jakieś podręczne drobiazgi. W wersji mocno roboczej została przetestowana już na plaży przez zgrabniutką modelkę:-)
Dziś, już w domowych tropikach, całość dostała ostatni szlif w postaci solidnego zamocowania trochę skróconego paska, podszewki, zamka oraz małego koralika i już gotowa prezentowała się tak (niestety modelki już pod ręką nie było;-)):
Tył wygląda identycznie, nie ma tylko chwościka.
Mnie się podoba:-), a w głowie rodzą się kolejne pomysły na wykorzystanie tego mięciutkiego i bardzo fajnego w obróbce sznurka, tylko ten rozsądek szepta mi do ucha - kobieto masz już dosyć toreb, torebek i torebuś...
Godzina mija za godziną. Zegar na kościelnej wieży właśnie wybił północ, coraz bliżej kolejny upalny dzień. Czas spróbować pospać trochę, więc o tym co jeszcze na bałtyckiej plaży i podczas drogi udało mi się uskutecznić opowiem Wam innym razem.
Pozdrawiam życząc pięknych snów i dnia, z odrobiną wody dla ochłody:-)
Piękna torebeczka.:) Maanam i Kora to lata, gdy byłam nastolatką, mam sentyment do piosenek z tamtego okresu. Bardzo smutna wiadomość, ludzi zbyt szybko odchodzą... Pozdrawiam Olu!
OdpowiedzUsuńKolejne cacko wyskoczyło spod szydełka! Świetna torebeczka!! Pozdrawiam z odrobiną porannego chłodu:)
OdpowiedzUsuńRozumiem spontan , rozumiem Bałtyk, szkoda tylko, że tak krótko. Torebusia extra , taki maluszek zawsze się przydaje zwłaszcza na takich właśnie wyjazdach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i nie zazdroszczę bo za 10 dni też będę dziergać na Bałtyckiej plaży :-)
Torebka jest rewelacyjna, podziwiam!
OdpowiedzUsuńŚwietna torebka :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę trochę tej bałtyckiej plaży (choć sama aktualnie mam widok na morze - ale nie Bałtyk ;)) Do naszego morza mam jakiś szczególny sentyment, ale nie zawsze udaje mi się tam dotrzeć, głównie dlatego że moja druga połówka nie znosi niepewności pogody i nie toleruje kosmicznych cen na naszym wybrzeżu ;)
Ta torebka przypomina mi moją z przed lat. Śliczna. Moda jak widać wraca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Super torebka.
OdpowiedzUsuńPiękna :)
OdpowiedzUsuńWspaniała torebka! Świetne są takie wypady, chociaż zaczynam chyba się starzeć i wolę mieć wszystko zaplanowane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Olu:)
Trudno oczy oderwać od śliczności! od torebuni: ta jej miękkość, jej kształt, chwościk, zawieszka. I od zgrabnej modelki: bo super zgrabna dziewczyna. Cieszę się, że napiszesz więcej o wyprawie nad morze i proszę o zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTorebusi zazdraszczam jak nie wiem co i nie napiszę, że też by mi się takowa przydała.Wyprawa nad morze już wiem, że udana, życzę kolejnych wypadów.Ciekawe przemyślenia Cię nocą nachodzą.
OdpowiedzUsuńKora to niewątpliwie ikona, i ja mam mnóstwo wspomnień związanych z jej piosenkami. Wielka szkoda...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta torebusia. Zazwyczaj noszę ze sobą "walizkę" bo wszystko może się przydać :))) Czasem jednak przydaje się coś bardziej podręcznego i taka torebka jest idealnym rozwiązaniem.
Serdeczności Oleńko.
Super torebeczka! Piękne klimaty, powrót do przeszłości z Korą, czego chcieć więcej? Pozdrawiam wakacyjnie Renata
OdpowiedzUsuńmogę zamówic u Ciebie taka torebke ? :)
OdpowiedzUsuńŚliczna torebeczka i chyba udany wypad nad morze :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńChwila wypoczynku zawsze potrzebna. Bałtyk ma w sobie to coś, co przyciąga, pomimo niepewności pogody i innych niedogodności. Cudna plaża, świetny wypoczynek, więc i torebusia z dużą dawką piękna i energii :-) Wiesz, że jest super, no cudo spod rąk Twoich wyszło :-) zapewne zresztą nie ostatnie :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńCudoooo!!!
OdpowiedzUsuńPrześliczna torebka, nie można oderwać oczu :) Spontaniczne wyjazdy często są najlepsze ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajna torebeczka. Nie marnujesz czasu. Ja w tym roku na urlopie nie miałam szydełka w ręce. Odejście Kory tak szybkie i nagłe też mną wstrząsnęło. Podobnie jak Ty wychowałam się na jej muzyce.
OdpowiedzUsuń