Na sen...
nigdy już nie wezmę nic. Tak śpiewała Urszula w świetnej i całkiem mądrej piosence o "dojrzałej" miłości. Przewidując dziś problemy ze snem, spędziłam dzień w towarzystwie lawendy i powiem Wam, że dzień był piękny i pachnący, tylko na sen jakoś nie pomógł;-)
Lawenda w tym roku zakwitła wyjątkowo szybko. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek produkowała pachnące bukieciki w czerwcu. A tymczasem na moich krzaczkach kwiaty już nie tylko rozkwitły, ale nawet zaczęły przysychać więc czas był najwyższy na lawendowe zbiory. Te zbiory w tym roku wyjątkowo skromne. Najdorodniejsze krzaki nie przetrwały zimy i gubiąc się trochę w mnogości odmian staram się na bieżąco zastępować je nowymi. Mam nadzieję, że znów za jakiś czas bogactwo lawendowych zapachów zagości w ogrodzie. Bo jak już zapewne wiecie uwielbiam lawendę i kiedyś będę miała wielkie pole lawendy.... No cóż, marzenia nic nie kosztują:-D
Zbiory ogródkowe w porównaniu do ubiegłego lata>> tak skromne, że nie ma się specjalnie czym chwalić, ale że post lawendowy, to już moja blogowa tradycja więc może na sen i dla podtrzymania owej tradycji chociaż jeden malutki bukiecik ;-)
W zeszłym roku pisząc lawendowego posta wspomniałam, że swoją lawendę wykorzystuje także w kuchni, co u niektórych wzbudziło zdziwienie i zaciekawienie. Miałam temat rozwinąć, ale jakoś się nie złożyło;-) Więc dziś, przy okazji skromnych lawendowych zbiorów i mnóstwa czasu do rana, słów kilka o lawendowej kuchni. Co ciekawe, zawsze mi się wydawało, że lawenda jest składnikiem ziół prowansalskich, bo przecież Prowansja w prostym skojarzeniu, to wielkie lawendowe pola. Okazuje się, że lawendę do tej mieszanki ziół dodaje się raczej sporadycznie. I chyba nic dziwnego, aromat lawendy jest dość intensywny i niektórym bardziej kojarzy się z mydłem, niż jedzeniem.
Swoją lawendę kulinarną, na którą najlepiej nadają się nierozwinięte jeszcze kwiatki, takie jak na pierwszym zdjęciu, najczęściej wykorzystuję do słodkości. Piekę maślane lawendowe ciasteczka, robię lawendowy cukier, który potem wykorzystuję np. do posypywania ciast lub naleśników, ale największym domowym hitem są jednak lawendowo - jagodowe muffinki, które zazwyczaj znikają zanim zdążą dobrze wystygnąć. Najwidoczniej jagody i lawenda komponują się nie tylko kolorystycznie.
A w ogrodzie delikatny lawendowy kolor nie tylko na lawendowych krzaczkach dziś dostrzegłam.
Do tego mnóstwo bieli z kilku krzaków młodziutkich anabelek...
... i co nieco ciekawej szarości pod krzakami.
Poza tym obowiązkowo biało-czerwony, czyli kolor mundialowy.
Oj dali chłopaki ciała, mówiąc delikatnie, ale na tym przecież polega urok sportu i emocje, które się z nim wiążą, że sukces i porażka idą w parze. Jako córka amatorskiego piłkarza na boiskach i widowniach spędziłam w dzieciństwie mnóstwo godzin. Wiem co to spalony, faul i rzut wolny, lubię sobie dobry mecz obejrzeć i pokibicować przed telewizorem. Nie powiem, smutno mi, że mundialowe emocje się skończyły, a do tego w kiepskim stylu, za to podczytując sobie komentarze zawiedzionych kibiców, nabieram matematycznej pewności, że jako naród świetnie potrafimy liczyć, szczególnie cudze pieniądze... Mówiąc wprost i bez ogródek przyznaję - też bym bez skrupułów w tych reklamach pograła - gdyby taka możliwość zaistniała, jak pewnie nie jeden zawiedziony komentator. A potem kupiłabym sobie pole i lawendę posadziła oczywiście:-)
Szukając pozytywów, które bardzo są mi dziś potrzebne, jedno jest bezdyskusyjne - jeżeli jutro nie będzie remisu - z całą pewnością wygrają biało - czerwoni;-)
Pozdrawiam
i lecę poszukać czegoś na sen...
i lecę poszukać czegoś na sen...
Po pierwsze mam nadzieję, że śpisz! Mnie dziś córeczka tak wcześnie zgoniła z łóżka:)) Moja lawenda też wymarzła tej zimy, choć zimy mroźnej nie było? Twój bukiecik z pewnością nieziemsko pachnie, a muffinki u mnie też by zniknęły jeszcze cieplutkie:) Życzę Ci szansy zagrania w dobrze płatnej reklamie, a potem posadź lawendę! Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTo ja chyba na innej planecie mieszkam, bo mnie w tym roku lawenda pięknie przetrwała zimę i jest wyjątkowo dorodna, a zawsze marzła i co roku zaczynałam od nowa. Ale nie o tym miało być. Cieszę się, że tradycji stało się zadość, bo z lawendą to macie wyraźnie odwzajemnioną miłość, co widać na pierwszy rzut oka - przepiękne zdjęcia. Ciasteczka pamiętam, bardzo ciekawy i pyszny smak :-) Pozdrawiam serdecznie i odganiam bezsenne noce :-)))))
OdpowiedzUsuńMoja lawenda już się suszy od tygodnia. Zebrałam dosłownie w ostatniej chwili bo od tej pory cały czas pada. Pięknie w tym roku obrodziła choć rzeczywiście dużo wcześniej rozkwitła. Do potraw nigdy nie dodawałam ale chcę w tym roku zrobić cukier lawendowy.
OdpowiedzUsuńZ bezsennością walczę od lat i niestety od czasu do czasu biorę coś na sen, lawenda nie pomaga :)
Pozdrawiam Cię Oleńko bardzo ciepło.
Piękny bukiet.:) Muszę dosadzić inny gatunek lawendy, bo ta moja coś licha i blado wygląda (była siana z nasion). Piękne kolorki królują w Twoim ogrodzie, fiolety - cudne, dla szarości przesyłam głaski, a Ciebie Olu milutko pozdrawiam.:)
OdpowiedzUsuńZacznę od końca... Jestem zagorzałym kibicem sportowym, dla mnie wszelkie igrzyska, olimpiady, mundiale, skoki narciarskie itp. to prawdziwe święto. Jestem wściekła, bo wiem że nie stać ich na walkę w finale czy półfinale, ale żeby przegrać mecze w grupie?! Jeszcze gdybym widziała ich zaangażowanie to okey, ale niestety i tego zabrakło. Na pociechę Niemcy też odpadli, więc mogą się tłumaczyć, że nie tylko oni.
OdpowiedzUsuńLawendę uwielbiam! Niestety u mnie na razie kilka małych krzaczków, ale mam nadzieję że z czasem będę jej miała choć cały rządek.
Pozdrawiam Olu:) Odpoczywaj.
Lawendowe pole też chętnie bym sobie kupiła -niekoniecznie za reklamy ;) Piękne zdjęcia z ogrodu -podziwiam bujność kwiecia i ciekawość małego "szaraczka" pod krzaczkiem. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA u mnie lawenda w tym roku wyjątkowo obrodziła. Pachnie obłędnie. Suszy się całkiem sporo bukiecików. Nie próbowałam jej używać w kuchni, ale mnie zaintrygował ten lawendowy cukier, muszę koniecznie poczytać jak sie go robi. Kolorki w Twoim ogrodzie cudowne .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna ta lawenda. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowne kwiaty - ciekawa jestem kiedy ja się dorobię takiego pięknego ogrodu.
OdpowiedzUsuńCudny lawendowy bukiecik i pozostałe kwiatuszki!
OdpowiedzUsuńBabeczki wyglądają bardzo smakowicie... mniam :-)
A lawenda i u mnie w tym roku przemarzła...
Nie lubię piłki nożnej, ale oglądam razem z moim M nic nie rozumiejąc:) Ale ja nawet nie chcę zrozumieć. Jednak zauważam fatalną grę, chociażby dzisiaj. Mimo wygranej mecz był dziwny, szczególnie pod koniec. Powinni się wstydzić takiego stania na boisku...
OdpowiedzUsuńAle co tam, dla mnie ważna jest lawenda. Też ją uwielbiam i zawsze coś tam z niej kombinuję. Nie wiem czy nasz klimat jest zbyt mokry i zimny, bo i u mnie niewiele zostało (po zimie) lawendowych krzaczków. Też dosadzam nowe, które sama rozmnażam. I zabawa z tymi roślinkami trwa i jest miło:)
Pozdrawiam ciepło.
p.s. Olu w "nie spaniu" nie jesteś odosobniona:)
Bardzo lubie Olu ta posieje która cytujesz :) zdławienia doswiadczenia nie mam ale na twoich zdjecia wyglada cudnie! Ostatnio przyjaciele byli ma polu lawendowymi na sesje....moze i mi warto iść w tym kierunku ?! Przyrodę w ogrodzie masz Olu przepiękna:)
OdpowiedzUsuńLawenda to moja słodka miłość, i ma najpiękniejszy zapach ze wszystkich znanych mi zapachów!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja rozplanowałam strategię, żeby orły wygrały? oczywiście dla siebie strategię, żebym w żadnym wypadku nie przebywała w pobliżu tiwi i zapomniała o meczu. I lipa... Ale cóż, trochę oszukiwałam i podsłuchiwałam, to teraz na chłopaków nic nie gadam:))
Oleńko cudnie u Ciebie w ogrodzie- mój wygląda jakby szalało w nim tornado i chyba można tak nazwać naszą Lunę;D
OdpowiedzUsuńLawendę jak zwykle przyniosę od Mamy, u nas zawsze przemarza, więc już nie sadzę:)
buziaki
Piękna, pachnąca lawenda, śliczny ogród, którym każdorazowo się zachwycam , gdy wpadam na chwilę i poszukuję Cię za pergolą.Następnym razem na lawendowe ciasteczka wpadnę.
OdpowiedzUsuńU mnie lawenda pięknie obrodziła,i właśnie zastanawiałam się co z nią zrobić,może taki cukier ? zobaczymy.
OdpowiedzUsuńZawsze uwielbiam czytać Twoje wpisy,tym razem jest podobnie,piękne zdjecia z ogrodu i mufinki,ale mi smaka zrobiłaś -:)
Serdeczności przesyłam.
Olu kochana zaintrygowałaś mnie lawendowymi mufinkami i choć słodkości to nie moja bajka, chętnie spróbuję takowe upiec. Lawenda u mnie obrodziła cudnie i kilka bukiecików się ładnie suszy. Życzę Ci
OdpowiedzUsuńOleńko ogromnego pola lawendowego, niczym w Prowansji. Co do piłkarskich mistrzostw przyznaję Ci rację. Żal za niespełnionym marzeniem kibiców przysłania realne spojrzenie na całokształt. Buziaki Olu i pozdrowienia.
Życzę Ci żeby się spełniło to marzenie z polem lawendowym. Jak widać na załączonych obrazkach, masz rękę do roślinek, czy jak mówią - zielony palec ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
PS. Ogromnie się cieszę, że to mi udało się kupić Twoją torbę :)
Usuńpozdrawiam serdecznie
Jak nastrojowo... uwielbiam lawendowy klimat... :)
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osobą, która wspomina o lawendowych wypiekach; nie miałam pojęcia, że można takie słodkości tworzyć... :)
też marzy mi się pole lawendy ;)
lawenda w ciasteczkach...czemu nie!
OdpowiedzUsuńczłowiek wszystko zje ( zasadniczo)
a jeszcze jak tak obłędnie pachnie...! ;D
Bardzo bym chciała takie pole lawendy koło domu ale za mała działeczka moja :) Lecz może w przyszłym roku chociaż dwa krzaczki posadzę :) Oj te babeczki to muszą wspaniale smakować :) Ale macie fajnego buraska :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń