Post światłoczuły.
"Światło - nosisz je w sobie, światło nie zgaśnie choćbyś chciał" - podśpiewywałam sobie dziś pod nosem bawiąc się w malarza. Odszukując przed chwilką ten stary przebój na You Tubie odkryłam ze zdziwieniem, że piosenka pochodzi z 1996 roku, aż trudno uwierzyć, że to było tak dawno:-). Właśnie w tym roku urodził się mój syn, a kilkanaście lat później, dokładnie w dniu urodzin mojego syna zmarł nagle mój młodszy brat. Cóż, tak plecie się życie, na zmianę noc i dzień, deszcz i słońce, radość i smutek. Tym razem światełko nie będzie jednak plecione. Zabrałam się wreszcie za odmalowanie starej lampy naftowej. Nie należy na pewno do antyków, (na Allegro, można kupić identyczna, nową za 20 zł;-)) ma na wieczku wygrawerowany bardzo słusznych rozmiarów "ulubiony" napis rękodzielników - made in China. Dla mnie jednak ta staruszka jest bardzo cenna, bo należała właśnie do mojego brata. Towarzyszyła mu w nocnych wyprawach na ryby, od dziś towarzyszy też mi, na razie w wieczornych posiedzeniach ogrodowych, ale zimą na pewno zamieszka w domu.
Mechanizm odpowiedzialny za naftowe świecenie był mocno zniszczony, więc
obawiam się, że nie działa, brakuje też knota (wydaje mi się, że lampa
naftowa powinna mieć knot, ale pewna nie jestem;-)) Wyczyściłam wszystko
dokładnie i schowałam. Może uda mi się odtworzyć lampę tak, by
rzeczywiście świeciła na naftę, na razie zamocowałam w niej świeczkę.
Korpus po oczyszczeniu odmalowałam kilkoma warstwami emulsji do drewna i
metalu, trochę przetarłam papierem ściernym a na końcu dodałam całości
trochę szarego połysku srebrną pastą.
Przed odmalowaniem, po wstępnym oczyszczeniu wyglądała tak...
Nie jestem ekspertem od technik decu, mimo wszystko teraz podoba mi się bardziej;-).
A oprócz odnowionej lampki w moim ogrodzie pojawili się nowi mieszkańcy:-) To też rękodzieło, ale tym razem nie moje.
Trzech jegomości kocha muzykę jak ja...
jeden dzielnie pomaga mi w pracach ogrodowych...
a przy nocnych posiedzeniach pohukuje sowa;-)
Sowy nie słyszę ale zrobiło się ciemno i chłodno, świeczka też dogasa, czas uciekać do domu, a właściwie do łóżka, bo już po północy, jak dobrze że jutro niedziela :-)
Pozdrawiam :-)
Lampka po kuracji w Twoim SPA wygląda rewelacyjnie. Jeśli nadal chcesz uruchomić naftowe światełko, to mam knot i chętnie Ci użyczę.Goście w Twoim ogrodzie, to prawdziwe cudeńka, tylko poproś, aby nie grali zbyt głośno a w tle niech śpiewa Natalia.
OdpowiedzUsuńTo wpadnę przy okazji, po ten knot, może w następny weekend jest nadzieja, że załapię się na jakieś ciacho :-)
UsuńOlu wiesz, ze mam taką samą lampę, ale białą i jest na knot
OdpowiedzUsuńtyle że teraz trudno go znaleźć.
Drewniani muzykanci mnie rozłożyli - są genialni, zresztą tak samo jak ogrodnik i sowa:)
miłej niedzieli:)
Piękna renowacja! Też gdzieś taką miałam, chyba zieloną:)) Muszę poszukać:) Muzykanci zagrają, ogrodnik uporządkuje rabaty, a ty posiedzisz sobie na ławeczce.... Miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńA ja najpierw zauważę i pochwalę głośno nową szatę blogową..., bo myślałam,że coś źle kliknęłam. :)) Tak to się człowiek przyzwyczaja! Też chcę u siebie zmienić... tak gdzieś od marca o tym myślę (ale myślenie nie boli, stąd tak powoli). :))
OdpowiedzUsuńLampka odświeżona picobello! :)) Te wszystkie zakamarki i "szprychy", to było wyzwanie!
Ty masz takiego starego syna?! Ale żem się zdziwiła. ;)
Buziaki (dziś deszczowe ale ciepłe) :))
Też się czasem dziwie, że on taki stary a ja ciągle taka młoda :-) Pozdrawiam:-)
UsuńTakie jest to życie, pełne bólu i radości. Rewelacyjnych masz pomocników ogrodowych :) Jeden pomaga, trzech przygrywa, eh :) A renowacja lampy bardzo udana!
OdpowiedzUsuńLampa cudna, a panowie i sowa rewelacyjni. Ogród aż śpiewa :-)
OdpowiedzUsuńO, zatrudniłaś pracowników sezonowych! to na pewno roślinki się odwdzięczą latoś za wszechstronną opiekę!
OdpowiedzUsuńLampa przecudna, wyobrażam sobie jak fajnie jest rozpalać w niej światełko.
Tak teraz u Ciebie ascetycznie i minimalistycznie, zupełnie inaczej, tylko kwiatek został... Pewnie chcesz optycznego spokoju w swoim drugim życiu.
Życzę słonecznej i miłej niedzieli:))
O! Widzę zmiany na blogu. Na początku się zdziwiłam, czy na pewno weszłam na PapierOlki :) Jest prosto, przejrzyście, tak naturalnie. Metamorfoza lampy tez bardzo mi się podoba :) A ogrodowi towarzysze są wspaniali - chętnie bym przysiadał obok takiego Pana na ławeczce. Ciekawe o czym by mi opowiadał?
OdpowiedzUsuńPięknie i w ogrodzie i na blogu. Pomocnik widać że zaangażowany w pracę i dobrze, a muzykanci grają bez nut - ślicznie. A lampa bardzo elegancka w nowej szacie, niech świeci jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńFajna pamiatka i pieknie ja odnowiłaś Olu, zdecydowanie lepiej:) ludki swietne :) sciskam!!!
OdpowiedzUsuńPięknie prezentuje się ta lampa w nowej odsłonie :-)
OdpowiedzUsuńA mieszkańcy Twojego ogrodu zachwycają!
Przysiadam się dziś do nich, bo u mnie wietrznie i deszczowo ;-)
Mając takich pomocników od razu rażniej, nie dziwię się, że lampa też wyszła tak świetnie. Pamiętam takie lampy, ale Twoja to jest Lampa przez duże L, najważniejsza jest jej wartość symboliczna. Tak to się składa w naszym życiu, że radość goni gorycz, czasami trudno zachować równowagę ducha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.:))
Lubię tę latarenkę. Mam nawet dwie w różnych kolorach, bo nie mogłam zdecydować się przy zakupie. Są jednak nowe, nie niosą narazie ze sobą żadnej sentymentalnej historii.
OdpowiedzUsuńSię zastanawiałam czy nie pomyliłam blogów ... jednak ja to wzrokowiec jestem i się przyzwyczajam do widoków. . Ale jak Tobie pasuje to i ja się przyzwyczaję. :-)
OdpowiedzUsuńPiękne cacko zrobiłaś ze starej lampy. drewniane ludki są genialne , super wyglądają w Twoim ogrodzie.
Pozdrawiam
Zmiana szablonu? Świetna lampa, a pomocnicy z drewna są cudni:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne przeobrażenie lampy!!! Mam dwie takie same, tylko żółte;)
OdpowiedzUsuńOgrodowi mieszkańcy WSPANIALI!!! Chciałabym mieć takich;)
Mam córkę o 4 lata starszą i syna o 7 i też uważam że jestem młoda i piękna;)
Pozdrawiam cieplutko:)
Ślicznie wygląda odświeżona lampa, trzeba dbać o cenne pamiątki.
OdpowiedzUsuńTych muzykantów to Ci Oleńko zazdroszczę - po prostu rewelacja!
Przesyłam serdeczne uściski.
Ja jestem takim dziwolągiem że lampa podoba mi się przed i po metamorfozie - obie wersje znalazły by u mnie zastosowanie :D Lubie takie klimaty i najważniejsze że wiążą się z wspomnieniami. Widzę też zupełnie nowy wygląd bloga i tak samo jak koleżanki wyżej myślałam że źle kliknęłam :D Bardzo miła szata graficzna :)
OdpowiedzUsuń