No logo :-)

Przyznam, że książki Naomii Klein "No Logo" uważanej za manifest antyglobalizmu nie czytałam, chociaż gdyby wpadła mi w ręce, to pewnie zajrzałbym do niej chętnie. Jeśli idzie o miłość do markowych produktów, to za młodu marzyły mi się klasyczne, czarne szpilki od Louboutina:-) Były to raczej czasy kiedy świat mody w naszym kraju nie był jeszcze tak popularny i skomercjalizowany jak dzisiaj. Nie mam więc pojęcia, skąd ja się w ogóle o istnieniu takich butów dowiedziałam;-) Dzisiaj marka produktu jest dla mnie zdecydowanie mniej istotna, a wszelkie  metki  mnie gryzą, więc je skrupulatnie wycinam. Poza tym globalizacja właśnie sprawiła, że znana marka wcale nie musi już oznaczać jakości, a to chyba zdecydowanie istotniejsze, jeżeli zależy nam na rozsądnych zakupach. Od tej "bezmetkowej" reguły  robię tylko jeden wyjątek i ma on chyba pewien związek z tą młodocianą fanaberią obuwniczą. Trampki kupuję zawsze z gwieździstym logo, ale to w porównaniu z ceną szpilek od Louboutina tylko taki malutki kaprys;-) 
To całe rozważanie przyszło mi do głowy w związku z paląca potrzebą posiadania jakiejś letniej torby. Odkryłam tą potrzebę nagle, w ubiegłym tygodniu. Będąc na zakupach w największym centrum handlowym Poznania miałam zamiar ją szybciutko zaspokoić. Propozycji znalazłam nadmiar, ale niekoniecznie dla mnie, bo albo fason nie taki, albo cena przecząca zdrowemu rozsądkowi. Oczywiście od razu zaświtał mi pomysł, że może ja sobie po prostu zrobię jakąś torbę. W końcu rękodzieło, to też towar luksusowy:-)
Przy okazji zakupów sznurka na łazienkowy dywanik, który pokazywałam w poprzednim poście, dorzuciłam do koszyka dwa kłębki cieńszego sznurka (3mm), miałam zamiar wydziergać podkładki na stół. Potrzeba szybkiego posiadania torby wydała mi się jednak zdecydowanie ważniejsza, więc zamiast podkładek wczoraj powstała torba. Jedna, jedyna i niepowtarzalna, a do tego z odpowiednim logo:-)


Miałam zamiar zafundować torbie sesję plażową, ale popaduje dziś u nas cały dzień więc zdjęcia w mało letnim klimacie.








Dno i uchwyty wydziergane z grubszego sznurka (5mm) żeby były solidniejsze, wzór własny czyli półsłupki ;-) Przy okazji  robienia "pasków" nauczyłam się za to  dziergać sznur na szydełku. 

I jak Wam się podoba moja wersja "Louis Vuitton" :-D

Bo z propozycji tej luksusowej i legendarnej marki, to  latem mogłabym ewentualnie ponosić taką>> , ale chyba nawet gdybym była obrzydliwie bogata nie wydałabym takich pieniędzy na torbę.
 Pozdrawiam :-)

35 komentarzy:

  1. Świetna torba, prawdziwie markowa. Szkoda, że mnie na taką nie stać.A będą się niektóre "paniusie" głowić , co to za marka, oj będą zazdraszczać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciebie stać nawet na lepszą tej marki, Ty umiesz szyć a mi pozostaje heklowanie;-)

      Usuń
  2. "No i pięknie" a nawet najpiękniej, bo nikt takiej nie ma, jest oryginalna i cieszy także funkcjonalnością. Nawet czarne szpilki od tego L.. by do niej pasowały :-) Ale szybko się z nią uwinęłaś, ale co ekspert, to ekspert. Pozdrawiam serdecznie z także nie plażowej Warszawy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Torba rewelacyjna :)
    Ja nie zwracam uwagi na metki , bo albo mi się coś podoba , albo nie i żadna metka tego nie zmieni :)
    A torby takowej zazdroszczę !

    OdpowiedzUsuń
  4. Torba przepiękna i bardzo oryginalna, a ta markowa wcale mnie nie zachwyciła, metki to nie moja bajka, wiem, znam, ale mieć nie muszę. Podejrzewam, że ciągle mi daleko do snobizmu i do takich pieniędzy.
    Cieplutko pozdrawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowna torba marzy mi się taka zrobić.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest wspaniała. Ja już oczami wyobraźni widzę ja w moim ulubionym kolorze - mięcie.

    OdpowiedzUsuń
  7. torba wyszła Ci genialnie i chyba 100 razy bardziej wolę tą od tej oryginalnej
    Moje dziewczyny juz dawno mają za sobą czas firmówek- ich jakość ma wiele do zyczenia.
    Ja natomiast mam skrzywienie zawodowe i zawsze sie czegoś czepiam i wole sobie sama uszyć:)
    miłego tygodnia, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja latorośl ciągle markuje, ale tylko w kwestiach sprzętów i strojów sportowych na szczęście ;-)

      Usuń
  8. Jako że my jesteśmy prawie dokładnie rówieśniczki, to już się chciałam dopytać: a skąd Ty o takim wielkim L. wiedziałaś będąc młoda lekarką?! :)) Ja do niedawna o jego istnieniu nic nie wiedziałam. ;)) Jedyny szał markowy jaki pamiętam z wczesnej młodości, to były jeansy Levisy! :))
    Tak, marki, zakamarki - o nich też niewiele mogę powiedzieć, bo mnie kompletnie nie interesują. Są dla mnie tak samo istotne jak zeszłoroczna pogoda. ;)
    Ale torbę,to Ci powiem, że strzeliłaś boską! No, gwiazdorzyć na czerwonych dywanach z nią możesz, albo chociaż u nas na sopockim molo. ;)
    A powiedz czy nie jest ciężka, bo ja zrobiłam torebkę ze zpagetti, ale uznałam, że jest zbyt ciężka sama w sobie, a gdy się w nią jeszcze coś zapakuje... to się będzie dźwigać. ;)
    Buziaki Kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekarką Ewuniu nigdy nie byłam, nawet za młodu, chociaż robiłam wtedy różne dziwne rzeczy :-D ale mówią do mnie często pani profesor:-). Te szpilki od L to chyba z jakiegoś filmu zapamiętałam, no bo jak inaczej...
      Wiesz, że miałam ten dylemat, że będzie za ciężka dlatego zmieniłam sznurek na cieńszy i nie jest najgorzej. Buziaki:-D

      Usuń
    2. Olu, za czasów naszej wczesnej młodocianej młodości leciały w radio takie skecze z Ewą Szumańską w roli głównej i tak się zaczynały: "Będąc młoda lekarką przyszedł do mnię pacjent..." Prześmieszne, pamiętasz?

      Usuń
    3. O tak! masz rację, nie skojarzyłam :-D, ale może dlatego, że ja wtedy namiętnie słuchałam trójki i z nią mi się najbardziej młodość kojarzy, ech ta młodość...

      Usuń
    4. Tak, Trójka i lista przebojów! A tę "lekarkę" to Lato z radiem puszczało.
      Buziaki:)

      Usuń
  9. Jedno słowo mi przychodzi na myśl: przecudna. LV fajna fakturowo, do tego ukształtowana na letni koszyk (bardzo miły kształt, bo się kojarzy:)), ale Twoja wymiata prostotą i kolorystyką, wystarczy na nią raz spojrzeć, i wiadomo, że lato, wakacje. I metka dodaje mocy!
    W tych centrach handlowych to można dostać oczopląsu i tarzać się w towarach, żeby na koniec nic nie wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniała torba!!! Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Olu kapitalna torba,nie ma to jak człowiek zrobi sobie sam i koszty są mniejsze :)
    Bardzo,bardzo mi się podoba ta Twoja aż nabrałam ochoty i może się skuszę na podobną :)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Olu torba jest genialna. I na bank jedyna w swoim rodzaju ! Aż mi się też takiej zachciało.. tylko kiedy mam ją wydziergać to już nie wiem :-(.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  13. superowa! bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelacyjna. Normalnie się w niej zakochałam. Jest boska. Zastanawiam się tylko, w jaki sposób usztywniłaś dno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to niczym nie usztywniałam ;-) Tak jak napisałam w poście dno i uszy są po prostu z grubszego sznurka, dno robiłam bardzo ciasno i samo w sobie jest sztywniejsze i się nie wypycha, co już wypróbowałam. No chyba, że włożysz coś bardzo ciężkiego do tej torby ;-) Pozdrawiam:-)

      Usuń
  15. Olu , jest niesamowita!!! Ogromne brawa, wyglada swietnie:):):) sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialna, jedyna w swoim rodzaju!
    Marka "OlKa" :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Śliczna - idealna kolorystycznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim, którzy pozostawionym słowem mobilizują mnie do pracy:)

Copyright © 2014 Papierolki , Blogger