Skołowana jestem...
...niezdecydowana i lekko zagubiona, dokładnie tak jak wielkopolska wiosna. Dziś znów stalowe niebo i siąpiący co chwila deszcz. Snuję się z kąta w kąt opatulona w ciepły sweter, ziewam na potęgę i pocieszam czekoladą. Tak, czekolada jest dobra na wszystko! Tylko ubrania się od niej wstępują, ale przynajmniej mamy powód żeby kupić sobie nowe ;-)
Robótkowo też jestem skołowana i to dosłownie. Supłam w kółko, plotę w kółko i dziergam też w kółko. Dzierganie udało mi się wczoraj wieczorem jakoś zakończyć, chociaż podobno koło - jako powracająca do siebie samej linia - nie ma początku, ani końca;-).
Właściwie to mogłabym sobie jeszcze dziergać, bo to bardzo przyjemne zajęcie jest, ale włóczka mi się skończyła. Dziergałam z dropsowej bawełny recyklingowej, która strukturą trochę przypomina luźno skręcony sznurek (DropsYou5). Miałam tej bawełny trzy różnych kolorów motki i jakieś resztki. Kupiłam kiedyś "na próbę" i tak sobie leżały. W końcu wpadłam na pomysł, że spróbuje zmierzyć się z dywanikiem. Samej włóczki było raczej za mało, więc żeby całość była lekko usztywniona połączyłam włóczkę z jasnym sznurkiem bawełnianym, który gdzieś wygrzebałam na strychu. Etykieta głosiła, że to "surowa bawełna" czyli sznurek wędliniarski;-)
Właściwie to mogłabym sobie jeszcze dziergać, bo to bardzo przyjemne zajęcie jest, ale włóczka mi się skończyła. Dziergałam z dropsowej bawełny recyklingowej, która strukturą trochę przypomina luźno skręcony sznurek (DropsYou5). Miałam tej bawełny trzy różnych kolorów motki i jakieś resztki. Kupiłam kiedyś "na próbę" i tak sobie leżały. W końcu wpadłam na pomysł, że spróbuje zmierzyć się z dywanikiem. Samej włóczki było raczej za mało, więc żeby całość była lekko usztywniona połączyłam włóczkę z jasnym sznurkiem bawełnianym, który gdzieś wygrzebałam na strychu. Etykieta głosiła, że to "surowa bawełna" czyli sznurek wędliniarski;-)
Powstał mandalowy dywanik o średnicy około 60 cm. Lubię mandalowe wzory i mam do nich pewien sentyment, ale o tym już kiedyś pisałam (tutaj>>). Te szydełkowe są zazwyczaj bardzo kolorowe i optymistyczne, więc takie w sam raz na niepogodę wiosenną i niepogodę ducha;-). Na starcie skorzystałam ze wzoru autorstwa Magdaleny z bloga QS Crochet >>, a potem poszłam na żywioł i nawet udało mi się w miarę równe i niepofalowane kółeczko wydziergać.
Po południu chwilkę nie padało więc są i zdjęcia...
Kolorystyka dość przypadkowa, ale z efektu końcowego jestem zadowolona i nabrałam ochoty na więcej. Może tym razem komplet dywaników do łazienki? Sznurek już sobie zmówiłam;-)
Deszcz ma się całkiem dobrze, właśnie siąpi miarowo za oknem. Kiedy zerkam na prognozy pogody na cały tydzień słońca niestety nie dostrzegam. Pozostaje wierzyć, że prognozy się mylą i zająć się czymś przyjemnym, niekoniecznie czekoladowym ;-)
Pozdrawiam :-)
KOLORY NIE MOJE ALE JEST OK.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny ten dywanik. Działaj dalej w tej materii. Zamiast jadać czekoladę wpadaj na herbatkę i słodkie ci nieco. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie kolory się spodobały.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie ten dywanik spodobał. Kolorytyka ciekawa. Już podejrzałam tę bawełnę. Może też z niej coś zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie :)
Olu piękny dywanik i to w nawet w moich ulubionych kolorach;)
OdpowiedzUsuńja tez kiedyś miałam ochotę na coś podobnego, ale na zamiarach się skończyło,ale może kiedyś:)
pozdrawiam niedzielnie i o pogodzie nie wspomnę - szkoda gadać
Bardzo pozytywne skołowanie ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie kolorów i świetny wzór.
Pewnie bolą palce od grubszego sznurka, ale też muszę kiedyś spróbować...
Pozdrawiam spod parasola ;-)
Dzięki za inspirację! Szukałam i znalazłam pociechę na ponury ranek. Zadołowanego Mikołaja czekoladowego (a zająca ani jednego), i zaraz go zniszczę z satysfakcją. Może to te pochowane mikołaje wszystkiemu winne? ciekawe ile ich się jeszcze kryje w naszych kredensach:))
OdpowiedzUsuńCudo powstało. Piękny wzór, śliczna kolorystyka i perfekcyjne wykonanie równia się arcypiękny dywanik. Aż szkoda będzie na niego stawać :-) Pozdrawiam serdecznie i łączę się w oczekiwaniu na perfekcyjną, znaczy ciepłą, wiosnę :-))))
OdpowiedzUsuńPiękna kolorystyka:) Ten wzór wykorzystałam do małych "mandalek", które wykorzystuję jako podkładki pod kubki, ale w dużym formacie wzór wygląda równie ciekawie :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDywanikiem jestem zachwycona tylko nie mam pojęcia jaki to kupuje się sznurek ??
OdpowiedzUsuńJuż wiesz :-)
Usuńnie ma to jak dzierganie na okrągło!
OdpowiedzUsuńmoja babcia takowe popełniała z resztek włóczek i ciętych w paseczki starych ubrań... nawet chyba jakiś się uchował i za wycieraczkę robi.
Do mnie lato wczoraj zajrzało zdziwione, że wiosny jeszcze nie ma i wieczorem powiedziało, że pójdzie poszukać tę małpę...aż sie niebo z rozpaczy popłakało...trzy razy! Namet jakieś gromy padały....Ja naprawdę nie wiem co sie z tymi dzieczynami dzieje...podobno Wiosna zabalowała na jakiejś imprezie u Zimy... i nie może dojść! ( do siebie)
Dywanik świetny. Kolory bardzo mi się podobają. Przyłączam się do pytania Beaty-Beci - jaki sznurek kupujesz na takie cudo?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ten dywanik jest ze sznurka tylko w niewielkiej części, szczegóły są w poście ;-) A sznurek dopiero zamówiłam, jak go wypróbuję i okaże się OK, to na pewno tym napiszę, teraz to było by polecanie kota w worku:) Pozdrawiam:-)
UsuńJa tam kota w worku polecam! Najlepiej swojego zakłaczacza ;D
UsuńCudny dywanik kapitalny wzór i świetna kolorystyka, chociaz piszesz, że przypadkowa to wyszła jak misternie zaplanowana. Napisze jeszcze raz - cudny!
OdpowiedzUsuńOlu świetny ten dywanik , takie dzierganie na okrągło mi się bardzo podoba a pomysł żeby go zrobić jak mandale jest świetny . Zresztą Twoja malowana mandala jest genialna . ta sobie myslę, że takie rysowanie chyba bardzo wycisza i uspakaja . Warunek jedne trzeba mieć do tego talent , którego mnie niestety brakuję. Namalowanie dwóch identycznych elementów graniczy z cudem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wybacz, ale dla mnie nr 1 tego postu to mandala :)) Dywanik oczywiście też przepiękny!
OdpowiedzUsuńDywanik kołem się toczy:)) Piękny! I kolory bardzo energetyczne, w sam raz na odpędzenie tych szarych, deszczowych chmur!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
...i jak pomorska wiosna! ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem skołowana, tak permanentnie i niestety nie tak ładnie. ;) Bo Twój dywanik jest przepiękny - taki równiutki i kolorki jak najbardziej moje! Też się przymierzam do takiego dzieła, ale póki co zrobiłam dla córci... dla lalek! Ale jest, mini mini, ale jest! ;)
Powiedz tylko jakie wzięłaś szydełko, tzn. jaki numer polecasz? W końcu muszę się zabrać, prawda?
Buziaki
U nas pod wieczór wyszło słońce, tylko to nie wróży nic dobrego, w nocy ma być mróz, moje biedne kwiatki :-(
UsuńDziergałam szydełkiem nr 10, ale wydaje mi się, że 12 byłoby łatwiej, tylko nie mogłam znaleźć :-)
Pozdrawiam :-)
Olu, swietnie wyglada!!! Zdolne masz łapki:);):) sciskam!!!
OdpowiedzUsuńMandala jest dobra na wszystko! Obie są śliczne. Dywanik jest uroczy, zrobiłaś go Oleńko równiusieńko. Kolory też ładnie współgrają. Będzie śliczną ozdobą.
OdpowiedzUsuńPogoda strasznie dołuje, w dodatku znów przyszedł jakiś arktyczny front - trudno uwierzyć, że mamy prawie połowę maja.
Przesyłam serdeczne uściski.
Śliczne koło!! Olu pokaż mandalę jak już skończysz kolorować:)) Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTa chyba zostanie czaro - biała. Kiedyś, jak znajdę czas by sobie oprawić te moje bazgroły pokażę Wam całą kolekcję ;-)
UsuńWspaniały dywanik!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńOlu kochana chyba się nie zakręciłaś przy tej robótce. Dywanik rewelacja. nie powiem że w moich kolorkach. sama kiedyś chciałam takowy poczynić, ale na chęciach się skończyło. Może innym razem. Buziaczki Olu i pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńSUPER!!
OdpowiedzUsuń