Obfitość
Maj - miesiąc wiosennej obfitości powolutku cichnie.
Przywitał nas zimowo, nie żałował tego zimna, nie żałował też deszczu, reglamentując dawki słonecznej i ciepłej pogody. Dziś słońce i ciepełko też raczej nieśmiałe, a ja łapiąc światło do obfotografowania swoich majowych kartek ze zdziwieniem odkryłam, że bzy już zaczynają przekwitać. Gdzieś w życiowym zabieganiu nie zdążyłam się nimi nacieszyć, więc zamiast posta kartkowego wyszedł mi ogrodowy, ale może warto zatrzymać jeszcze na chwilkę ten majowy spektakl póki trwa i nie ucichł zupełnie.
Mam zaledwie dwa, bardzo stare krzewy bzu. Niby niewiele, ale umiar w ilości nadrabia ich wielkość i obfitość kwitnienia. Jeden lilak zacienia moją osobistą świątynię dumania;-), a przy okazji zagląda mi właśnie przez balkonowe okno częstując słodkim zapachem.
Drugi, bardzo już wiekowy królewicz majowy usadowiony w narożniku działki zaanektował spory kawałek domowego trawnika i chyba ciągle mu mało, bo mimo solidnego przycinania z wielką ochotą wystawia swoje wdzięki także z drugiej strony płotu.
Od kilku lat obsypane majowym kwieciem lilaki mają towarzystwo młodziutkiej jeszcze bardzo królewny wisterii. Gdyby nie kwietniowe i majowe przymrozki królewna byłaby jeszcze bardziej urokliwa, ale i tak jestem zadowolona, że z pomocą drabiny i agrowłókniny trochę widowiska udało się uratować.
A skąd mi przyszła do głowy ta "Obfitość" jako tytuł posta?
Gusta muzyczne - jak zapewne już wiecie - mam równie zróżnicowane jak te rękodzielnicze i estetyczne, wszystko zależy od nastroju i "duchowych potrzeb". Jednego za to jestem pewna - życia bez muzyki sobie nie wyobrażam. W ubiegłą niedzielę udało mi się nareszcie spełnić jedną z wielkich muzycznych zachcianek i wysłuchać na żywo koncertu pani Stanisławy Celińskiej (o swoim "Atramentowym" zauroczeniu pisałam rok temu, dokładnie tutaj>>). Kiedy ma się takie niszowe zachcianki a do tego mieszka się w małym miasteczku, w którym nie ma teatrów, sal koncertowych a nawet kina, to trochę samozaparcia potrzeba, aby takie pomysły realizować. Piękna muzyka, zachwycająca swoją prostotą i znaczące słowa gwarantowały duchową ucztę. I uczta była niewątpliwie - okraszona ciepłym, pełnym życiowej mądrości głosem pani Stasi i niesamowitymi popisami wirtuozerii całego jedenastoosobowego zespołu muzyków. Jeżeli kiedyś będziecie mieć ochotę i możliwość posłuchania koncertu "Atramentowa", to polecam z całego serca.
Kartki już sobie dzisiaj podaruję, bo przy tej majowej obfitości wypadają blado ;-), ale na zakończenie chciałabym jeszcze podziękować Dorocie i jej kotu>>, która do obfitości majowych tego tygodnia dorzuciła mi jeszcze niespodziankę w postaci scrapków :-D.
Ja i moje koszyczki (oraz kartki w porywach ;-)) bardzo serdecznie dziękujemy Dorotko!
Pozdrawiam:-)
Ogród piękny, wizytowałam osobiście i zazdraszczałam wisterii szczególnie. Muzyka koi duszę więc słuchaj i przeżywaj.
OdpowiedzUsuńOlu,dziękuję Ci za ten cudowny spacer wśród bzów,tego było mi trzeba :)Ściskam.
OdpowiedzUsuńInne miesiące też są piękne, ale nie mają bzu, a przy bzie człowiek się czuje jak majowe cielę, tak mu słodko i rozkosznie. Okrutnie kocham się w tym królewiczu. Dorota oprócz kota ma mega skrapkowe pomysły:))
OdpowiedzUsuńBzu to zazdroszczę, bo nie mam w ogrodzie a bardzo lubię ich zapach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Piękne te Twoje bzowe krzewy . Osobiście bardzo lubię bez i konwalie , Niestety podziwiam tylko u sąsiadów, ale dobre i to.
OdpowiedzUsuńScrapki od Dorotki super, będzie się działo :-)
Pozdrawiam
Szkoda, że takiej obfitości nie możemy oglądać dłużej! Kocham bzy, ich widok i zapach powoduje u mnie szaleństwo endorfin! :)) Mogłabym się wtulać w bzy bez przerwy!
OdpowiedzUsuńA Celińską też uwielbiam... to co: Uśmiechnij się! ;)
Buziaki
Uroczy ogród, śliczne bzowe krzewy a królewna Wisteria jest poprostu przepiękna, ja w tym roku niestety mam same liście;( i pewnie już nie zakwitnie...oby w następnym było lepiej. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjak cudnie musi u Ciebie pachnieć w ogrodzie w maju... mój największy bez miał w tym roku 7 kwiatów :) glicynię miałam już kupić w tym roku, ale nie wiem w jakich warunkach ją posadzić i gdzie w ogrodzie ulokować, więc się wstrzymałam :) ale co się odwlecze to nie uciecze :D
OdpowiedzUsuńWiateria-to jest to! Mamy tez odmianę biała i faktycznie w tym toku przymrozki dały jej sie we znaki! A bzy masz Olu cudne, naprawdę przepiękne!!! Sciskam !!!
OdpowiedzUsuńWow, jakie masz przepiękne bzy i uroczą wisterię. Naprawdę miło popatrzeć. też bym mogła takie mieć...
OdpowiedzUsuńGratuluję takich ślicznych scrapków.
Pozdrawiam serdecznie :*
Wisteria wygląda zjawiskowo!!! Niestety nie mam jej w ogrodzie. A bzy u nas wciąż kwitną ale w tym roku późno zaczęły. Twoje krzewy robią ogromne wrażenie. Wielka szkoda że wszystko trwa tak krótko.
OdpowiedzUsuńJa też się "żywię" muzyką, choć nieco inną, to nieustające źródło inspiracji i emocji. Małe święto mieliśmy w środę bo byliśmy na koncercie Deep Purple. Naładowałam akumulatory co najmniej na trzy miesiące! Miłego weekendu Oleńko.
Rzeczywiście obficie dziś u Ciebie, Olu :-)
OdpowiedzUsuńPiękne bzy - zazdraszczam ;-)
A wisteria cieszy i moje oczy w naszym ogrodowym zakątku dumania.
Pozdrowionka :-)
Trwaj więc chwilo, zarówno z bzami jak i wisterią. Ja nie mam, ale wiem u kogo mogę ją podziwiać. Prezenty zawsze miłe, a takie i od Doroty jeszcze fajniejsze. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia :) wspaniały ogród i bzy :)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia i wspaniałe krzewy, zachwycają bujnością kwiecia:)
OdpowiedzUsuńOj Oleńko zazdroszcze Ci tej prześlicznej Wisterii. Cudna jest , bajeczna. U nas niestety nie chce rosnąć. Za tobzy zakwitły mocno i ślicznie pachną, cieszac moje zmysły. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń:DDDD
OdpowiedzUsuńPodlizuję się tylko...;)
bo my tu z Justynką skradamy się niecnie do ciebie...:)