Przyprószone śniegiem...
Piękny był dziś dzień, przynajmniej u mnie. Leciutki mróz i przygrzewające mocno słońce, które dodatkowo rozjaśniał zalegający miejscami śnieg, poza miastem bielutki i trzymający się dzielnie, mimo braku świeżych dostaw. To piękne słońce zmotywowało mnie do tego, by zrobić sobie dziś wolne od wszelkich obowiązków i korzystając z pogody uciec na godzinkę od cywilizacji. W końcu każdemu się czasem należy;-)
Daleko uciekać nie muszę, jakieś 200 metrów i jestem nad brzegiem zamarzniętego jeziora, czyli w zupełnie innym, ciągle mocno zimowym świecie. Przy okazji spaceru pstryknęłam zdjęcia swojego kolejnego pomysłu. Zgodnie z zapowiedzią>> znów miał być komin, z założenia w beżach i ciepłych brązach. Tym razem postawiłam na akryl, zima zmierza do końca więc sezon grzewczy również, a poza tym akryl mnie raczej nie pogryzie. Zamówiłam sobie w moim ulubionym Sklep-iku>>; (ekspresowa dostawa, super obsługa i pełen inspiracji blog właścicielki więc polecam) kilka motków cieniowanej włóczki himalaya mercan batik. Bardzo fajna odmiana odpornego na mechacenie i antybakteryjnego (cokolwiek to znaczy ;-)) akrylu, który fakturą przypomina mi trochę bawełnę. Komin miał być w formie długiej tuby, tak aby można było używać go także zamiast czapki. Nad wzorem specjalnie nie dumałam, po prostu zwykłe słupki przy cieniowanej włóczce wydawały mi się najlepszym wyborem. Niestety po przerobieniu kilku rządków uznałam, że to nie koniecznie to, o co mi chodziło. Splot wydawał mi się trochę z cienki i za delikatny jak na komin. Pogrzebałam trochę w swoich zapasach i odnalazłam dwa motki białej włóczki jeans yarn art. To mieszanka akrylu i bawełny, więc raczej odmiana mało zimowa, ale w końcu wiosna idzie;-) więc spróbowałam przerabiać te dwie wełenki razem. Efekt na tyle mi się spodobał, że w dwa wieczory powstał komin. Osobiście uwielbiam melanżowe sploty. Biała włóczka dodała całości nie tylko odpowiedniej grubości, ale dodatkowo rozjaśniła brązowe odcienie. Wyszedł mi komin lekko "przyprószony" bielutkim śniegiem, który kolorystycznie bardzo się wpasował w dzisiejsze okoliczności przyrody, więc wybaczcie ilość zdjęć ;-)
Daleko uciekać nie muszę, jakieś 200 metrów i jestem nad brzegiem zamarzniętego jeziora, czyli w zupełnie innym, ciągle mocno zimowym świecie. Przy okazji spaceru pstryknęłam zdjęcia swojego kolejnego pomysłu. Zgodnie z zapowiedzią>> znów miał być komin, z założenia w beżach i ciepłych brązach. Tym razem postawiłam na akryl, zima zmierza do końca więc sezon grzewczy również, a poza tym akryl mnie raczej nie pogryzie. Zamówiłam sobie w moim ulubionym Sklep-iku>>; (ekspresowa dostawa, super obsługa i pełen inspiracji blog właścicielki więc polecam) kilka motków cieniowanej włóczki himalaya mercan batik. Bardzo fajna odmiana odpornego na mechacenie i antybakteryjnego (cokolwiek to znaczy ;-)) akrylu, który fakturą przypomina mi trochę bawełnę. Komin miał być w formie długiej tuby, tak aby można było używać go także zamiast czapki. Nad wzorem specjalnie nie dumałam, po prostu zwykłe słupki przy cieniowanej włóczce wydawały mi się najlepszym wyborem. Niestety po przerobieniu kilku rządków uznałam, że to nie koniecznie to, o co mi chodziło. Splot wydawał mi się trochę z cienki i za delikatny jak na komin. Pogrzebałam trochę w swoich zapasach i odnalazłam dwa motki białej włóczki jeans yarn art. To mieszanka akrylu i bawełny, więc raczej odmiana mało zimowa, ale w końcu wiosna idzie;-) więc spróbowałam przerabiać te dwie wełenki razem. Efekt na tyle mi się spodobał, że w dwa wieczory powstał komin. Osobiście uwielbiam melanżowe sploty. Biała włóczka dodała całości nie tylko odpowiedniej grubości, ale dodatkowo rozjaśniła brązowe odcienie. Wyszedł mi komin lekko "przyprószony" bielutkim śniegiem, który kolorystycznie bardzo się wpasował w dzisiejsze okoliczności przyrody, więc wybaczcie ilość zdjęć ;-)
Miałam tylko problem z jakąś modelką posiadającą coś na kształt głowy ;-)
Za to inne modele właziły mi w kadr bardzo chętnie...
A tutaj "lustro czasu", bo dokładnie tak moja psinka -babcinka wyglądała kilka ładnych lat temu:-)
I jeszcze cichy bohater drugiego planu (ten malutki czerwony punkt, po lewej).
Na początku pomyślałam sobie - odważny - śmigać na łyżwach środkiem
zamarzniętego jeziora, potem zaraz pomyślałam coś zupełnie innego;-), ale przecież sama jako kilkunastolatka śmigałam po tym jeziorze na zdezelowanych figurówkach nie myśląc o czarnych scenariuszach i ewentualnych
konsekwencjach.
Czasem tego nieskażonego życiowym doświadczeniem
szaleństwa mocno mi brakuje...
Pozdrawiam zimowo :-)
Bardzo podobają mi się te wszystkie zdjęcia. I faktycznie, słupki tez mogą wyglądać efektownie.
OdpowiedzUsuńSzalejesz, oj szalejesz :-) Tak pozytywnie oczywiście, bo zrobić TAKI komin w dwa wieczory, to niezłe tempo jest, nawet jak włóczka w sumie gruba. Melanż wyszedł śliczny i pięknie się zaprezentował w pięknych okolicznościach przyrody. Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie. Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej :-)
OdpowiedzUsuńMelanż jak się patrzy!! Bardzo fajnie wyszło połączenie tych dwóch włóczek zarówno wizualnie jak i praktycznie:)) pewnie cieplutko w takim kominku:)) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńKominek bardzo ładny, psinki urocze a łyżwy cóż za mlodu teraz nawet na staw się boję...
OdpowiedzUsuńJak Ty w dwa wieczory takie cudo robisz, to Ty ekspresówka jesteś. :)))
OdpowiedzUsuńA trzeba było temu włochatemu modelowi założyć, skoro tak w kadr wchodził. ;) Przynajmniej by się przydał i nawet kolorystycznie pasował!
Teraz mróz tak trzyma (u nas akurat), to można ryzykować szusy po jeziorze.
Buziaki
Oj cieplutki musi być 😊
OdpowiedzUsuńA psinka - babci na przy lustrze czasu kochana super zdjęcie .
Buziaki.
Pamietam śmiganie na zamarzniętym stawie i jeziorze... Teraz phi jakby moje dzieci miały to zrobić,.... Brrr... Olu komin swietny i genialne fotki:)
OdpowiedzUsuńKomin wyszedł wspaniale! Świetna kolorystyka, a zdjęcia z jeziorem i trzcinami w tle są rewelacyjne. Oj, śmiganie po jeziorze też było częścią mojego dzieciństwa...A dzisiaj cieszę się, że mojemu dziecku takie pomysły nie lęgną się w głowie... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOlu podziwiam przede wszystkim za szybkość dziergania az mi sie wydaje niemożliwe. Kiedyś usiłowałam zrobić pokrowiec na mały aparat fotograficzny w pociągu do Koszalina ( jedzie ode mnie 8 godz.) I powiem Ci że ledwo mi starczyło tej podróży. Wychodzi na to że jestem tłumok z szydełka:-)
OdpowiedzUsuńTwój komin nie dość że powstał w ekspresowym tempie to jeszcze jest śliczny , dokładnie w moich klimatach . Mieszkać nad jeziorem... chyba pomarzyć mogę :-)
Pozdrawiam serdecznie
podziwiam za tą szybkość, mnie ostatnio cuś robota nie idzie.
OdpowiedzUsuńPiękny komin wydziergałaś i na pewno przyda ie jeszcze tej zimy
Pozdrawiam serdecznie
Przepiękny komin i zdjęcia :) No i ekspresowe wykonanie!
OdpowiedzUsuńŁadny, rzeczywiście wygląda jak przyprószony śniegiem. No i ta sceneria! U nas sypało całą noc i zaspy w ogrodzie znacznie urosły. Do końca tygodnia mogę sobie tylko z okna popatrzeć na te zimowe widoki. Marzę sobie, że to już ostatnie zimowe ataki ale kto wie... Przesyłam uściski!
OdpowiedzUsuńSuper komin, wzór prosty, ale z tej kolorowej wełny wygląda bardzo efektownie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚliczny, cieplutki komin, a sceneria do zdjęć wymarzona.
OdpowiedzUsuńPsiaki urocze :-)
I taki powinien być kierunek w palącej kwestii smogu: kominy wkładamy na głowy! będzie ciepło, czysto i przepięknie, tylko warunek, żeby wszyscy wzorowali się na Twoich kominach, ten również udał Ci się fantastycznie!
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam to pierwsze zdjęcie z psinką-babcinką, to byłam pewna, że byłaś w jakimś ZOO i to jest fota obudzonego na wiosnę niedźwiedzia, tak fenomenalnie uchwyciłaś sylwetkę i jest nawet badyl do czochrania, jak to na wybiegu... A może to jest tak jak mówię, a Ty nas podprowadzasz, że to pies? że podobny psa to owszem, ale to przecież niedźwiedź:))
cieplutko się robi od samego patrzenia:)
OdpowiedzUsuńŚietnie wygląda!
OdpowiedzUsuńNo i psiak też świetny
Czasem to nieskażone życiowym doświadczeniem szaleństwo źle się kończy... ale to tylko tacy "doświadczeni" jak my sa w stanie dostrzeć "przed" a nie po fakcie .... ale potęsknić do tych czasów można...kto nam zabroni!
OdpowiedzUsuńRozumiem, że komin "smoków" nie produkuje? ;-D
To dobrze, bo wojego mamy już dosyć! Na szczęście wiatr przyszedł był na gościnne występy i trochę go rozgonił!
Smok jeszcze trochę ogonem macha...ale mam nadzieję, że już niedługo...bo jeszcze parę dni inaprawdę bym się do ciebie przeprowadziła! ;-D