Lawendowe opowieści, odcinek pierwszy:-)
Lipcowy zbiór lawendy i pomysły z nim związane, to na moim blogu już pewna tradycja. Wiem, że ten krzaczek budzi dość skrajne emocje. Lawendę albo się kocha, albo delikatnie mówiąc nie przepada się za nią ze względu na intensywny aromat kojarzący się co niektórym z molami i zapachem starej szafy. Ja akurat mole i starą szafę kojarzę z zapachem naftaliny, a lawendę kocham za urokliwe drobne kwiatuszki i zapach właśnie. U mnie w ogrodzie wieczna susza i piaski, które lawendzie zupełnie nie przeszkadzają, więc mam jej całkiem sporo, i to nie tylko ilościowo, ale także gatunkowo. W tym roku lawenda obrodziła pięknie a ja znów zostałam z dylematem, zostawić na krzakach niech przekwitnie, czy spożytkować jakoś te łany fioletowych (chociaż nie tylko) kwiatuszków, żeby zatrzymać na zimę charakterystyczny zapach lata w moim ogrodzie. Stanęło jak zwykle na zbiorach, więc ostatnie dni mam bardzo lawendowe;-) i chciałam się z Wami trochę tymi lawendowymi aromatami podzielić. Ilość zbiorów jest całkiem spora jak na gabaryty mojego ogródka więc myślę, że to będzie opowieść w odcinkach;-)
Oczywiście znów zrobię w tym roku zapachowe saszetki jak tutaj>>
oraz plecione fusetki, których produkcję pokazywałam tutaj>>. Dziś zapraszam na wspomnienia z lawendowego weekendu pod znakiem wianka :-) Przepis znalazłam tutaj>>, trochę go tylko zmodyfikowałam do własnego stanu posiadania. Za podstawę posłużył mi wianek brzozowy, a zamiast drutu użyłam grubego kordonka. Wczorajsza produkcja wyglądała tak...
A tu już efekt końcowy (zdjęcie po zachodzie słońca, więc kolor ciemniejszy ;-))...
Dorzuciłam dziś jeszcze trochę białego suszu, żeby na moich ciemnych drzwiach wianek był lepiej widoczny.
Wianek jak w opisie jest ze świeżych kwiatków, jestem ciekawa jak się będzie zmieniał z czasem. A mnie pozostał jeszcze cały koszyczek bukiecików do ususzenia...
Ale to nie koniec zbiorów, bo na obróbkę czeka kolejna porcja świeżo ściętych dziś kwiatów innego gatunku...
i jeszcze dwa całkiem dorodne krzaczki kolejnych gatunków...
Tylko musiałam sobie zrobić małą przerwę i poczekać na zachód słońca, bo konkurencja nie bardzo chciała się ze mną dzielić tymi zdecydowanie jaśniejszymi, ale bardzo aromatycznymi kwiatuszkami;-)
Pozdrawiam lawendowo:-)
Ola
Ola
Oj Twoje zbiory robią wrażenie! <3 Wianek wygląda imponująco <3 Ile odmian masz... normalnie zazdroszczę ;) Powiem Ci też że ja należałam do tej grupy której zapach kojarzył się z szafą i molami, ale TY mi skutecznie odczarowałaś lawendę! :)) W tamtym roku pierwszy raz robiłam fusetki i spodobało mi się to :) Powiem też szczerze że zapach świeżej lawendy bardziej przypadł mi do gustu niż zasuszonej ;) W tym roku nie mam okazji pobawić się nią, a szkoda :-/
OdpowiedzUsuńWojej ależ tego duzio. A ja tu kapeczke miałam ususzylam i zapakowalam do woreczka, Ty to masz z tym co zrobić, a jak... Przecież lawenda to boski zapach:-)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że mam sporo lawendy, ale Twoje zbiory są imponujące.Wianek cudo!!! Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńCudownie, przepięknie, pachnąco, słowem magicznie. A ja dodam, że ostatnio dostałam nawet lawendowe ciasteczka, były przepyszne :-)))) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńtak mi się podobała fusetka którą dostałam od Ciebie, że w tym roku zrobię sobie też :) wprawdzie przy Twoich zbiorach to moje są po prostu wiechciem, ale liczę, że się kiedyś rozrośnie cudnie - już i tak mają więcej kwiatów jak rok temu. a lawendy można rozsadzać? jak Ty możesz mówić Oleńko że masz suche piachy jak rosną u Ciebie takie śliczne rośliny - ja to bym mogła zamieszkać w Twoim ogrodzie :D
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod zachwyconymi słowami koleżanek uwiedzionych lawendą i Twoimi na nią pomysłami. Ten wianek to rewelacyjny pomysł: śliczna wonna ozdoba, a na koniec mega lawendowy susz.
OdpowiedzUsuńTo pierwsze zdjęcie początkowo wzięłam za wianek na blond głowie! zdjęcie było maleńkie, na marginesie tel, to mam na swoje usprawiedliwienie, ale jednak ma się to psieczucie! (o lawendowym wianku:)) Jestem ciekawa następnych odcinków, trzeba przyznać serialowi, że wciąga, taki zmysłowy:))
Olu ilość lawendy przyprawia o zawrót głowy ;D
OdpowiedzUsuńcudnie musi pachnieć.
Moja najstarsza zasadziła w swoim ogrodzie coś około 30 sadzonek, zobaczymy co się będzie za rok działo:)
pozdrawiam serdecznie
ps
wianek cudo!!
Piękne zbiory, świetny pomysł na wianek lawendowy. Uwielbiam jej zapach!!! pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO rany ale masz tej lawendy , chyba całe pole , bo taki pokaźny zbiór. Wianuszek jest przepiękny . Mam nadzieje , że długo powisi na Twoich drzwiach . U mnie raczej skromnie , ale właśnie szukałam jak się plecie te fusetki , fajnie że przypomniałaś.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Podziwiam. Też miałam w tym roku olbrzymie zbiory. Zrobiłam 23 wrzecionka, ale przy wianku odpadłam. Tym bardziej podziwiam. Oglądając Twój post jeszcze czułam ten zapach.
OdpowiedzUsuńPiękne zbiory!!Mnie już się podoba ten bukiet w koszyczku, a wianek boski!! oby jak najdłużej cieszył oko:)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, wspaniały wianuszek i imponujące zbiory:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWow wspaniały wianek. Ile lawendy wokol ciebie. Ja w tym toku pierwszy raz robiłam fusetki. W przyszłym zabiorę sie wcześniej za robotę. Lubię ten zapach i wcale nie kojarzy sie z molami.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach lawendy i mnie nie kojarzy się jak większości z molami , ale z mocnym, odurzającym zapachem !
OdpowiedzUsuńWianek wyszedł rewelacyjny , aż zazdroszczę :):)
uwielbiam lawendę, lawendowe wianki są cudne!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia z lawendą. Wianek jest cudowny .Pozdrawiam gorąco .
OdpowiedzUsuńNo no pozazdrościć lawendowych zbiorów. Wyobrażam sobie jak musi pachnieć. Wianek przecudowny i powiem szczerze zazdraszczam ociupinkę. Może spróbuję zrobic choc mniejszy? Pozdrawiam serdecznie i cieplutko.
OdpowiedzUsuńpodobają mi się kwiatki i lubię je zbierać ale zapachu nie znoszę :D
OdpowiedzUsuń