Nadmiar;)
Lato w pełni, drogi pełne zapakowanych po dach samochodów, Polska podróżuje..., na wakacje..., a ja...?
Ja jak zwykle na przekór, jadę pod prąd, do wielkiego miasta, "zwiedzać" markety budowlane. To ma też i swoje dobre strony, bo cud klimatyzacji pozwala odetchnąć od upału. Nawet zmarznąć można błądząc pośród półek uginających się od nadmiaru propozycji. I ten nadmiar właśnie mnie przerasta, no bo jak tu wybrać, kiedy wszystko tanio, wszystko w promocji i do tego "simply the best". Postanowiłam odpocząć od nadmiaru...
Ja jak zwykle na przekór, jadę pod prąd, do wielkiego miasta, "zwiedzać" markety budowlane. To ma też i swoje dobre strony, bo cud klimatyzacji pozwala odetchnąć od upału. Nawet zmarznąć można błądząc pośród półek uginających się od nadmiaru propozycji. I ten nadmiar właśnie mnie przerasta, no bo jak tu wybrać, kiedy wszystko tanio, wszystko w promocji i do tego "simply the best". Postanowiłam odpocząć od nadmiaru...
Z dużą przyjemnością wczesnym sobotnim rankiem zabrałam się za lawendowe zbiory. Wygrzebałam z garażu stary koszyk, oczywiście papierowy, służący mi od lat dwóch, jako przechowalnik lawendowych bukiecików do ususzenia. Odurzona uspokajającym aromatem z przyjemnością pościnałam przekwitające już kwiatki, poukładałam urokliwe bukieciki do suszenia i...
okazało się, że znów mam nadmiar:) tym razem lawendy. Bo nijak moje zbiory w koszyku pomieścić się nie chciały.
Dla białej odmiany panny lavanduli, miejsca w dyżurnym koszyku nie stało. Czas na większy koszyk, ale jak zwykle czas, to jest akurat coś, czego nigdy nie ma w nadmiarze.
Na zbiory czekają jeszcze dwa dorodne krzaki lawendy.
To inna odmiana, nie mam pojęcia jak się nazywa, ale kwiatki ma zdecydowanie bledsze i kwitnie później. Ma jeszcze jedna zaletę, bardzo długie łodygi, więc świetnie nadaje się na fusetki, czyli lawendowe wrzeciona, które po ususzeniu z powodzeniem zastępują w szafie lawendowe woreczki lub są po prostu pachnąca ozdobą domu. O fusetkach już kiedyś wspominałam na blogu, ale przypomnę, że plecie się je ze świeżej lawendy, której gałązki są na tyle wiotkie, że nie łamią się podczas wyplatania. Samo wyplatanie jest bardzo proste i odprężające, trzeba tylko pamiętać, że gałązek musi być nieparzysta ilość (u mnie 13:)).
Moje pierwsze tegoroczne już są...
Fusetki wyplatam od kilku lat, za to serwetka, która wystąpiła na zdjęciach, to zupełna nowość.
Moja pierwsza :)) szydełkowa, wydziergana na cieniutkim szydełku, w tym tygodniu. Bo pozaczynanych robótek wszelakich też mam nadmiar, i z tego nadmiaru wymyśliłam sobie nową;)
Wzór wygrzebany oczywiście w sieci, może niespecjalnie skomplikowany, ale w prostocie siła, w końcu nadmiar bywa kłopotliwy;)
Pozdrawiam:)
Ola
Olu wszystko mi się podoba i zawieszki, i serwetka i Twoja piękna lawendowy gaj
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje zbiory lawendy! Moja niestety musiała być w zeszłym roku przesadzona i dzięki zimowym staraniom kretów nie najlepiej to zniosła, więc na zbiory muszę poczekać do przyszłego roku. Ale bardzo podobają mi się Twoje fusetki - pierwszy raz coś takiego widzę. Skoro zamieściłaś taki piękny instruktaż to mam nadzieję, ze nie masz nic przeciwko temu, żeby się ktoś zainspirował ;-) Serwetka też śliczna, taka ażurowa, idealna na lato :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Masz naprawdę dorodną lawendę,biały kosz jest przepiękny, fusetki też :))ania
OdpowiedzUsuńCudny kosz i lawenda oraz serweta;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna serwetka, wspaniały wzór a lawendy zazdraszczam bo ją uwielbiam a nawet nie pomyślałam by sobie zasadzić. Zbioru udane więc jest się z czego cieszyć, już jestem ciekawa jak jeszcze ją wykorzystasz :)
OdpowiedzUsuńPiękna lawenda, a to pierwsze zdjęcie chyba Ci podkradnę bo jest cudowne. Ja niestety nie mam lawendy w moim małym ogródku (jeszcze nie mam, może za rok), więc z przyjemnością pooglądam Twój nadmiar. Fusetki są bardzo urokliwe i kuszą mnie już od zeszłego roku, ale .... cierpliwości. Serwetka śliczna i delikatna z tymi swoimi szerokimi ażurami. Bardzo ładna. Ogród widoczny w tle, także śliczny i piękna hortensja. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńCudne te Twje zbiory , krzaki muszą byc bardzo dorodne skoro nawet w wielkim koszu sie nie zmieściły . Fusetki rewelacja!!! ja z mojej lawendy takich nie zrobie bo moja strasznie marnawa . Tak że wiesz jak byś miała w nadmiarze ... :-)
OdpowiedzUsuńSerwatki zazdraszczam bo ja sobie takiej raczej nie wydziergam , do szydełka jakos mi daleko - nie lubimy się za bardzo :-)
Pozdrawiam
Pokaźny bukiet lawendy, Olu! ja mam na razie cztery krzaczki z czego tylko dwa kwitnące :P mimo to cieszę się, z mojego mikro bukieciku:)) Fusetki strasznie mi sie podobają, mam nadzieję, że na drugi rok dam radę coś takiego zrobic:) Serweta misterna - śliczna!
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę- moje krzaczki ledwo coś tam kwiatów mają, ale w przyszłym roku zasadzę ich o wiele więcej:)
OdpowiedzUsuńspróbuję przygotować sobie choć jedną fusetkę- rewelacyjnie to wygląda!!
a serwetka wcale nie wygląda na debiut- piękne :)
A ja Ci chciałam podziękować :) Dzięki Twojemu ubiegłorocznemu wpisie o fusetkach pokochałam lawendę (!!!), którą nie lubiłam za te zapachy do szaf z dzieciństwa ;) Nigdy nie miałam do czynienia ze świeżą lawendą, ale w tym roku zauważyłam że rośnie obok bloku znajomej. Niewiele myśląc to najzwyczajniej w świecie "ukradłam" trochę i zrobiłam moje pierwsze fusetki :) Trochę nieporadne i jedna nawet ze złej strony wstążeczki ale spodobało mi się i "ukradłam" kolejne :)) Fajnie, przyjemnie się robi i szybko widać efekty pracy. Chyba się uzależniłam i czaje się na kolejną partię póki jeszcze są :) Będę je miała w każdym koncie mieszkania :)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa...*kącie...
UsuńDla mnie fusetki to nowość i bardzo mi się pomysł spodobał. Lawendy jeszcze nie ścięłam ale to już ostatni dzwonek. Spróbuję i zrobić coś podobnego. Serwetka prześliczna i delikatna!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uściski.
Ja lawendę uwielbiam za wygląd z zapachem troszkę gorzej nie przepadam za nim, ale nie zmienia to faktu ze jest urokliwa :)
OdpowiedzUsuńPiękne wszystko i pierwszy raz słyszę o fusetkach- coś wspaniałego i orginalnego.Kosz rewelacja, lawenda dorodna a serwetka ślicznie wydziergana.Całość prezentuje się super. Ogrodnik z Ciebie doskonały-złota rączka w każdej dziedzinie;)))) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTy już zwiedzałaś markety budowlane, a ja mam plany na to samo w przyszłym tygodniu, już powoli przeglądam gazetki i szukam najlepszych promocji, i trochę liczę na ...nadmiar.... Wspaniale, że mogłaś zanurkować w lawendę, masz ją przepiękną, a w ogóle to czego tylko dotkniesz - rezultat jest zjawiskowy, kosz, lawenda, fusetki. A boski zapach w wyobraźni:))
OdpowiedzUsuńLawendowe zbiory wyglądają cudnie w Twoim koszyczku, a tutorial z fusetkami jasny i przejrzysty:) Serwetka piękna, ale- jak na moje szydełkowe umiejętności- za trudna:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWspaniałości lawendowe :-)
OdpowiedzUsuńSerwetka śliczna - piękny wzór i perfekcyjne wykonanie :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Fusetki bardzo pięknie zrobione :) tutorial super, jak znajdę jakąś lawendę to może spróbuję zrobić takie cudo :) Serwetka wyszła Ci bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńCudnie! uwielbiam lawendę, koronki... - ostatnio widziałam na blogu http://sztukasplotu.blogspot.com/ piękną laleczkę do lawendy ;-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam śliczości!
Przejrzałam Twój blog z zainteresowaniem. Jakoś ta papierowa wiklina nigdy mnie nie zachwycała ale to co zobaczyłam i Ciebie bardzo mi się podoba. Prace są przemyślane i kolorystycznie piękne. A jeżeli chodzi o lawendę to też zrobiłam mój pierwszy bukiecik tego roku :-). Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci troszeczkę takich lawendowych zbiorów ;) I bukiecików też! :)
OdpowiedzUsuńTe fusetki mnie bardzo zaciekawiły, a serwetka śliczna.
OdpowiedzUsuńPiękne zbiory lawendy:) U mnie o dziwo jeden krzaczek przetrwał zimę i nawet kwitnie:) Bardzo fajny pomysł z fusetkami, chyba będę musiała spróbować:)
OdpowiedzUsuńSerwetka przepiękna:) gratuluję:)
Pozdrawiam serdecznie:)
biała lawenda! pierwsze słyszę :-D
OdpowiedzUsuńniestety lawenda u Naszej Babci nie wzeszła była...;-/
ale fusetki sobie zapamiętam, moze sie kiedy przyda ;-DDD
Lawendowe fusetki tak mi się spodobały w zeszłym roku, że wiosną nawet zakupiłam sobie krzaczek lawendy, zasadziłam na balkonie i pięknie mi teraz kwitnie. I fusetki piękne będą jak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńA serwetka przepiękna. Prostota i minimalizm to też moja dewiza.
Serwetka wyszła śliczna,a te fusetki bardzo fajny pomysł.Na przyszły rok na pewno zasieję u siebie lawendę!!!
OdpowiedzUsuń