Makramik;)
Mam nieodparte wrażenie, że wakacyjny czas zawsze mija szybciej. Chyba zgodnie z powiedzeniem, że to co dobre, szybko się kończy. Póki co, mamy jeszcze kilka dni lipca, który funduje nam niezłą huśtawkę klimatyczną. W niedzielne popołudnie w wielu miejscach przeszły potężne nawałnice. Moja mieścina na szczęście nie ucierpiała, ale ja zaliczyłam "Twistera" na żywo podczas podróży samochodem. W każdym razie stojąc na uboczu, (jechać się oczywiście nie dało) zastanawiałam się czy pofrunę razem z gałęziami przydrożnych drzew, czy raczej któraś z tych fruwających w powietrzu gałęzi przyfrunie do mnie. Jak widać żyję i nic z tych rzeczy się na szczęście nie wydarzyło, ale co przeżyłam to moje;). Łowcą tornad raczej nie zostanę, ten poziom adrenaliny jakoś mi nie przypadł do gustu. Zdecydowanie wolę spokojniejsze rozrywki, ot chociażby robótkowanie;)
Miesiąc dobiega końca, więc zabrałam się za odrobienie drugiego zadania z nauki makramy>> prowadzonej przez Asię z bloga Sznurki i koraliki>> Pomysłów miałam sporo, ale jak się okazało "w praniu" warsztat makramowy mam ciągle słabo zaopatrzony, szczególnie w koraliki, które w przypadku makramy muszą mieć większe otwory do przetykania grubszych sznurków. Moje koraliki takowych nie mają, zamówłam sobie nowe, ale na razie większość pomysłów spaliła na panewce. Będzie więc bardzo skromnie.
Specjalnie dla siebie uplotłam małą "celebrytkę" z symbolem nieskończoności. Wielokrotnie posługiwałam się tym symbolem jako matematyk, znam dobrze jego historię i tysiące znaczeń. Dziś ma dla mnie znaczenie specjalne i nawet mi nie przeszkadza, że stał się modny i oklepany. Wykorzystałam szary, mieniący się sznurek, który "na żywo" przypomina srebro, chociaż na zdjęciach niespecjalnie to widać.
Druga bransoletka z lnianego sznurka, miała już bardziej odpowiadać tematowi zadania. Ale z powodów opisanych powyżej nie do końca jest taka, jak miała być. Splot nierówny, a zamiast koralików małe drewienka, które jako jedyne dały się natknąć na podwójny sznurek.
Panu ślimakowi się nie podobało, na widok bransoletki postanowił zwiać tak szybko, że zdjęcie wyszło niewyraźne:)
Jak widać, nie ma się czym chwalić. Ale wrzucam swoje bransoletki do zabawy, bo nie wiem, czy dam radę zrobić coś innego. Koraliki dopiero w drodze a do tego koszyki zamówione "na cito" czekają;)
Przy okazji posta z pierwszym zadaniem>> napisałam, że odkryłam podczas pracy, iż z makramą miałam już do czynienia bardzo dawno temu, w szkole, na zajęciach praktyczno - technicznych. Jedno z moich ówczesnych dzieł odkopałam na strychu, ma z pewnością ze trzydzieści lat :))
Na zakończenie zapraszam jak zwykle do ogrodu. Tym razem nie mojego. To w zasadzie nie ogród, a mikroskopijne podwórko mojej mamy, od której zaraziłam się miłością do hortensji. Swoje hortensje też już "obfociłam", zapewne kiedyś się pochwalę, ale przy "maminych" moje wypadają blado, więc może nie dziś;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Ola
Makramowa z drewienkami jest fantastyczna! Taka naturalna... a ogród rajski :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Proszę kolejne co ciągle tylko narzeka , że jej nie wychodzi. To jakis strasznie zaraźliwy wirus jest , alby my sobie stwiamy strasznie wysoko poprzeczkę. Gdybyś taką bransoletke pokazała po roku obcowania z makramą no to może ewentualnie bym się nie zdziwiła. Ale na drugiej lekcji upleśc coś tak ładego to tylko takie zdolne łapki jak Twoje potrafią. Bransoletka z nieskończonością jest genialna i ja widzę ten srebrny mieniący się sznurek . A ta ażurowa- na szacu Olu w niczym nie ustępuje tym profesjonalnym. Ja tam nic krzywego nie widzę, za to widze piekny ażurek , który ja w swojej skutecznie ścicnełam do maksa :-)
OdpowiedzUsuńHortensje mamine są cudowne !!!
Pozdrawiam
Aniu też tak pomyslałam o tym narzekaniu:D
UsuńSuper ta bransoletka z symbolem nieskończoności. Uwielbiam go bez względu na to, czy jest modny czy nie:) Nawet myślałam o takim tatuażu:)) Bardzo bym chciała taką bransoletkę!
OdpowiedzUsuńSznurkowa też bardzo mi się podoba i wiesz co, mam takie same koraliki:)) Wykorzystałam je nawet ostatnio do zrobienia nóżek mojemu miniaturowemu kredensowi, a tak to były na przykład w jednych z kolczyków: http://happyafterblog.blogspot.fr/2013/07/duze-i-lekkie-kolczyki-z-drewnianych.html
Zdjęcie ze zwiewającym ślimakiem słodkie:)))
W ogrodzie masz pięknie!
Uściski!:))
Piękne bransoletki:) Na "celebrytce" widać ten srebrzysty połysk. Też kiedyś takie makramowe kwietniki i sowy zawieszki produkowałam na lekcjach ZPT:)) Twoje hortensje są cudownej urody - bujne i z dorodnym kwieciem. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBransoletki są bardzo fajne. Powtórzę za poprzedniczkami, ta z nieskończonością, piękna i elegancka w swojej prostocie, ta sznurkowa w innym klimacie, ale super. Natomiast taki kwietnik też robiliśmy na lekcjach ZPT, tylko mój został w domku na działce daleko stąd, ale pamiętam, że chyba był ze sznurka do snopowiązałek, bo o inne w tamtych czasach było trudno. A co do hortensji to są cudowne, ja kocham hortensje, ale Mamy są cudowne. U mnie dopiero zaczynają kwitnąć, ale już tuż tuż, więc też wówczas pokażę. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę Ci bliskiego spotkania z twisterem! mam coś takiego, że panicznie boję się wiatru, jechałam parę razy samochodem w małym huraganku i przypłaciłam to nerwami. Całe szczęście, że wiatr na tym poboczu okazał Ci swoje dobre serce;))
OdpowiedzUsuńTwoje bransoletki są piękne, i absolutnie do głośnego chwalenia się nimi!!!... z drewienkami etniczna szalenie mi się podoba, a ta celebrycka zachwyca srebrnym szykiem i "kluczem" .
Teraz sobie przypominam, że na zajęciach mieliśmy coś z makramy, ale pewnie mi słabo szła.
Hortensje niesamowite, swoją "rękę do kwiatów" odziedziczyłaś po kądzieli, wiadoma sprawa...
Bransoletka super a hortensje okazałe przecudne.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiatr to jedyny z żywiołów ,który tak mnie przeraża bo choć go nie widać to widać skutki jego niszczycielskiej mocy cieszę się ,że nic Ci się nie stało .
OdpowiedzUsuńTwoje bransoletki ładnie się prezentują szczególnie ta ze sznurka z walcowatym koralikiem zwraca uwagę , a mylisz się widać ,że w pierwszej bransoletce sznurek jest srebrzysty i mieniący. Możesz pogratulować mamie ręki do hortensji przepiękne.Pozdrawiam
Piękne hortensje, coraz bardziej się do nich przekonuję:)
OdpowiedzUsuńA w czasie nawałnicy siedzieć w aucie i nie móc jechać dalej - niezapomniane też kiedyś coś podobnego miałam.
Olu bransoletki są piękne, też bardzo lubię symbol nieskończoności ( i jako matematyczka też).
Bransoletka siateczkowa wyszła super:) świetnie prezentuja sie drewniane koraliki i świetnie zrobiłaś zapięcie:) Przy koraliku jak wiązałaś po "połowie"węzła płaskiego to może dlatego sznurek ma tendencję do rozwiązywania i wtedy sprawia wrażenie nierównego (choć wcale tego na zdjęciu nie widać. Ja wolę wiązać cały węzeł płaski, bo wtedy ładnie się zaciska i sznurek się nie przesuwa:)
Twoja siateczka utworzyła śliczne kwiatuszki, czy rozety między koralikami, jest super:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Olu bransoletki są prześliczne, ale o tym dziewczyny już napisały więc wiesz:D
OdpowiedzUsuńa hortensje zachwycają
Pozdrawiam cieplutko:)
Pierwsza moja faworytka!!! Hortensje cudowne!
OdpowiedzUsuńWidać, że Twoja mama kocha hortensje - przepiękne okazy!
OdpowiedzUsuńBransoletki urocze! Pierwsza skromna a zarazem bardzo elegancka. Druga surowa i naturalna też przyciąga wzrok. A 30 letni kwietniczek przechował się w całkiem dobrej formie!
Miłego weekendu Olu.
Hortensje piękne!
OdpowiedzUsuńZnak nieskończoności w biżuterii też lubię, kiedyś zaprojektowałam sobie taki wire-wrappingowy wykręcony ze wstęgi mobiusa, nawet zaczęłam, ale jakoś jeszcze nie udało mi się go skończyć ;-) A w makramowej bransoletce wygląda bardzo stylowo i "celebrycko". Co do siateczki, to po pierwsze: do lnu tylko drewno, a po drugie ja tu nic krzywego nie widzę - więc nie rozumiem do czego się czepiasz :)
A te sizalowe osłonki to chyba na sumieniu ma każdy, kto chodził do szkoły jeszcze w ubiegłym stuleciu ;-)
Pozdrawiam :)
NO NIE bransoletka z symbolem nieskończoności niesamowita, bardzo ładna i wpada w oko :) Też taką chce.
OdpowiedzUsuńWiatru boję się chyba bardziej niż burzy!!! nie zazdroszczę Ci takiej przygody:) Ten symbol nieskończoności chyba ma w sobie "to coś" :) siateczka wyszła Ci rewelacyjnie, ja bym się nie czepiała:)Taki koszyczek również wyplatałam na zpt, chyba jesteśmy z tego samego pokolenia:) Hortensje!!!! CUDOWNE!!!! Marzy mi się taki hortensjowy ogród! Co trzeba zrobić, żeby tak były kwiatami obsypane? Słowa uznania dla Mamy!
OdpowiedzUsuńGosiu, mama mówi, że trzeba z nimi gadać:) a tak na poważnie to trzeba je chronić na zimę i dbać o zakwaszenie podłoża. Pozdrawiam:)
Usuńwrazen rodem z łowców tornad nie zazdraszczam.
OdpowiedzUsuńnie wiadomo czy uciekać z samochodu czy samochodem...a jakby się nie zrobiło to i tak każdy wybór jest kiepski...
bardzo sympatyczna "nieskończona" bransotetka, choć taka skromna :-)
ale pozostałe supłańce- tez klasa :-D
Hortensje są przecudne!!! Ale Twoja "celebrytka" jest wręcz wyśmienita. Uwielbiam takie skromne bransoletki.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Twoje bransoletki ;) A na ZPT nie mieliśmy takich ciekawych zajęć, nauczycielka nie wiedziała, co to jest kreatywność ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się pierwsza bransoletka z symbolem nieskończoności! Prawdę mówiąc, gdy zobaczyłam miniaturkę zdjęcia, to pomyślałam że bransoletka wygląda właśnie jak ze srebra, czyli jednak zdjęcia oddały rzeczywistość :-).
OdpowiedzUsuńKwietnik wygląda świetnie!