Sypnęło śniegiem:)
Jako mieszkanka posesji położonej przy drodze ostatniej kolejności zimowego odśnieżania za śniegiem specjalnie nie przepadam z powodów czysto komunikacyjnych.
W tym roku śnieżnie zrobiło się u mnie już w sierpniu, zajęłam się produkcją śniegu, który jest mięciutki, cieplutki i w ogóle nie śliski:). Wszystko za sprawą Doroty, tej co (jeszcze?) ma kota>>. Dorota wygrywając moje urodzinowe candy zażyczyła sobie frywolitkową gwiazdkę. Trochę to trwało, ale gwiazdeczkę posłusznie usupłałam...
W tym roku śnieżnie zrobiło się u mnie już w sierpniu, zajęłam się produkcją śniegu, który jest mięciutki, cieplutki i w ogóle nie śliski:). Wszystko za sprawą Doroty, tej co (jeszcze?) ma kota>>. Dorota wygrywając moje urodzinowe candy zażyczyła sobie frywolitkową gwiazdkę. Trochę to trwało, ale gwiazdeczkę posłusznie usupłałam...
a ponieważ w międzyczasie, Dorota uraczyła mnie cudnym pudełkiem dla Leosia pokazywanym tutaj>> postanowiłam dorzucić trochę śniegu gratis, w ramach dozgonnej wdzięczności. Usupłałam, tym razem na igiełce, kolejną frywolitkową śnieżynkę. Miałam straszny problem z przypomnieniem sobie jak to się robi, bo igły nie używałam od dawna, ale mam taki fajny kordonek ze srebrną nitką, który do pracy z czółenkiem się nie nadaje (srebrna nitka zrywa się przy naciąganiu), że postanowiłam sobie odświeżyć warsztat frywolitkowy i wrócić do źródeł. Zapomniałam pstryknąć fotkę, ale takie śnieżynki pokazywałam już tutaj>>, więc nic straconego. Kiedy śnieżynki były już dwie, zaczęłam przymierzać się do następnej i wtedy mnie olśniło pedagogicznie;). Przecież Dorota zabrała się za naukę frywolitki, więc byłoby mało motywujące zasypać ją frywolitkowymi gotowcami. Jeszcze gotowa pomyśleć, że ja nie wierzę, że do Gwiazdki to Ona wysupła sobie całą masę frywolitkowych śnieżynek.
W ten sposób urodził mi się kolejny pomysł, sięgnęłam po szydełko i wydziergałam dla Doroty swoje pierwsze gwiazdeczki szydełkowe.
Mam nadzieję, że Dorota zasypana moim śniegiem, nie miała problemów komunikacyjnych :D.
Mnie te szydełkowe gwiazdeczki wpadły w oko i na pewno powstanie więcej ;) tym bardziej, że po szydełko i czółenko sięgam ostatnio chętnie, bo na rozkładanie warsztatu papierowego nie mam ani czasu, ani siły, a supłać można sobie wygodnie w fotelu, odpoczywając pod ciepłym kocykiem i to jest wielka zaleta obu tych technik.
Mnie te szydełkowe gwiazdeczki wpadły w oko i na pewno powstanie więcej ;) tym bardziej, że po szydełko i czółenko sięgam ostatnio chętnie, bo na rozkładanie warsztatu papierowego nie mam ani czasu, ani siły, a supłać można sobie wygodnie w fotelu, odpoczywając pod ciepłym kocykiem i to jest wielka zaleta obu tych technik.
Pozdrawiam cieplutko i biegnę z przyjemnością nadrabiać blogowe zaległości, bo widzę że sporo się dzieje, a ja nie tylko w prawdziwym życiu, zupełnie nie nadążam za rzeczywistością:).
Może niech już ten prawdziwy śnieg spadnie, będę mogła z czystym sumieniem,
strzelić sobie wolne, z powodów komunikacyjnych:)
Może niech już ten prawdziwy śnieg spadnie, będę mogła z czystym sumieniem,
strzelić sobie wolne, z powodów komunikacyjnych:)
Wiesz, też chciałabym być zasypana takim śniegiem. Twoje gwiazdki są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńGwiazdeczki śliczniutkie, ale wolę na razie o nich myśleć, jak o gwiazdkach z nieba, a nie śnieżynkach:) Frywolitkową podziwiam szczególnie, bo nie umiałabym jej zrobić. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne, zwłaszcza frywolitka- dla mnie te techniki to czarna magia
OdpowiedzUsuńŚliczniutkie:)
OdpowiedzUsuńOlu rób co chcesz ,ale ja chcę kursik na szydełkowe gwiazdeczki !! Z frywolitką nie dam rady , ale szydełko trzymać umiem więc chcę i już !!
OdpowiedzUsuńGwiazdeczki śniegowe są śliczne , co prawda nie mam włóczki ze srebrną nitką ale co tam - mam biała i srebrną osobno.
Fajnie się ma Dorotka jeszcze z kotem że dostanie taki prezent.
Buziaczki i czekam na wzorek :-)
Przez moment poczułam oddech zimy ... dobrze, że napisałaś o cieplutkich i mięciutkich, więc wierzę na słowo, że to nieprawdziwe, lecz wełenkowe i kordonkowe (chociaż jest trudno, bo widzę przecież mroźne, błyszczące i cudnie filigranowe śnieżynki:))
OdpowiedzUsuńPrawie uwierzyłam, że u Ciebie - sypnęło śniegiem! Ale takie gwiazdki to mogę podziwiać. Są śliczne i pięknie się błyszczą. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOleńko ja też proszę choć o schemat tych szydełkowych gwiazdek. Frywolitkowa gwiazdka jest śliczna i poza moim zasięgiem bo na frywolitce się nie znam. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńJakie śliczne, baaardzo piękne i urocze, uwielbiam klimaty zimowe a już twoje gwiazdki, szczególnie frywolitkowa jest tak delikatna i magicznia, kiedyś napewno spróbuję się nauczyć tej techniki;) Tak się zastanawiam ile czasu robi się taką śnieżynkę? pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudnie... szczególnie te szydełkowe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Taki ciepły śnieg może sobie padać ;) Piękne gwiazdki!
OdpowiedzUsuńPrześliczne śnieżynki wydziergałaś! Dziękuję za wizytę na moim blogu i życzę samych miłych chwil z szydełkiem w ręku i kocykiem na kolanach :)
OdpowiedzUsuńŚliczności, więc nadają się na zawsze i już :-)
OdpowiedzUsuńPiękne :) idealnie zrobione :)
OdpowiedzUsuńach to zacięcie pedagogiczne!
OdpowiedzUsuńod razu poznać belfra ;-D
śliczności cieszą moje oczka
leżą juz na wierzchu nie mogąc sie doczekać choinki :-)
Jeszcze się nie pochwaliłam u siebie ale na pewno nie omieszkam podnieść innym ciśnienia , a co, niech zazdraszczają ;-P
Pięknie sypnęło :))
OdpowiedzUsuńTaki śnieżek to ja rozumiem i lubie !! Piękne frywolitkowe, bo takie delikatniutkie!!! Szydełkowe, dokładnie takie same, niedawno spadły mi z szydełka:) Bardzo lubie ten wzorek:)
OdpowiedzUsuń