Jest jak jest, czyli spękania:)
Dziś rano obudził mnie deszcz...
Niewątpliwie spękana jest i to całkiem mocno:)
A w ogrodzie wiosna miesza się z latem...
Czarny (u mnie dosłownie) bez kwitnie na różowo i rozsiewa ożywczy zapach...
A wyhodowana z nasionek tunbergia, rozpoczęła swoja wspinaczkę po pergoli...
Ola
Ucieszyłam się, odpocznę od biegania z konewkami, przynajmniej jeden dzień, bo jak się później okazało, za wiele, to tego deszczu nie napadało. Miałam wielką ochotę na spacer w deszczu, ale mój układ odpornościowy, mógłby tego nie zrozumieć:), pozostało delektowanie się miarowym odgłosem deszczu z kubkiem ciepłej herbaty.
Lubię z moimi robótkami uciekać do ogrodu, dziś się nie dało, więc postanowiłam zabrać się za zadanie "przy-biurkowe" związane z naszą wspólną nauką decu>>
Renia>> z Justyną>> w tym miesiącu zaszalały;). Renia w temacie frywolitki wymyśliła cluny (listka). Moje cluny jak na razie przypominają pomarszczone jesienne liście i to takie wielokrotnie podeptane. Justyna z kolei postawiła na spękania, co po rozeznaniu w temacie, wydało mi się proste i efektowne. Niestety pozory mylą:) Umyśliłam sobie przerobić temat na starej doniczce, u mnie akurat doniczek nigdy za wiele. Zaopatrzona w jajco i doniczkę ochoczo zabrałam się do pracy.
Nie wiem co robiłam nie tak, czy powierzchnia doniczki była zbyt śliska, czy jajka za dużo, czy może farba nie taka, w każdym razie obmalowanie całej doniczki pokrytej żółtkiem graniczyło z cudem. Trzeba to robić ekspresowo i unikać wielokrotnego przeciągania pędzlem w tym samym miejscu, bo cała farba "ześlizguje" się wtedy z malowanej powierzchni. Najbardziej newralgicznym momentem było zakończenie, czyli pokrycie farbą miejsca, gdzie koniec malowania spotyka się z początkiem. Kilka jajek później:) postanowiłam odpuścić doniczce kolejne szorowanie i zakończyć swoje średnio udane doświadczenia na etapie "jest jak jest", ale ja mam dość:)
Po deszczu doniczka trafiła tam gdzie jej miejsce, czyli do ogrodu:)Niewątpliwie spękana jest i to całkiem mocno:)
A w ogrodzie wiosna miesza się z latem...
Zakwitły królowe cienia...
A wyhodowana z nasionek tunbergia, rozpoczęła swoja wspinaczkę po pergoli...
Pozdrawiam:)
Ola
P.S. Wypróbowałam metodę z jajkiem na płaskiej drewnianej deseczce, szło o niebo lepiej,więc może jeszcze coś płaskiego spróbuję, jeśli czas pozwoli:)
Doniczkę pięknie spękałaś, a z niebieskim kwiatkiem jest śliczna! (dobrze, że niebieski,bo coś się należy od życia Twojemu ulubionemu kolorowi, choćby kwiatek na doniczce). Mam z podobnym niebieskim motywem kilka "statków" zdekompletowanego fajansu włocławskiego. Tylko je oglądam i absolutnie nie używam, żeby się do reszty nie wytłukły, bo śliczne. Takie same niebieskie kwiatki mają.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci deszczyku na codzienne szybkie podlewanie:))
Bardzo lubię niebieskie motywy na porcelanie i "choruję" na taki zestaw od jakiegoś czasu:) tylko jak na razie trafiam na takie poza moim zasięgiem finansowym:))
UsuńU mnie w nocy ponoć przeszły dwie burze - ponoć, bo przespałam, ale innych pobudziły, więc są naoczni świadkowie :)
OdpowiedzUsuńDoniczka wyszła pięknie - trudno u Ciebie o inne prace :) A kolorystyka kojarzy mi się z moimi ostatnimi zakupami ubraniowymi :)
Pozdrawiam :)
Dwie burze..., w nocy..., przeprowadzam się do Ciebie:)) Ja chociaż jedną malutką burzę bym chciała, może być nawet w dzień:) Dziękuję z uznanie i pozdrawiam:)
UsuńO deszcz to i ja już proszę, bo ganiam z konewką jak głupia a tu kolejne suche burze przechodzą:( buuuu
OdpowiedzUsuńspękania wyszły jak sie patrzy- duże, ale to przez żółtko, podobno:)
cudnie to też dzisiaj opisałaś, poprawiłaś mi trochę humor, bo spięta jestem przed jutrzejszym dniem strasznie
Buziam
aaaaaa, ja połowę czarnego bzu przerobiłam na syrop,, resztę zostawiam na soczek z owoców:)
Żebyś Ty wiedziała jak ja jestem spięta:)
UsuńCzytałam o syropku i nawet się zastanawiałam, czy moja odmiana, zdecydowanie kupowana jako ozdobna, też się na przetwory nadaje. A wczoraj zrobiłam Twoja pastę z rzodkiewkami i miała ogromne wzięcie:)
Olu bardzo sie cieszę:D
UsuńTyle fajnych rzeczy pokazałaś i napisałaś, że nie wiem od czego zacząć. To będzie od początku: należy chyba postawić na to, że deszcz jednak na nas leci (napisałam chyba, bo zawsze element niepewności jest). Dalej: doniczka jest super. Niebieski kocham, więc o kwiatku nie będę pisać, a spękania jak się patrzy. Może takie w poprzek byłyby łatwiejsze, ale u Ciebie piękna wersja wzdłuż.
OdpowiedzUsuńBez czarno-czarny, jest cudowny chyba poszukam takiego w sklepie, bo mnie zauroczył. Planuję wyciąć taką nieefektowną śliwkę, to bym tam sobie posadziła. A może być takie miejsce półcieniste? Tunbergia natomiast wygląda jak namalowana, taka idealna.
Ja niestety w spękaniach jeszcze w lesie :-(((( szczerze mówiąc nawet podkładem jeszcze nie pomalowałam, ale w clunych coś zaczęłam, ale do końca daleko.
Kończę gadanie i pozdrawiam serdecznie :-)
Ten kwiatek to ma z Tobą coś wspólnego:-)
UsuńŻe ja na to nie wpadłam..., żeby w poprzek malować, byłoby zdecydowanie łatwiej przecież;)
A bez u mnie też nie rośnie w pełnym słońcu, bo trochę go śliwa przysłania więc myślę, że da radę w półcieniu. Pozdrawiam serdecznie:))
Olu uważam , że jak na debiut to Twoje spekania są idealne, genialne, cudne i jeszcze wiela ochów i achów. Uwierz mi na słowo, namęczyłam się z nimi nie raz. Nawet na płaskich powierzchniach czasem mi nie wyszły , więc czapki z głów nad ta doniczką. Jest śliczna a niebieskie kwiatuszki jeszcze im uroku dodaly. Ja prze urlop jestem w totalnym ciemnym lesie :-(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cieplutko i zycze udanego dnia jutrzejszego i nastepnych .
Swietna doniczka i ogrod bardzo piekny. Mam nadzieje ze szybko powroci piekna letnia pogoda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpękania wyszły super :) Ogródek masz piękny
OdpowiedzUsuńNie znam się na tych spękaniach, ale wygląda świetnie! Lubię niebieskie motywy, może bardziej kobaltowe - mam takie porcelanki angielskie z sielskim scenkami... a ogród cudny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nieźle Ci Olu popękała ta donica:) Sliczna jest! A kwiaty w ogrodzie zachwycają
OdpowiedzUsuńa u nas nie chce padać ... ale ja się wycwaniłam, z konewką gania mąż ;-D
OdpowiedzUsuńjego szczęście, że ma tylko 2 roślinki do podlania na podbalkonowej rabacie ;)
Spękania wyszły dość duże ale na doniczce wygląda to świetnie. Nigdy jeszcze nie próbowałam z jajkiem ale pomysł jest fajny. U nas popadało ale szału nie ma, obawiam się że na długo nie wystarczy. Konewka też u nas się nie sprawdza, lecimy z mężem na dwa węże - taka mała wieczorna przyjemność. Podoba mi się ten czarny bez, śliczna roślina.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Spękania bardzo ładnie wyszły dodają oryginalnego uroku tej doniczce, no a kwiatek powalił na kolana- wkomponowany idealnie.Ogród masz uroczy;) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHm Mówisz, że na doniczce trudno? Musze spróbowac na poczatek na płaskim. Twoja doniczka mimo trudności wyszła świetnie. Nie narzekaj. Ona jest cudowna i idealnie wkomponowała się do ogrodu. Deszczu deszczu u nas wciąz brakuje a takie konewkowe podlewanie to słabo się sprawdza. Wężem i owszem tylko w naszym ogrodzie nie zawsze jest dostateczne ciśninie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się i Twoje prace i rośliny. :)
OdpowiedzUsuńOle jednak mają coś z ducha artystycznego.... ślicznie!
OdpowiedzUsuńDonica w nowej kolorystyce wygląda świetnie. Spękania faktycznie wyszły solidne:) Kwiaty w ogrodzie cudowne - uwielbiam oglądać zdjęcia ogrodów, bo swojego nie mam...
OdpowiedzUsuńRewelacyjne spękania, doniczka wygląda jak z brzozowej kory
OdpowiedzUsuńRobiłam kiedyś żółtkiem na butelce, faktycznie nie wolno robić poprawek;) ale spękania wyszły ładnie, tylko biała farba złapała żółtkowy kolor:)) Doniczka boska!!! Przepiękna tunbergia!!!
OdpowiedzUsuń