Życie usłane różami ;)
Kto by nie chciał takiego mieć;) Ja nie mam, raczej już mieć nie będę i chociaż róże uwielbiam, to nawet moje wielokrotne podejścia do wyhodowania chociaż kilku krzaczków w ogrodzie, zawsze kończyły się fiaskiem. Ot, taka moja nieodwzajemniona miłość;)
Kiedy całkiem niedawno (zimą jakoś:)) zaczynałam swoją przygodę z szydełkiem, to dla treningu i z tęsknoty za latem, supłałam sobie z włóczkowych resztek kwiatuszki. Potem grzebiąc w przepastnych czeluściach Pinterestu wypatrzyłam pomysł na przerobienie tych kwiatuszków na bardzo proste, ale sympatyczne zakładki książkowe. Jakoś nigdy się nimi nie chwaliłam bo i nie ma specjalnie czym, ale naprodukowałam tych zakładeczek całkiem sporo. Między innymi taką, różaną.
Mimo natłoku spraw remontowo - budowlanych i całego mnóstwa robótek z gatunku zamówionych, obiecanych, tudzież wygranych;) bardzo mi zależało, żeby odrobić kolejne, 17 zadanie>> w zabawie w Oswajanie frywolitki prowadzonej przez Renię>> i Justynę>>. Tym razem Renia zaproponowała zadanie powtórkowe, związane z połączeniem sznureczka z kółkami odwróconymi.
Kółeczka, a w zasadzie róża, były już tematem zadania 2>> Było to dawno temu, a ja wtedy byłam tylko obserwatorem zabawy i nawet nie myślałam, że kiedyś będę się parać frywolitką. O ile sznureczek opanowałam już jakiś czas temu, o tyle kółeczka odwrócone, robione na czółenku, ciągle czekały na swoją kolej.
Wczoraj wieczorem się zawzięłam, żeby chociaż jakiś drobiazg zrobić i szukając natchnienia podejrzałam post z zadaniem 2>>. Tam wśród wielu inspiracji znalazła się właśnie zakładeczka, bardzo podobna do tej mojej szydełkowej, ale z frywolitkowych supełków. No i właśnie taką zakładeczkę postanowiłam na szybciutko wysupłać. Różyczka powstała według tego wzoru>> to oczywiście seria kółeczek odwróconych. Wbrew pozorom trochę mnie ta róża po kłuła, bo stale mi się te czółenka i nitki myliły:), ale na końcu szło już całkiem sprawnie i chociaż praca bardzo skromniutka, to z zadowoleniem mogę stwierdzić, że znów się czegoś nauczyłam:)
Trochę mi się nie podoba ten frędzel na końcu i plan był inny, ale przy samy końcu sznureczka zerwał mi się kordonek (strasznie kiepski jakościowo i żałuje, że nie mam etykietki, bo bym chyba strzeliła antyreklamę) i to tak nieszczęśliwie, że nie dało rady, bez sprucia kilometrów, nawet nitki dowiązać, więc wykombinowałam tylko frędzel:)
Tradycyjnie kilka słów o książce - modelce: "Jedz, módl się i kochaj" E. Gilbert. Jeśli ktoś nie czytał, a lubi bajki dla dorosłych, to polecam, bo bardzo przyjemnie się czyta, oczywiście na podstawie książki powstał film z samą J.Roberts, ale jak dla mnie książka o niebo lepsza, ale to już chyba standard.
Na zakończenie mięciutkie różyczki, absolutnie bez kolców podsyłam:)
Pozdrawiam i zmykam ogarnąć "bajzel" remontowy;)
Ola
Róża szydełkowa ma niepospolity kolor i piękne proporcje, natomiast róża frywolitkowa czaruje swą delikatnością, obie bardzo mi się podobają:))
OdpowiedzUsuńŻyczę jak najszybszego uporania się z porządkami, a potem już życia usłanego różami (bo przed sprzątaniem mogą to być jedynie kolce, niestety)
"Życie usłane różami" Ci się marzy, a jak to w Dziadach było? "kto nie zaznał goryczy ni razu...." więcej już na ten temat nic nie będę pisać. Stwierdzę natomiast bezspornie, że różyczka jest śliczna, słodka i bardzo, ale to bardzo ładna, a zakładka bardzo mi się podoba. Zadanie świetnie odrobione. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne różyczki! Frywolitkowa taka delikatna... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńśliczne różane zakładki! Obie oczywiście :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są;)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowa zakładka :-) osobiście bardzo podoba mi się ten wielki frędzel.
OdpowiedzUsuńJa robię frywolitki od 7 lat i jakoś nigdy nie zrobiłam takiego sznurka... sama się zastanawiam dlaczego.... ;)
Pozdrawiam!
Piękne są, każda wyjątkowa - jak ludzie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Olu świetnie poradziłaś sobie z naszym zadaniem:)
OdpowiedzUsuńDałaś radę kółeczkom, a to wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe na czółenkach.
Mnie sie frędzel podoba, oba końce zaznaczone i zakładka dobrze się trzyma książki
Pozdrawiam cieplutko
Wspaniałe zakładki :-) Obydwie bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Piękne różyczki :) Każda jedyna w swoim rodzaju. Frywolitkowa urzeka delikatnością i kolorkiem...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak się zawziąść! ;-DDD
OdpowiedzUsuńDla takiego mola książkowego jak ja to idealny prezent :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładne i pomysłowe zakładki.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniałe różane zakładeczki.
OdpowiedzUsuńObie różyczki śliczne. Są pięknymi zakładkami.
OdpowiedzUsuńLubię takie zakładki. Różyczki frywolitkowe sa słodkie , delikatne , zchwycają swoim urokiem:)
OdpowiedzUsuńPrzesłodka jest ta różyczka!!!!Takie coś małego ,drobnego!!!
OdpowiedzUsuńOlu piekne te różyczkowe zakładki, ale zdecydowanie jestem bardziej za frywolitkową, póki co nie mam szans takiej usupłać, więc sobie będę podziwiać Twoją.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego zakończenia remontu .
Buziaczki
Przepiękne różyczki:)
OdpowiedzUsuńPiękne róże zakładki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń