Znalezisko, czyli Ola dzierga;)
Mam w domu duży, dwupoziomowy strych. Nie mam więc kłopotu z przechowywaniem zbiorów gazet na rurki i innych dziwnych przedmiotów ochrzczonych mianem "może się kiedyś przydać". Jeśli chodzi o gromadzenie różnych "przydasiów" to ode mnie jeszcze lepsza jest teściowa:) Kiedyś mnie to strasznie wkurzało, bo trudno było się czegoś na tym strychu doszukać. Dzisiaj jakoś mniej mi to przeszkadza, bo szperając w pakunkach babci, niegdyś zapalonej robótkowiczki, ciągle odkrywam coś nowego. Ostatnio w wielkim kartonie stojącym w ciemnym kącie strychu znalazłam cały zbiór resztek włóczkowych, łącznie z szydełkami i igliczkami:). Właściwie skłamałabym mówiąc, że się na dzierganiu zupełnie nie znam. Dobre kilkadziesiąt lat temu, na zajęciach praktyczno - technicznych w podstawówce:), poznałam podstawy szydełkowania i dziergania na drutach. Nawet to lubiłam, i swego czasu lalki wszystkich dzieciaków w rodzinie nosiły moje sweterki, czapki i szaliki. Nawet sobie kilka szalików wydziergałam.
Do sięgnięcia po szydełko zachęcała mnie ostatnio Justyna>> kusząc nie tylko słowem, ale przede wszystkim tym, co sama dzierga. Po uporządkowaniu włóczkowego znaleziska, które było trochę nadszarpnięte przez mole i ponad dwadzieścia lat czasu, postanowiłam sprawdzić, co ja z tego szydełkowania pamiętam. Okazało się, że raczej niewiele, ale wiem jak trzymać szydełko i co to jest półsłupek i słupek:)
Ponieważ mój zbiór resztek to cała feria barw, więc odszukałam takie, które najwierniej oddają paletę barw nowego wezwania w Szufladzie>> zatytułowanego "Dla Niej i dla Niego". Wymyśliłam sobie, że zrobię coś bardzo praktycznego i oczywiście na początek raczej niewielkiego - dziergane zawieszki do samochodów mojego i męża. Walentynek co prawda specjalnie nie obchodzę, ale idąc za klimatami blogowymi, skusiłam się na serduszka.
Serduszka wypchałam suszem lawendowym, który skutecznie, ale subtelnie uwalnia zapach kiedy wyjedziemy na dziurawe polskie drogie (przetestowałam:)). Nigdy nie lubiłam tych chemicznych zapachów do samochodu, więc teraz pachnie mi delikatnie i tak jak lubię. Zawieszki wędrują na wezwanie:
Oczywiście wzór z sieci (tutaj>>), moja wersja nie jest taka równiutka i pewnie nie do końca zgodna, ale ja nie umiem po niemiecku, a bramy dziergania dopiero otwieram:)
A tak wyglądał mój zbiorek po wstępnej segregacji:
Może kiepsko widać, ale górka jest dość wysoka:)
Zmykam pooglądać prace i zagłosować w kwiatowym wezwaniu u Ilonki>>
Pozdrawiam kolorowo:)
Ola
Przez bramę przedefilowałaś i wzięłaś szydełko szturmem!. Serduszka do samochodu z lawendowym nabojem to pomysł na złoty medal, teraz przynajmniej wyboje okazały swoje lepsze oblicze, bo dzięki nim podskakują pachnie lawenda, a nie tylko wypadają plomby z zębów :))
OdpowiedzUsuńZwycięstwa w Wyzwaniu !
ja nie mogę ile nitek! można Ci tylko pozazdrościć :) a ja myślałam że moje chomikowanie jest złem - a patrzcie jakie dobro z takiego zbierania przydasiów może się wydarzyć :D
OdpowiedzUsuńrobótki na szydełku świetnie się nadają na wyrobienie resztek:)
OdpowiedzUsuńco do stryszku to też mam kilka schowanych pudełek z przydasiami:)
Super zawieszki! Też nie znoszę samochodowych śmierdziuchów zwanych odświeżaczami, niestety w busach nie mam wpływu na to co kto sobie powiesi.. Lawenda byłaby cudna :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w zabawie :-)
Świetne serducha :-)) Kruca fuks Ty uzdolniona nie za bardzo jesteś?!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))))
super niespodzianki można znaleźć na niektórych strychach :) bardzo przydatne te 'przydasie strychowe', też bym chciała taki strych :) a pomysł na zawieszki i to w dodatku zapachowe jest genialny :) powodzenia w wyzwaniach :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper zawieszki :)
OdpowiedzUsuńWow, pięknie się spisałaś. Tak sobie myślę, że następnym razem też Cię do jakiejś nowej techniki pozachęcam, to znowu zobaczymy fajne piękności. A może wymyślę jakąś trudną, albo trudniejszą technikę, ale czy jest COŚ TAK TRUDNEGO, że sobie nie poradzisz. Serduszka ujmują za .... serce. Świetny pomysł i bardzo ładne wykonanie. Stosik pokaźny, więc będzie jeszcze co podziwiać. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńOlu ile Ty masz jeszcze tych talentów ukrytych na strychu. Co chilke mnie czyms zaskakujesz. Szydełkowce sa świetne jak na powrót po latach :-) Kurcze a ja mój strych przerobiłam na pokój dla syna i nie mam baci któraby zechciała cos schowac na strychu:-)
OdpowiedzUsuńAle tez bardzo lubię wnakdywac takie zapomniane przydasie :-)
Powodzenia w wyzwaniach.
Pozdrawiam
W ogóle nie widać, że tak dawno nie szydełkowałaś. Śliczne zawieszki :)
OdpowiedzUsuńA skarby wielkie znalazłaś na strychu :)
Pozdrawiam
Pokaźny zbiór i szkoda go zostawić w takim kulkowym stanie.
OdpowiedzUsuńSerduszka slodkie i aż nie mogę się doczekać,co też wymyślisz z tych znalezionych włóczek:)
Taki strych to prawdziwy skarb i kryje pewnie jeszcze wiele niespodzianek. Uroczo wyglądają te małe serduszka i podoba mi się pomysł z lawendą w środku. Jestem pewna Olu że świetnie wykorzystasz te kolorowe włóczki. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSerducha są świetne!!! No i górka całkiem niezła. Moje lalki barbi też miały całą szafkę ciuchów na każdą pogodę wydzierganych i na drutach i na szydełku. ;)))
OdpowiedzUsuńjaki wniosek? teściowa i jej chomikowanie to fantstyczna sprawa :)))
OdpowiedzUsuńŚwietne serca. Znalezisko kapitalne. Prawdziwy skarb. Ja się nauczyłam robić na szydełku w wieku 6 lat. Zpt też miałam w szkole
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł i prezent! Dziękuję za udział w wyzwaniu Szuflady :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚliczności!!! Ja też takie chcę! :) Ale nie umiem :( Pozdrawiam Ola
OdpowiedzUsuń