Przytulić jeża :)
"Są takie chwile, w których człowiek przytuliłby się nawet do jeża". (J. Bułatowicz)
Nie mam pojęcia co to za włóczka, bo się na tym nie znam. Jest gruba, bardzo "sztuczna" i strasznie źle się nią dzierga. Świetnie się nadaje do wyładowania frustracji, bo można sobie klnąć bez wyrzutów. W tych niecenzuralnych klimatach powstało coś do bólu praktycznego, czyli tzw. "sztuka użytkowa", wymyśliłam sobie "łapki" do garów:))
Już używam, bo moje poprzednie kuchenne rękawice były lekko nadpalone po męskich rządach w kuchni.
Szału nie ma, ale uśmiechałam się do nich dzisiaj ilekroć przechodziłam obok, więc można śmiało powiedzieć, że spełniły funkcję jeża, przynajmniej na jakiś czas:)
A wysyp pomarańczy znajdziecie u Danusi>>
Szukałam tego jeża...od kilku dni..., a tu nic... jeże pewnie jeszcze śpią. No tak..., nawet jeże są przeciwko mnie... Zniechęcona i trochę przygnieciona rzeczywistością zajrzałam wczoraj zupełnie bezwiednie do blogowego świata, odstawionego ostatnio na boczny tor wydarzeń.
I znalazłam... swojego jeża ... :-)
I znalazłam... swojego jeża ... :-)
W zeszłym miesiącu przyłączyłam się do blogowej zabawy w kolory zainicjowanej dobrych kilka miesięcy temu przez Danusię>>. Było niebiesko i bardzo mi to pasowało. W tym miesiącu Danusia zadała pomarańczowy. Nie dla mnie - pomyślałam - zdecydowanie nie dla mnie, no bo co ja mogę zrobić pomarańczowego i po co? Ani pomarańczowych rurek nie mam żeby coś upleść, ani nawet kordonka w tym kolorze. A nawet jeżeli coś wymyślę to mój praktyczny zmysł, który zawsze zadaje mi pytanie, do czego mi się to przyda, nie da mi przyzwolenia.
Nie przepadam specjalnie za pomarańczowym kolorem. Może z wyjątkiem pomarańczy i mandarynek, które ślicznie ubarwiają świąteczny stół lub kuchenny blat. Miałam zamiar odpuścić sobie ten pomarańczowy i poczekać na lepsze czasy (kolory):)
Ale wczoraj szukałam jeża...
i ten mój upór w poszukiwaniu oraz wielka chęć zrobienia czegoś na przekór całemu światu, zaowocował na pomarańczowo:) Materiał znalazłam w swojej stercie włóczkowych resztek, dwa kłębki w pomarańczowo - rudych tonacjach.
i ten mój upór w poszukiwaniu oraz wielka chęć zrobienia czegoś na przekór całemu światu, zaowocował na pomarańczowo:) Materiał znalazłam w swojej stercie włóczkowych resztek, dwa kłębki w pomarańczowo - rudych tonacjach.
Nie mam pojęcia co to za włóczka, bo się na tym nie znam. Jest gruba, bardzo "sztuczna" i strasznie źle się nią dzierga. Świetnie się nadaje do wyładowania frustracji, bo można sobie klnąć bez wyrzutów. W tych niecenzuralnych klimatach powstało coś do bólu praktycznego, czyli tzw. "sztuka użytkowa", wymyśliłam sobie "łapki" do garów:))
Już używam, bo moje poprzednie kuchenne rękawice były lekko nadpalone po męskich rządach w kuchni.
Szału nie ma, ale uśmiechałam się do nich dzisiaj ilekroć przechodziłam obok, więc można śmiało powiedzieć, że spełniły funkcję jeża, przynajmniej na jakiś czas:)
A wysyp pomarańczy znajdziecie u Danusi>>
Pozdrawiam serdecznie i zmykam podziwiać pomarańczowy świat oraz nadrobić blogowe zaległości:)
A w przyszłym miesiącu kolor nadziei poproszę:)
Ola
Ja bardzo lubię pomarańczowy kolor, bo pachnie pomarańczami, a jest przy nim ciepło i wesoło jak przy kominku z igrającym płomieniem. Cieszę się, że takiego uroczego jeża wynalazłaś dla siebie i już masz rezultaty, bo jednak uśmiechasz się, gdy na niego spojrzysz....
OdpowiedzUsuńMarzec na pewno rozświetli dla Ciebie cała tęcza najpiękniejszych kolorów :))
Życzę szczęścia w lutowym u Danusi :))
Bardzo fajne,praktyczne i w kolorze energetycznym. Takie drobiazgi poprawiają nastrój
OdpowiedzUsuńŚlimako - jeż :-) super! Ta "włóczka" znajomo wygląda, moja to niestety czysty plastik. Mam nadzieję, że twoja dobrze spełnia zadanie i izoluje od gorących garnków, i się nie przytapia :-) Lepiej ją przetestuj, żeby się nie sparzyć w sytuacji ekstremalnej. Bo ze sparzoną łapką ciężko cokolwiek tworzyć!
OdpowiedzUsuńOlu widze , że nie tylko ja szukam swojego jeża od wczoraj , ale ja jeszcze nie znalazłam I nie mam na czym wyładowac emocji. A zła jestem do bólu. Obijam sie o ściany i chyba pójde mojego jeża do snu położyć :-)
OdpowiedzUsuńA Twoja łapka do garów , bardzo mi przypadła do gustu, tym bardziej , że moej tez juz strasznie sfatygowane. Musze tylko poszukać jak sie robi te podwójne slimaczki :-)
Baw sie dobrze i mam nadzieję że w marcu kolorek Ci przypadnie do gustu.
Pozdrawiam serdecznie
Olu! Jesteś niemożliwa! Czytałam post i mówie- ocho! Może jakiś gniocik w końcu - a tu nie! Łapka wygląda świetnie i nie dziwie się, że się do niej uśmiechałaś jest super!
OdpowiedzUsuńtez nie specjalnie przepadam za pomarańczem- wróć nie przepadałam za pomarańczowym kolorem, bo mandarynki i pomarańcze bardzo lubię:D
OdpowiedzUsuńale dzięki zabawie u Danusi stwierdziłam, że to bardzo wesoły i energetyczny kolor i na poprawę humoru bardzo dobrze działa:)
Łapka świetna, tylko sprawdź czy nie będzie sie topić pod wpływem ciepła, no chyba że będzie tylko rozgrzewała Cię swoim kolorem:)
pozdrawiam cieplutko)
Ciekawy i bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńja też mam trochę resztek takiej sztucznej włóczki jeszcze po mojej babci :) bardzo fajna łapka kuchenna Ci wyszła :)
OdpowiedzUsuńNieźle zakręciłaś tę łapkę kuchenną czy jest do użytku czy ozdoby i tak będzie zdobić Twoją kuchnię
OdpowiedzUsuńsuper wyszło:)
OdpowiedzUsuńbardzo zakręcona ta łapka kuchenna ;) i bardzo wesoła!
OdpowiedzUsuńFantastycznie wyszło!!!!! Masz teraz zakręcona łapkę kuchenną:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze,że zrobiłaś i to coś,co zawsze może się przydać.
OdpowiedzUsuńMoże to nie jeż,ale ślimaczek na pewno;)
super ślimako-jeź :) A co do włóczki to też mi znajomo wygląda. Kiedyś (bardzo dawno temu końcowe lata podstawówki) z podobnej stylonowej włóczki robiłam gobeliny. Przytapiałam ją zapalniczką i przyklejałam chyba do płótna. Także sprawdź czy się twój ślimaczkowy jeż nie będzie topił pod wpływem ciepła.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, pozytywnie zakręcone łapki :)
OdpowiedzUsuńSuper jeżo-łapki ... fajnie w kuchni wyglądają . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietna podkładeczka pod garnki super :-)
OdpowiedzUsuńŁapka wyszła pięknie :) Mam ten gatunek włóczki (czerwony i biały) - wiem, o czym mówisz, że klęłaś :))
OdpowiedzUsuńTytuł przypomniał mi moje pierwsze i ostatnie spotkanie z młodym jeżem - wzięłam do ręki - wydawał się puchaty, więc go pogłaskałam :))
Bardzo fajna ta sztuka użytkowa, i ładne, i praktyczne, i pomarańczowe. Pozdrawiam cieplutko :))
OdpowiedzUsuńPiękny ślimaczek! Moje rękawice po zetknięciu z mężem również nabrały kolorów, nieznikających... ;)
OdpowiedzUsuńŁadna i praktyczna praca:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :) Takie dwa w jednym - ładnie się prezentuje i dodatkowo będzie pożyteczny ten Twój jeż:)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda taka spiralka. Łapki w kuchni zawsze się przydają a Twoje dodatkowo wyglądają dekoracyjnie.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Świetna łąpka do garów,nie ważne jak ją nazwiesz czy jeż ,czy inny zwierz,ważne aby w gorące gary nie parzyły.
OdpowiedzUsuńSuper,że jesteś w zabawie .
Pozdrawiam cieplutko :)
Fajny pomysł, choć myślałam, że to bardziej podstawka pod garnek niż łapka.
OdpowiedzUsuńsuper ślimaczek, a jaki praktyczny ; )
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że bawisz się z nami dalej :) Tak na marginesiku - matematyczki uparte są ;) i tak łatwo się nie poddają - zawsze znajdziemy rozwiązanie ;) Łapka ładna i praktyczna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)Kasia
Kuchenne rewolucje! Pomysł świetny :-)
OdpowiedzUsuńKuchenne rewolucje! Pomysł świetny :-)
OdpowiedzUsuńSuper taki skręt wygląda :)
OdpowiedzUsuńSuper ślimakowo-zakręcona łapka:)
OdpowiedzUsuńOlu superowa łapkę zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńFajna i praktyczna łapka:)
OdpowiedzUsuńŚwietna łapaka :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczna łapka też by u mnie ślicznie wyglądała :)
OdpowiedzUsuńPiękne są! :) pomysł naprawdę świetny :) wyglądają super i nawet jeśli powstały wśród złorzeczeń, to efekt bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPomysłowe i praktyczne ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne praca! Niby takie proste rzeczy a dodają tyle uroku i ciepła do miejsc w których się znajdują :)
OdpowiedzUsuńczasami jeża można znaleźć w najmniej spodziewanych okolicznościach ;-)
OdpowiedzUsuńNiezły ten Twój jeż, choć bez kolców i w dodatku trochę bardziej jak ślimak wygląda :) A tę włóczkę to znam! Kiedyś namiętnie dziergałam z niej szydełkowe dywaniki i narzutki na fotele na widełkach. Nadal jeszcze mam jej spore pudełko. A dzierga się z niej rzeczywiście fatalnie - najpierw powinno się zaliczyć wizytę u manikiurzystki :)
OdpowiedzUsuńWłóczka stylonowa ! Ach, jakie kapcie z niej powstawały, jakie włosy dla lalek !
OdpowiedzUsuńŁapki kuchenne wyszły Ci świetnie, ścisły wzór sprawi, że nie będzie się haczyć. Fajny pomysł :)
Bardzo praktyczne i pomysłowe. Sama pamiętam z czasów mej zamierzchłej młodości różne cuda robione z tej właśnie włóczki. Najlepsze pompony, bo takie puchate, wychodziły własnie z tego :) I trochę Ci zazdraszczam, że uchowały się u Ciebie takie cuda :)
OdpowiedzUsuńFajny i praktyczny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne wyszło!
OdpowiedzUsuń