Małe rzeczy...
sobota, grudnia 06, 2014
18
bez malowania
,
koszyki okrągłe
,
koszyki z przykrywką
,
papierowa wiklina
Dużo ostatnio czytam, chyba za dużo:) bo nawet rubryki z poradami psychologicznymi w czasopismach dla kobiet. Mam do nich dystans odpowiedni, no ale co szkodzi czasem spróbować złotych porad...
Fakt, że szczęście buduje się dostrzegając małe rzeczy, to nic odkrywczego. Oczywiście łatwo cieszyć się z drobiazgów, kiedy w życiu wszystko układa się dobrze, ale przecież wszyscy wiemy, że nie zawsze tak jest. I co wtedy... wtedy podobno trzeba trenować, stać się bardziej uważnym i postarać się każdego dnia zapisać przynajmniej jedną małą rzecz, która nas ucieszyła. Może warto spróbować...
Mnie niezmiennie cieszy moje wyplatanie, lubię przekładać te papierowe rureczki słuchając ulubionej muzyki i czekając z ciekawością na efekt końcowy. Ten co prawda, nie zawsze jest powodem do wielkiej uciechy, ale wtedy pozostaje radość z tworzenia:)
A to efekt wczorajszego długiego, jesiennego wieczoru. Mała (a jakże) miseczka na drobiazgi, wypleciona z angielskiej książki telefonicznej (prezent od Ali>>) i przyozdobiona własnoręcznie wykonaną (oczywiście małą:)) koronką frywolitkową.
Cofając się o kilka dni, też odnalazłam chwile, które mnie bardzo ucieszyły. Nigdy do grzecznych dziewczynek nie należałam, ostatnio co prawda jestem trochę grzeczniejsza, ale to z konieczności, a nie z wyboru:( Okazuje się, że wystarczyło, żeby Mikołaj sobie o mnie przypomniał po ...dziestu latach i takie oto prezenty dostałam:
A to ta mała, spinana guzikiem "kosmetyczka" z kotem, w całej okazałości...
Dowiedziałam się, że Mikołajowi dzielnie pomagała Eryka, która oprócz wielu talentów manualnych ma jeszcze jeden bardzo cenny dar, pisze świetne posty, które u mnie zawsze wywołują uśmiech (a nawet zmasowany atak uśmiechów) więc zachęcam do odwiedzin erizjon.blogspot.com>> i oczywiście bardzo dziękuje w imieniu swoim i zapracowanego Mikołaja:)
Dziękuję również Ani za przepięknie oprawiony w filc kalendarz, który wygrałam w jej pożegnalnym (mam nadzieję, że tylko na jakiś czas) candy.
Ania szyje cudne rzeczy, które możecie obejrzeć na jej blogach: manufakturauniqe.blogspot.com>> i manufakturauniqeforkids.blogspot.com>>
I jak tu się nie cieszyć z takich chwil...
O tym, że trzeba się nauczyć cieszyć z rzeczy małych to prawda, ale rzeczywiście najtrudniejsza kiedy w naszym życiu nie jest tak jak byśmy chcieli. Cóż trenujmy :-) Twój trening jest bardzo efektowny i efektywny. Koszyczek jest piękny, ta szarość równych literek dodaje mu uroku, a frywolitka, no cóż rewelacja. Ja wielokrotnie myślałam o połączeniu wikliny z koronką, ale jakoś się nie zdecydowałam i pozostaje żałować bo efekt bardzo mi się podoba. Ale nic straconego. A prezenty fajowe dostałaś :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńOlu! Przepiękny koszyk! Uchylisz rąbka tajemnicy jak zrobić taki kształtny koszyczek?
OdpowiedzUsuńNa moi8m ostatnim koszyczku pojawił się również motyw serduszka, ale no jakby to powiedzieć, aż mi wstyd za taki a nie inny w porównaniu do Twojego :D Magia!
No i gratuluję wygranej, kalendarz piękny :-)
Na, tym polega urok papierowej wikliny, że każdy może inaczej i po swojemu, to nie jest powód do wstydu, a raczej dumy:) A w tym kształcie, to nie ma żadnej tajemnicy, rureczki osnowy podnosimy stopniowo zaplatając kolejne rzędy, potem prostujemy wyplatając rząd lub dwa, a potem zaginamy do środka. Trochę treningu i samo wychodzi:)
UsuńWszystko cudne!!!!
OdpowiedzUsuńJa należe do osób która potrafi się cieszyć z jednej dostanej serwetki , lubie drobiazgi lubie jak cos siedzieja , aprepostawionych krzyzyków na kanwie, kilka , kolejna zdekupażowana szakatułka i wiele innyc rzeczy . Wiem , że życie czasem płata niezłe figle i to najczęściej w chilach najmniej spodziewanych , Więc cieszę sie dniem dzisiejszym i tym co mam.
OdpowiedzUsuńOlu cóż ja moge napisac , to co zawsze twoje koszyczki są perfekcyjne , cudne w kształcie i idealnie wyplecione . a frywolitak mnie zauroczyła juz dawno , Powoli dochodzisz do mistrzostwa w tej dziedzinie. Życze zdrówka i pozdrawiam serdcznie.
Ja uważam, że Ty już jesteś mistrzynią frywolitkową, a połączenie wikliny z frywolitką jest rewelacyjne, ślicznie to wygląda...Szkatułka jest piękna i bez frywolitki, a z nią jest taka szykowna!
OdpowiedzUsuńPiękny prezent w candy u Ani!
Jeżeli miłą chwilę miałaś dzięki Mikołajowi, to na pewno o to mu chodziło:))
Dobrze to ujęłaś - radość tworzenia jest fantastycznym "poprawiaczem" nastroju. Czytałam kiedyś artykuł (o tym, że warto mieć hobby), w którym psycholog o podkreślał pozytywny wpływ "procesu tworzenia" na naszą psychikę.
OdpowiedzUsuńA Twój koszyk jest świetny i uważam, że efekt powinien być nie mniejszym powodem uciechy :) Pozdrawiam :)
Piękny koszyczek i piękna frywolitka:) i to prawda trzeba mieć coś co nas pasjonuje i co nas cieszy, bo inaczej robimy sie zgorzkniali i smutni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
mała rzecz a cieszy :) cudny ten koszyczek na drobiazgi, a ta frywolitka dodaje mu jeszcze większego uroku :) zdolniacha z tego Mikołaja aby wyczarować takie śliczne prezenty :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlu ja chcę do ciebie na warsztaty z wikliny :-)
OdpowiedzUsuńAnię z Manufaktury podglądam, cudne rzeczy szyje.
I to święta prawda jest, że należy cieszyć się z małych rzeczy
bo w nich wzór na szczęście jest zaklęty. :-)
Zapraszam, mam ostatnio braki w potrzebie nauczania :))
UsuńTrzymaj się! Dobrze, że masz coś co sprawia Ci przyjemność. Miseczkę zrobiłaś piękną i ta frywolitka też jest cudna. Łatwo powiedzieć komuś: ciesz się z małych rzeczy. To tak nie działa niestety:) Coś czuję, że Cię dopadają negatywne myśli i wiesz co, kiedy to się dzieje, to umyślnie odwracaj od nich uwagę i skupiaj się na czymś innym, a jeśli nie jesteś się w stanie skupić to śpiewaj. Ośrodek mózgu odpowiedzialny za śpiew zagłuszy negatywne myśli i pomoże Ci poczuć się lepiej. Jakkolwiek dziwacznie by to nie brzmiało, to działa:D
OdpowiedzUsuńDostałaś dużo wspaniałości, a ja przesyłam Ci pozytywną energię!:)
Wiesz co, już zadziałało:) nawet bez śpiewania, jak sobie wyobraziłam miny moich domowników, kiedy chodzę po domu i śpiewam:)), ale przetestuję przy najbliższej okazji. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńHihi, to wyobraź sobie to jeszcze: dobrym odganiaczem negatywnych myśli jest też ruch. I nie chodzi o to, żebyś zaraz biegła na siłownię...możesz na przykład pobiegać w miejscu, pomachać rękami energicznie, poskakać potupać sobie, nawet pochodzić w tą i z powrotem:D To na pewno też by zrobiło wrażenie:))))))))
UsuńNawet papierową choineczkę można stworzyć!
OdpowiedzUsuńA ćwiczenie się w uważności jest bezcenne, gdy dodasz oddechy oczyszczające, to poczujesz wyraźną rożnice w postrzeganiu świata. Dlatego dopinguję do ćwiczenia! :))
Uściski serdeczne
Ewa
Olu robisz piękne rzeczy,gratuluje oswojenia frywolitki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Twoje wyplatanie to już mistrzostwo. Idealny kształt i żadnej sfatygowanej rureczki, podziwiam i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńŚliczny mały koszyczek. Frywolitki Cię też wciągnęły. Cieszyć z rzeczy małych się umiem. Mnie cieszy wiele rzeczy. Jak znajdę kilka starych gazet, lub dostanę od kogoś resztki włóczek :) czyjś uśmiech :) Życie składa się z drobiazgów ...Czasopism dla kobiet wcale nie czytam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń