Pod górkę...
Góry to moja nie do końca spełniona młodzieńcza miłość. Za czasów studenckich zeszłam wiele górskich szlaków, nie jeden raz podziwiałam świat ze skalistych wierzchołków Tatr Wysokich. Niby nic wielkiego. Wszyscy, którzy w Tatrach bywają wiedzą, że w sezonie pod Giewontem i Rysami ustawiają się kolejki żądnych wrażeń turystów. Dla mnie te wyprawy w wyższe partie gór nie były jednak turystycznym wypoczynkiem ze względu na silny lęk wysokości i otwartych przestrzeni. Sama się wtedy zastanawiałam, co mnie tak w te góry pcha, bo zazwyczaj piękne widoki ze zdobytych szczytów zagłuszało walące ze strachu serce i jak najszybsza chęć ucieczki na dół. Psycholodzy nazwali by to pewnie dzisiaj "niezbędnym dla rozwoju wychodzeniem poza strefę komfortu"
Wczoraj przywalona męczącą ale lekką górką papierów śledziłam kątem oka relację z brawurowej akcji ratunkowej w Himalajach. Na dachu świata trwała walka o życie ludzi, dla których góry stały się sensem życia. Jak zapewne wiecie niestety nie wszystko się udało. Pod skalną półką Nanga Parbat został na zawsze jeden z polskich himalaistów. Każdy ma prawo do własnych opinii, ale tak sobie pomyślałam podczytując niektóre komentarze, że przecież gdyby nie owi "pomyleńcy" próbujący zdobywać niemożliwe zamiast siedzieć sobie "odpowiedzialnie" w ciepłym domu i delektować weekendem, świat kończyłby się dla nas za horyzontem. Nie latali byśmy samolotami, nie korzystali z telewizji satelitarnej i umierali z powodu przeziębienia. Więc podziwiam i mam wielki szacunek, do ludzi gór i wszystkich, którzy swoją pasją, odwagą i podejmowanym ryzykiem pokonują kolejne bariery.
Sama mam ostatnio trochę pod górkę i dlatego blogowanie poszło w odstawkę. Nowy tydzień niestety nie zapowiada oddechu, a wręcz przeciwnie. Tymczasem kończy się styczeń a mnie się nie udało usupłać ani jednego kółeczka, które miały iść gęsiego w kolejnym odcinku>> frywolitkowej zabawy u Justytnki>> i Reni>>. Przypomniało mi się za to, że gdzieś w czeluściach dysku mam zdjęcia pewnych kolczyków...
Usupłane są właściwie z łuczków sposobem Muskaan>>. O tej metodzie pisała Justynka w styczniowym odcinku zabawy. Miało do nich powstać coś jeszcze zanim zadebiutują na blogu, ale nie udało mi się w tym miesiącu sięgnąć po czółenko więc kolczyki cały czas są samotne, a ja postanowiłam jednak dorzucić ten skromny kamyczek do zabawy.
W końcu co by się nie działo, to kocham frywolitkę, tak jak góry, ale i jedno i drugie musi na razie poczekać na lepsze czasy. A do tematu supłania mam nadzieję wrócić szybciej, niż do pokonania Orlej Perci, która już na zawsze pozostanie moim niezdobytym tatrzańskim szlakiem.
Bo z wiekiem to się chyba człowiek robi bardziej rozważny niż odważny...
Bardzo lubię czytać Twoje wpisy, okraszone codziennością i ciekawymi przemyśleniami :-)
OdpowiedzUsuńA kolczyki są piękne!
Miłego tygodnia Ci życzę, Olu.
Czekałam Olu na kolejny wpis i z miła chęcią go przeczytałam...kolczyki sliczne, a gory cudne!!!:) i jednak zycze Ci zdobycia orlej perci :)
OdpowiedzUsuńKolczyki maja swój styl:)
OdpowiedzUsuńPytanie czy bardziej rozważny, czy romantyczny? Tak mi się skojarzyło po przeczytaniu Twoich słów. Bo to przecież musi być nutka szaleństwa w zdobywaniu niezdobytego :-)
OdpowiedzUsuńKolczyki są śliczne, bardzo lubię ten model, a dodatek łańcuszka powoduje przyjemne chybotanie. Życzę Ci spełnienia planów, a zacząć można zawsze i od tych najmniejszych :-)
Coś mi jakoś tak górnolotnie wyszło, ale …. Nic to, pozdrawiam serdecznie bardzo :-)
Bardzo mądre słowa Olu, popieram.
OdpowiedzUsuńRewelacyjne kolczyki! Jak to dobrze mieć coś zachomikowanego.
Widzę że też jeszcze czekasz na ferie;) Pozdrawiam ciepluteńko:)
Olu kolczyki cudne. podziwiam ta Waszą frywolitkę bo ona dla mnie jest jak góra nie do zdobycia. Lubię czytać Twoje posty takie życiowe z przesłaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dobrego tygodnia, a na Orlą Perć na pewno kiedyś wejdziesz.
Przepiękne kolczyki.
OdpowiedzUsuńZ frywolitką to i ja mam w tym miesiącu pod górkę, jakaś niechęć do czółenek mnie dopadła :( Twoje kolczyki są piękne!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja nie mam niczego w zanadrzu..
Świetne są i takie niespotykane :) Frywolitka to jednak nie moja bajka, a szkoda bo takie cuda można dzięki niej zdziałać :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKolczyki rewelacyjne, szalenie eleganckie, a mnie bardzo się kojarzą z karnawałem w mroźną bajkową zimę, ale nie pytaj dlaczego. Wszystko, co napisałaś to prawda. Pocieszające jest to,że ci wszyscy zdobywcy świata czerpią z tego zdobywania radość i szczęście...
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że przebywanie poza strefą komfortu jest ważne, gdyby to było tak łatwo zacisnąć zęby i nie odpuścić.
Nie do końca rozumiem motywy tych karkołomnych wypraw, jak i każdych ekstremalnych poczynań. Dla mnie to igranie ze śmiercią, a przecież na dole czekają najbliżsi i tyle spraw do załatwienia i dobrych rzeczy do zrobienia.Czy trzeba sięgać aż tak wysoko? Nie wiem, ale należę zapewne do grona tych, dla których świat kończy się za horyzontem. Kolczyki śliczne.
OdpowiedzUsuńPiękne kolczyki powstały ! Muszę się przyznać , że przez ostatnie dni również śledziłam to, co działo się pod Nanga Parbat. Podziwiam tych ludzi, którzy dla swej pasji poświęcają to, co mają najcenniejsze. Gdyby siedzieli w domu, nic by nie osiągnęli. Szkoda tylko, że tak szybko odchodzą i że ta pasja potrzebuje tyle poświęceń.
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio śledziłam informacje dotyczące tego, co się dzieje w górach... Chyba każdego to jakoś dotknęło. Kolczyki bardzo mi się podobają, łańcuszek dodaje im takiej wyrazistości :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolczyki :)
OdpowiedzUsuńGóry są piękne, ale bywają bardzo smutne.
OdpowiedzUsuńWspaniałe kolczyki.
Pozdrawiam ciepło.
Nie miałabym tyle odwagi, o sile nie wspominając, żeby zdecydować się na takie ryzyko. Podziwiam ludzi z tak ogromną pasją, którzy są marzycielami, romantykami, tylko dlaczego tak dużo ludzi nie wraca z tych wypraw? Tak straszliwe ryzyko podejmują...
OdpowiedzUsuńJa też kocham góry miłością niespełnioną;) i szanuję ludzi, którzy potrafią realizować plan spełniania swoich marzeń. Kolczyki są śliczne i fajnie, że je pokazałaś. Życzę ci by twoje górki sie skończyły i żebyś złapała oddech;) A potem realizowała górskie marzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Podziwiam Twoją cierpliwość i precyzję wykonania.
OdpowiedzUsuńOlenko wyjelas mi te slowa z ust. Po tragedii na Nanga Parbat i czytaniu wszystkich komentarzy pomyslalam tak samo jak Ty. Gdyby nie szalencza pasja ludzi swiat stalby w miejscu. Sama kocham gory i zlazlam chyba wszystkie szczyty w naszych kochanych Tatrach oprocz.... Orlej Perci i chyba juz tam nie pojde. Z wiekiem nabralam rozwagi i wcale mnie tam juz nie ciagnie, za to widoki podobne, a moze piekniejsze mamy z Krzyznej przeleczy. Twoje kolczyki sa zjawiskowe. Buziaczki Olu i usciski.
OdpowiedzUsuńO jak dobrze, że je znalazłaś! Śliczne są, a te łańcuszki dodają im kokieterii:)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńStylowe kolczyki. Pięknie wykonane. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa także podziwiam ludzi z pasją zdobywania gór. Odwagę i brawurę mają taki styl życia, sens życia i dobrze. Ja kocham góry, ale mam lęki i od dziecka zdobyłam tylko Gubałówkę :) I tak już zostanie. Ale za to kocham pływanie, skakanie do wody i inne wodne harce :)))
OdpowiedzUsuńAle nie o tym miałam napisac, tylko o moim zachwycie nad kolczykami, Śliczne, stylowe, uwielbiam jak mi wiszą w uszach długi dyndałki , a te maja spore:)
Pozdrawiam Olu ciepło i życzę więcej czasu, chociaż to życie zrobiło się teraz "biegiem"...
Olu ja też podziwiam góry i nawet himalaistów tylko się zastanawiam po co aż tak ryzykować i iść w zimie? mając małe dzieci i rodzinę? pasja pasją, ale jednak obowiązki powinny być na pierwszym miejscu - ale to moje zdanie
OdpowiedzUsuńKolczyki są świetne, sama mam na nie ochotę, ale na razie mają za duże wziecie, a ja tak jednak lubię oryginalność;D
Trzymaj się, buziaki
Ola, piękne te kolczyki, mimo, że nie zdążyłaś nic więcej dodać, to one w zupełności wystarczą 😊 Co do gór, są piękne, ale wolę oglądać je z dołu 😉 Ale Tobie życzę byś kiedyś spełniła swoje górskie marzenie 😊
OdpowiedzUsuńPrześliczne kolczyki:-)
OdpowiedzUsuńMasz rację , gdyby nie ci pomyleńcy to my nadal chodzilibyśmy pieszą i jadali korzonki !
OdpowiedzUsuńA po górkę to jest dopiero w prawdziwym życiu !!
Kolczyki awangardowe wyszły :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń